Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2011

Dystans całkowity:1084.42 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:42:07
Średnia prędkość:25.75 km/h
Maksymalna prędkość:76.90 km/h
Suma podjazdów:7889 m
Maks. tętno maksymalne:190 (95 %)
Maks. tętno średnie:158 (79 %)
Suma kalorii:37511 kcal
Liczba aktywności:19
Średnio na aktywność:57.07 km i 2h 13m
Więcej statystyk

Basen / Praca

Poniedziałek, 18 kwietnia 2011 · Komentarze(0)
Kategoria miasto, praca, trekking
Jeszcze nie wróciłem całkiem do siebie i na basenie było ciężko, ale teraz 8 godzin na tyłku w pracy to się odpocznie ;)

1000m x rozgrzewka zmiennym
500m x kraul ręce
100m x grzbiet nogi
300m x grzbiet
300m x klasyk
100m x kraul
= 2300m

Zeszły tydzień:
5h - basen
13h - rower

Objazd trasy Radkowa + Walimska i Jugowska

Sobota, 16 kwietnia 2011 · Komentarze(4)
Kategoria <150km, runner
Na dzisiaj planowany był objazd trasy maratonu radkowskiego w większym gronie Husarii, ostatecznie jednak było nas trzech. Rano szybkie pakowanie i jazda przez miasto zgarnąć Darka i dalej Artura. W Pieszycach znaleźśliśmy Biedronkę i około 10 byliśmy gotowi ruszać. Pierwsze 10km to podjazd z 300 na 760m, w sam raz żeby się rozgrzać bo mimo, że dzień bardzo ładny to jednak temperatura nie przekraczała 10 stopni.

Skorzystaliśmy z parkingu Biedronki, w ramach reklamy stała się bohaterem drugiego planu.


Następnie zjazd i ponowny podjazd na 774m, pięknie ułożona trasa ;P Na zjeździe do Nowej Rudy spotkaliśmy Odblaskowego Anioła, rozpoznałem go już z daleka. Jechał z Nowego Targu do Lwówka Śląskiego. Pełny szacunek bo w górych z taką przyczepą jechać to jest szok. Ciekawe co by było gdyby siadł na szosę... :)

Spotkany Odblaskowy Anioł ze Szczecina, ledwo już jechał po tych górach ze 100kg przyczepą :D


Następnie zaczęliśmy doganiać i wyprzedzać "dziadków" na dobrych szosach w cywilu...? Nie mam pojęcia co to miało być, ale jednym z nich okazał się znajomy Artura z Wro i trochę razem pojechaliśmy. Niestety kiepska nawigacja poprowadziła nas złą drogą i wpuściła w niezły kanał. Asfalt był tragiczny.

Trasa maratonu, 9km podjazd przez las. Najbardziej strome 2km miały 8.2%.


Na zjeździe spotkaliśmy jednego z organizatorów maratonu, robił objazd trasy. Zapewniał, że reszta trasy jest lepszej jakości. Ostrzegał też przez zjazdami, mówił, że mimo to rok temu zaraz po starcie sporo kolarzy leżało.

Po prawej organizator maratonu przypadkiem spotkany na trasie :)


Tempo wyszło wolniejsze niż zakładaliśmy, a czas nas gonił dlatego odpuściliśmy jazdę do Kudowy i skręciliśmy na Karłów, proto na 7km podjazd. Na końcu sesja zdjęciowa i mega zjazd do Radkowa pięknym asfaltem. Oj działo się, lecieliśmy ciągle 50-60km/h, większość zakrętów dobrze wyprofilowana.

Szczeliniec w tle.


Darek i Szczeliniec :D


Już za Radkowem Artur nad czeską granicą.


Na koniec wycieczki zostawiliśmy sobie 18km podjazd na Przełęcz Jugowską, początek łagodny, później bardziej stromo. O tej porze zaczęło już się robić zimno i marzło się na podjeździe. Rana tubylcy mówili, że było -5 :) Na szczycie dobre humory, już tylko 13km zjazdu nowiótkim asfaltem (810 na 300m) prosto do auta.

Wyprawa była bardzo udana, ale nie spodziewałem się, że ten profil tak nas wymęczy. W sumie niewiele zjadłem i wypiłem tylko 2.5l ale bardzo przyjemnie się jechało. Niestety ogólne wrażenie dróg w Kotlinie bardzo słabe. Zapewne jeśli jesteś lokalnym bikerem to możesz dobrać odpowiednie drogi, ale jadąc tak jak my trafia się na całkowity syf. Aż nie chce się tam wracać. Dla porównania ostatnie kilka wyjazdów w Czechy i gdzie bym nie ruszył tam super asfalt. Jak się chce to można.

Mapa i wykresy.

Basen / Praca

Piątek, 15 kwietnia 2011 · Komentarze(0)
Kategoria miasto, praca, trekking
Dużo osób dzisiaj, trening bardziej wytrzymałościowy niż siłowy.

1000m x rozgrzewka zmiennym
200m x grzbiet nogi
200m x kraul ręce
200m x klasyk
200m x kraul
200m x grzbiet
3x50m x delfin
200m x kraul
= 2350m

Basen / Praca

Czwartek, 14 kwietnia 2011 · Komentarze(0)
Kategoria miasto, praca, trekking
Pogoda zdecydowanie gorsza niż średnie kwietniowe. Aż nie chce się wychodzić.

1000m x rozgrzewka zmiennym
4x50m x delfin
300m x kraul
2x100m x grzbiet
300m x kraul ręce
2x50m x delfin
= 2100m

Basen / Praca

Środa, 13 kwietnia 2011 · Komentarze(2)
Kategoria miasto, praca, trekking
Wiatr szaleje tak jak wczoraj, do 10m/s, ledwo do pracy dojechałem. Do tego strasznie zimno.

1000m x rozgrzewka zmiennym
4x50m x delfin
100m x klasyk
200m x kraul
100m x grzbiet
100m x klasyk
200m x kraul ręce
2x50m x delfin
= 2000m

Basen / Praca

Wtorek, 12 kwietnia 2011 · Komentarze(0)
Kategoria miasto, praca, trekking
Rano jak jadę ciągle ciemno, może dałoby się całkiem zrezygnować z nocy. Coś takiego jak dzień polarny już gdzieś wymyślono ;) W końcu wiosna zaczyna być widoczna, od razu przyjemniej się jeździ.

1000m x rozgrzewka zmiennym
250m x kraul
250m x kraul ręce
250m x grzbiet
250m x klasyk
100m x delfin
2x50m x delfin
= 2200m

Kasabian - The Green Fairy

Basen / Praca

Poniedziałek, 11 kwietnia 2011 · Komentarze(2)
Kategoria miasto, praca, trekking
Koniec urlopu i koniec obijania się ;] Muszę przyznać że porządnie odpocząłem, dzisiaj aż miło wsiadło się na rower i pływało na basenie.

1000m x rozgrzewka zmiennym
4x50m x delfin
500m x kraul ręce
100m x grzbiet
100m x klasyk
2x50m x delfin
= 2000m

Hrubý Jeseník #2 / Dzień 2

Niedziela, 3 kwietnia 2011 · Komentarze(7)
Kategoria >150km, runner, Pradziad
O 6 rano obudziło mnie ostre słońce. Piękny dzień. Na dzisiaj była zapalnowane inna trasa o podobnej długości. Krótka męczarnia po polskich drogiach i jesteśmy w Czechach. Tam trzeciorzędny drogi są lepszej jakości niż nasze krajówki. Tempo narzuciliśmy bardzo spokojne praktycznie cały czas robiąc podjazdy. Ale taki urok tej trasy, pierwsza połowa pod górę, druga w dół.

Już w Czechach, nawet kilku rowerzystów spotkaliśmy.



Tak mniej więcej wyglądają wszystkie drogi, którymi jechaliśmy :)



W Hermanovicach zjechaliśmy na Zlote Hory, tym razem spróbowałem dokręcić na zjeździe, ale tylko 77km/h dało radę. Objechaliśmy Pricny Vrch wbijając się na 9km (4%) podjazd z końcówką 2km - 7.3%, w sam raz rozgrzekwa przed Pradziadem, niestety łyknął nas tam stary dziadek i nie byliśmy w stanie trzymać koła :D Szczyt przełęczy był na 780m skąd ładnymi serpentynami zjechaliśmy do Hermanovic.

Zakupy w Zlotych Horach.


Niestety przez moją nieuwagę i durne oprogramowanie komórki wszystkie kolejne zdjęcia przepadły. Nie zauważyłem, że skończyła pamięć, a komórka nie informuje w żaden sposób, że nie ma miejsca tylko nie zapisuje zrobionych zdjęć i pozwala pstrykać kolejne.

Na 7km podjeździe do Karlovej wyprzedził nas szosowiec. Próbowałem go dogonić, ale na całej trasie utrzymywał dystans 50m. Tętno trochę za wysoko powędrowało. Następnie spotkaliśmy Czecha, chciał wiedzieć czy da się do Owczarni podjechać. Ruszył przed nami, ale dogoniliśmy go. Sam wjazd na Pradziada straszny, pełno wody, żwiru, piasku, nawet lodu, zadziwiająco lekko się podjeżdżało. W Owczarni na około 1300 mnpm śnieg i lód, po bokach ludzie na nartach i skutery śnieżne :D Fizycznie nie dało się już jechać. Zrobiliśmy tutaj kilka fotek, których najbardziej szkoda. Na jednej wdrapałem się na połowę 3-metrowej śnieżnej ściany. Dogonił nas też Czech i zrobił wspólne zdjęcie na tle wieży Pradziada.

Zjazd w potokach zamarzającej wody był hardcorowy i dojechałem kompletnie przednie klocki. Cały zjazd na zaciśniętych klamkach, strach był aby obręcze za bardzo się nie rozgrzały i dętki nie strzeliły. Ostatecznie wyszła średnia zjazdu 38km/h. Reszta trasy to już w większości zjazdy świetnymi drogami. Tylko się złożyć na lemondce i odpoczywać.

Na koniec zostało pozbierać się, zapakować w auto i ruszyć na Wrocław, dopiero po północy byłem w domu.

Trasa i wykresy:


Hrubý Jeseník #2 / Dzień 1

Sobota, 2 kwietnia 2011 · Komentarze(2)
Kategoria <50km, runner
20 stopni, słońce i przelotny deszcz... tak mówiła prognoza pogody. Rzeczywistość była mniej różowa. Pełne zachmurzenie, 12 stopni i deszcz. Mimo tego duch walki był silny i z Darkiem ruszyliśmy na podbój Czech. W planach 160km i ponad 2.5km w pionie. Mokry asfaly i mżawka nam nie straszne, niestety po przekroczeniu granicy trafiliśmy na ulewę, a mimo że byliśmy w górach to gór widać nie było. Wierząc że pogoda będzie jak w prognozie dzielnie czekaliśmy na jeziorkiem, ale deszcz tylko wzmagał. Ostatecznie postanowiliśmy zawrócić, chociaż jeden podjazd udało się zaliczyć. Po 17 pogoda zaczęła się poprawiać, ale było już za późno. Poszliśmy spać z nadzieją na lepsze jutro.

Ostatnie przygotowania do wyjazdu.


Praktycznie nie uczęszczane drogi. Biały strój w takich warunkach nie jest najlepszą opcją :P


Postój nad Jeziorkiem, zaraz za drzewami są góry, przez ścianę wody nic nie było widać.