Wpisy archiwalne w kategorii

Alpy 2012

Dystans całkowity:1249.86 km (w terenie 2.00 km; 0.16%)
Czas w ruchu:54:31
Średnia prędkość:22.93 km/h
Maksymalna prędkość:84.00 km/h
Suma podjazdów:19184 m
Maks. tętno maksymalne:186 (93 %)
Maks. tętno średnie:140 (70 %)
Suma kalorii:47802 kcal
Liczba aktywności:9
Średnio na aktywność:138.87 km i 6h 03m
Więcej statystyk

Alpy 2012 - Hradec Kralove - Kłodzko

Niedziela, 17 czerwca 2012 · Komentarze(0)
Kategoria <100km, Alpy 2012, kajo
Husaria Szosowa w Alpach
0. Alpy 2012
1. Alpy dzień 1 - Bergamo - Bellinzona IT / CH
2. Alpy dzień 2 - Passo della Novena (2478m) CH
3. Alpy dzień 3 - Furkapass (2436m) i Oberalppass (2046m) CH
4. Alpy dzień 4 - Julierpass (2284m), Passo del Bernina (2330m), Forcola di Livigno (2315m), Passo Eira (2208m) oraz Passo Foscagno (2291m) CH / IT
5. Alpy dzień 5 - Bormio - przymusowy odpoczynek IT
6. Alpy dzień 6 - Passo dello Stelvio (2758m) IT
7. Alpy dzień 7 - Passo Giovo (2094m), Brennerpass (1374m) i Innsbruck IT / A
8. Alpy dzień 8 - Wörgl - Altheim A / DE
9. Alpy dzień 9 - Altheim - Passau - Vimperk - Hradec Kralove A / DE / CZ
10. Alpy dzień 10 - Hradec Kralove - Kłodzko CZ / PL
11. Alpy 2012 - podsumowanie

Kładliśmy się spać przed 2 w nocy więc rano ciężko się wstawało, a na dodatek do 9 trzeba było oddać klucze. Za to widok z balkonu 6 piętra akademika całkiem przyjemny, zresztą tak jak pogoda, pochmurnie ale nie deszczowo, i jakieś 20 stopni. Mimo niedzieli znajdujemy otwarty market, kupujemy tam półprodukty i na parkingu, przy wjeździe do parku robimy piknik. Potem już spokojne toczenie się w stronę Nachodu.

Dzisiaj moja kolej na przyczepkę i jedzie się ciężko, przed Nachodem zaskakuje garbik. Koledzy odjeżdżają a ja się wlokę. W pewnym momencie wyprzedza mnie 2 czeskich kolarzy i dostaję kopa adrenaliny :D 35km/h i jadę i na kole. Na szczycie skręcają niestety w bok.



Widok na Polskie górki Kotliny.


Miejscowość przed Nachodem.


Na wjeździe do kraju przez chwilę lekko kropi ale szybko przechodzi. Zaczyna się podjazd za Kudową, idzie na tyle ciężko, że reszta zdążyła się zdrzemnąć na szczycie, chociaż z wiatrem było :) Zjazd wcale nie lepszy, z przyczyn technicznych nie mam przełożeń do szybszej jazdy więc nic nie dokręcam. Kiedy dojeżdżam do centrum Kłodzka Artur z Piotrkiem pod parasolami kończą już pierwszą rundę browarów, a miejscowi nie mogą uwierzyć skąd jedziemy.

Siadam z nimi i mówię, że wydaje mi się, że dworzec kolejowy jest gdzie indziej, ale widać jestem mało przekonujący :) Chwilę przed pociągiem podchodzimy pod ten obok i okazuje się, że to "miasto", a nie "główny". Na szczęście w tej samej chwili podjeżdżają Koleje Dolnośląskie, które jadą na główny. Podwozimy się bez biletu i robimy sprint na stojący już TLK do Wro.

Piotrek pozuje :D


Na koniec jeszcze kilometry przez miasto i o 17 jesteśmy u siebie. Mogliśmy jeszcze jechać rowerami do samego Wrocławia, ale bylibyśmy na wieczór, a rano trzeba było już iść do pracy. Niewiele brakowało od urlopu na żądanie ;)

Profil:


Czas całkowity: 5h 6m, czas jazdy: 3h 30m.

Alpy 2012 - podsumowanie

Niedziela, 17 czerwca 2012 · Komentarze(4)
Kategoria Alpy 2012
Husaria Szosowa w Alpach
0. Alpy 2012
1. Alpy dzień 1 - Bergamo - Bellinzona IT / CH
2. Alpy dzień 2 - Passo della Novena (2478m) CH
3. Alpy dzień 3 - Furkapass (2436m) i Oberalppass (2046m) CH
4. Alpy dzień 4 - Julierpass (2284m), Passo del Bernina (2330m), Forcola di Livigno (2315m), Passo Eira (2208m) oraz Passo Foscagno (2291m) CH / IT
5. Alpy dzień 5 - Bormio - przymusowy odpoczynek IT
6. Alpy dzień 6 - Passo dello Stelvio (2758m) IT
7. Alpy dzień 7 - Passo Giovo (2094m), Brennerpass (1374m) i Innsbruck IT / A
8. Alpy dzień 8 - Wörgl - Altheim A / DE
9. Alpy dzień 9 - Altheim - Passau - Vimperk - Hradec Kralove A / DE / CZ
10. Alpy dzień 10 - Hradec Kralove - Kłodzko CZ / PL
11. Alpy 2012 - podsumowanie

Pomysł na wyprawę nie rodził się długo, a jak już padł szybko znalazła się ekipa i błyskawicznie podjęliśmy decyzję. Wyjazd dostarczył nam przeróżnych wrażeń. Zaczynaliśmy od złej pogody jadąc w tragiczną by z kolei wracać w słońcu. Śniegu na Stelvio nie zamieniłbym na nic ;)

Zrobiliśmy 1250km, około 19km w pionie, zaliczyliśmy 10 przełęczy o wysokości ponad 2000mnpm oraz przejechaliśmy przez Włochy, Szwajcarię, Austrię, Niemcy i Czechy. Średnio dziennie pokonywaliśmy około 140km i ponad 2100m w pionie. Stratę jednego dnia w Bormio musieliśmy odkupić jazdą pociągiem, ale myślę że wszyscy uczestnicy się zgodzą, że miało to swój urok, Vimperk rządzi :D W klasyfikacji "Szerpy wypadu" jestem chyba daleko z niecałymi 300 przyczepkowymi kilometrami.

Wyprawa nie była tania, nie znam jeszcze dokładnych kosztów, ale powinny być podobne do 2-tygodniowego pobytu jednej osoby w Egipcie ;) A przecież między takimi wakacjami nie ma porównania i Egipt nie sięga tu nawet do pięt :D

Teraz zostało znaleźć trochę czasu na przejrzenie całego nagranego materiału i zmontowanie jakiegoś ciekawego filmu.

Na koniec chciałbym podziękować Arturowi, Marcinowi i Piotrkowi za świetny wypad. Może w przyszłym roku pojedzie więcej Husarzy!


Trasa (nie uwzględnia wymuszonego przejazdu pociągiem przez kawałek Czech):

Alpy 2012 Altheim - Passau - Vimperk - Hradec Kralove

Sobota, 16 czerwca 2012 · Komentarze(4)
Kategoria <150km, Alpy 2012, kajo
Husaria Szosowa w Alpach
0. Alpy 2012
1. Alpy dzień 1 - Bergamo - Bellinzona IT / CH
2. Alpy dzień 2 - Passo della Novena (2478m) CH
3. Alpy dzień 3 - Furkapass (2436m) i Oberalppass (2046m) CH
4. Alpy dzień 4 - Julierpass (2284m), Passo del Bernina (2330m), Forcola di Livigno (2315m), Passo Eira (2208m) oraz Passo Foscagno (2291m) CH / IT
5. Alpy dzień 5 - Bormio - przymusowy odpoczynek IT
6. Alpy dzień 6 - Passo dello Stelvio (2758m) IT
7. Alpy dzień 7 - Passo Giovo (2094m), Brennerpass (1374m) i Innsbruck IT / A
8. Alpy dzień 8 - Wörgl - Altheim A / DE
9. Alpy dzień 9 - Altheim - Passau - Vimperk - Hradec Kralove A / DE / CZ
10. Alpy dzień 10 - Hradec Kralove - Kłodzko CZ / PL
11. Alpy 2012 - podsumowanie

Ruszamy rano sprawnie bo założyliśmy sobie dojazd do Czech gdzie w Vimperku wsiądziemy w pociąg do Nachodu aby przenocować już w Kudowie. Z przyczepką zaczyna Artura, ale ból kolana zmusza go do oddania jej Piotrkowi, akurat jak zaczęły się podjazdy :P Rano ruch mały więc szybko docieramy do Passau. Szybki i długi zjazd przez miasto do samej rzeki - Dunaju.

Piotrek zdążył jeszcze w międzyczasie wyskoczyć na tenisa :D


Nad pięknym, modrym Dunajem. Gdzieś niedaleko do Dunaju wpływa Inn niosący wody z topniejących śniegów i lodowców.


Przy okazji na tym filmiku przewija się Passau :D


Od tego miejsca w większości czeka nas już wspinaczka. Niby drogą krajową do Czech, ale ruch na niej niewielki.


Nie przewidywaliśmy niespodzianek na trasie, a przyszło się nam wspinać 2x ponad 1000mnpm. Nie byłem na to psychicznie nastawiony więc ciężko mi szło :D Sama końcówka do Vimperka to już zjazd. W końcu za normalne pieniądze jemy obiad. I to nie byle jaki, czeskie knedliczki :] Dalej zakupy i jesteśmy gotowi na podróż pociągiem. Przesiadki mamy wyliczone na minuty więc wszystko musi zagrać jak w zegarku...

i tak kilkumetrowy wagonik podjeżdża z 10 minutowym opóźnieniem.


Dojeżdżamy na pierwszą przesiadkę, śpieszymy się bo pociąg do Pilzna jeszcze nie przyjechał. Niestety okazuje się, że on też ma opóźnienie, 40 minut. Mamy za to okazje podziwiać przekrój czeskiego społeczeństwa małomiasteczkowego... ;D

W Pilznie spóźniamy się na pociąg do Pragi i musimy jechać następnym.


Jedyny czas na "zwiedzanie Pragi".



Niestety w Pradze też spóźniliśmy się na pociąg do Hradca Karlovego. Jemy fast foody i łapiemy następny. Atmosfera się rozluźnia.


W Hradcu jesteśmy o północy, na Nachód nic już nas nie zawiezie. Ruszamy na miasto szukać noclegu.


Nic nie możemy wypatrzeć więc Piotrek wbija do baru gdzie akurat Czesi świętują zwycięstwo z Polakami. Barmanka instruuje nas jak dojechać do taniego hostelu. Tym lokum okazuje się akademik, a sam Hradec to najwidoczniej miasto akademickie. Starsza pani na recepcji jeszcze nie śpi, ale okazuje się, że musimy zapłacić z góry gotówką. Zostaje wysłany na misję poszukiwania bankomatu. Robię ładnych kilka kilometrów w tym celu :) W centrum klub na klubie i pełno studentów na ulicach, wszyscy bawią się w sobotnią noc. Poszukiwania kończą się sukcesem i w końcu możemy pójść spać.

Rano okazuje się, że gdybym po wyjściu z akademika skręcił w drugą stronę po 50 metrach miałbym bankomat :D Ale night ride po Hradcu to było to!

Profil.


Czas całkowity: 7h 9m, czas jazdy 5h 40m.

Alpy 2012 Wörgl - Altheim

Piątek, 15 czerwca 2012 · Komentarze(2)
Kategoria >150km, Alpy 2012, kajo
Husaria Szosowa w Alpach
0. Alpy 2012
1. Alpy dzień 1 - Bergamo - Bellinzona IT / CH
2. Alpy dzień 2 - Passo della Novena (2478m) CH
3. Alpy dzień 3 - Furkapass (2436m) i Oberalppass (2046m) CH
4. Alpy dzień 4 - Julierpass (2284m), Passo del Bernina (2330m), Forcola di Livigno (2315m), Passo Eira (2208m) oraz Passo Foscagno (2291m) CH / IT
5. Alpy dzień 5 - Bormio - przymusowy odpoczynek IT
6. Alpy dzień 6 - Passo dello Stelvio (2758m) IT
7. Alpy dzień 7 - Passo Giovo (2094m), Brennerpass (1374m) i Innsbruck IT / A
8. Alpy dzień 8 - Wörgl - Altheim A / DE
9. Alpy dzień 9 - Altheim - Passau - Vimperk - Hradec Kralove A / DE / CZ
10. Alpy dzień 10 - Hradec Kralove - Kłodzko CZ / PL
11. Alpy 2012 - podsumowanie

Pogoda na otwarcie dni ładna, maksujemy kolejne śniadanie i ruszamy w drogę. Cel na dzisiaj to Passau, a może nawet dalej, raczej płaski etap. Dzisiaj ja biorę przyczepkę. Jedzie się z nią dobrze, wiatr wieje w plecy i kilometry mijają bardzo szybko. Na wyjeździe z Alp czeka na nas ostatni, 300m, podjazd.




Wspinaczka.



Dalej mamy już profil zjazdowy, w Niemczech też pojawia się bardzo dużo DDR wzdłuż drogi, którymi jazda bardzo mi się podoba. Powoli zbliżamy się do Jeziora Chiemsee.


Od razu pojawia się więcej rowerzystów. Decydujemy się też zjechać na obiad.


I szczerze nie miałem ochoty nigdzie się stamtąd ruszać :D Niestety kawałek dalej następuje pomyłka nawigacyjna i przez jakiś czas jedziemy w przeciwną stronę, stronę Alp, zaliczając krótki podjazd. Po odkryciu pomyłki następuje całkowita zmiana trasy do Passau.

W Traunstein przekraczamy Traun.


Postanawiamy pojechać na wschód, z powrotem do Austrii, i tam odbić na północ do Passau. Przed Laufen (A) mam problemy z tylną przerzutką. Stajemy zbadać sprawę - okazuje się, że przez zbyt długi łańcuch tylna przerzutka w pewnych przełożeniach blokuje się z mocowaniem przyczepki. Prawdopodobnie wtedy też ruchy manetką powodowały mocne naprężenie linki aż ta strzeliła. Artur bierze przyczepkę, a ja ściągam linki i pancerze i zostaje mi jazda na 50-11. Siła! :D Niestety przy tym przełożeniu 5% podjazdy dają o sobie mocno znać. W Laufen Piotrek wypytuje się o kierunek na sklep rowerowy, z tymi informacjami ruszamy dalej. Na podjeździe tak dobrze robię siłę, że rozwalam przednią oponę :D Prawdopodobnie najechałem na coś ostrego. Do sklepu na szczęście zostało parę metrów. Piotrek wyciąga pieniądze w bankomacie i robimy zakupy, 28 euro za linkę i oponę. Stajemy pod Lidlem na naprawę i zakupy, ja zmieniam oponę i dętkę, Artur pompuje, a Piotrek wymienia mi linkę i reguluje przerzutkę. Zabiera nam to sporo czasu i o godzinie 18 mamy przejechane raptem 125km.

Dalsza trasa jest trochę pofałdowana. Piotrek poirytowany dzisiejszymi oraz wcześniejszymi defektami postanawia wyżyć się na niej. Nie rozszyfrowuję jego zamiarów i urywa mnie na pierwszym podjeździe, na drugim jeszcze dokłada. Wtedy decyduje się gonić. Tempo leci ostre przez kilka ładnych kilometrów, aż w końcu doganiam chłopaków wykręcając HRmax dnia. Potem już spokojnie na kole i na koniec luźne kręcenie. Jest już grubo po 20 i decydujemy się na zjazd do Altheim - jakieś 50km przed planowanym Passau :/

Zakupy na stacji, ponownie meczyk i planowanie trasy na następny dzień.

Profil:


Czas całkowity: 10h 43m, czas jazdy: 6h 36m.

Passo Giovo (2094m), Brennerpass (1374m) i Innsbruck

Czwartek, 14 czerwca 2012 · Komentarze(6)
Kategoria >150km, Alpy 2012, kajo
Husaria Szosowa w Alpach
0. Alpy 2012
1. Alpy dzień 1 - Bergamo - Bellinzona IT / CH
2. Alpy dzień 2 - Passo della Novena (2478m) CH
3. Alpy dzień 3 - Furkapass (2436m) i Oberalppass (2046m) CH
4. Alpy dzień 4 - Julierpass (2284m), Passo del Bernina (2330m), Forcola di Livigno (2315m), Passo Eira (2208m) oraz Passo Foscagno (2291m) CH / IT
5. Alpy dzień 5 - Bormio - przymusowy odpoczynek IT
6. Alpy dzień 6 - Passo dello Stelvio (2758m) IT
7. Alpy dzień 7 - Passo Giovo (2094m), Brennerpass (1374m) i Innsbruck IT / A
8. Alpy dzień 8 - Wörgl - Altheim A / DE
9. Alpy dzień 9 - Altheim - Passau - Vimperk - Hradec Kralove A / DE / CZ
10. Alpy dzień 10 - Hradec Kralove - Kłodzko CZ / PL
11. Alpy 2012 - podsumowanie

To śniadanie było syte, ale nie wymaksowane :D Pani nam przynosiła różne rzeczy, a my zjedliśmy co tylko się pojawiło. Mimo to na 90km do Innsbrucka starczyło. Po śniadaniu trzeba rozruszać kości stąd rozgrzewka, prawie 1000m podjazdu na Passo Giovo. Czuję dość mocne zmęczenie i w końcu nawet przyczepka mi odjeżdża. Tym razem mam okazję podziwiać widoki, rok temu z Adamem jechaliśmy tędy autem i pogoda była fatalna, widoczność na kilka metrów.

Przed startem, pod hotelem.


Fotki z podjazdu.





Ponad 13km podjazdu i średnia tylko lekko ponad 10km/h. Na trasie ekipy ze sprzętem montowały tablice z okazji stulecia przełęczy.


Kolejna przełęcz moja.


Zjazd w dużej części zalesiony, nie za bardzo było widać drogę na dłuższych odcinkach więc zjeżdżałem spokojnie. Wyprzedziłem chyba tylko jedno autko, wszystko się nagrało :) Po zjeździe kawałek spokojniejszy. Stajemy na zakupy, a Marcin z Arturem stwierdzają, że zostawili dowody w hotelu... na szczęście po przekopaniu bagaży znajdują się.

Następnie zmierzamy na Brennerpass (1374m).


Przełęcz nie za wysoka, ale stanowi jeden z najważniejszych szlaków komunikacyjnych w Alpach. Jej niska wysokość spowodowała jej częste użytkowanie już w średniowieczu, leci nią autostrada łącząca Austrię z Włochami oraz linia kolejowa.



Na szczęście jest tam też zwykła droga, oraz DDR obok niej.


Zjazd dość niefortunny. Na stromym kawałku był zerwany asfalt, przy wyjeździe z niego, mając 60km/h, w ostatniej chwili zauważyłem ostry próg i zdołałem poderwać cały rower w powietrze szczęśliwie przelatując nad. Po uderzeniu z Artura roweru wypadły wszystkie nieprzykręcone rzeczy, a Piotrek jadąc z przyczepką uderzył na tyle mocno, że wgiął tylną obręcz (na szczęście nie łapiąc kapcia).

Dalej kierowaliśmy się na Innsbruck. Tam zaliczyliśmy wypasiony zjazd. Może nie był zbyt stromy, ale nie miał prostek tylko około 10km genialnych zakrętów, w których można było się pięknie składać. Mógłbym go w kółko powtarzać.

Wjeżdżając do Innsbrucka ukazała się nam skocznia narciarska:


Miasto.


Skocznia en face.




Na wyprawę wybieraliśmy się schorowani, Piotrek, Marcin i ja. Myślałem, że daleko nie zajadę, ale jakoś stopniowo przechodziło. Jednak po Bormio wszystkich rozłożyło. Marcin, stał się naszym teamowym gruźlikiem kaszląc non stop :) Czuł się na tyle źle, że w Innsbrucku wsiadł a autobus do Wrocławia. Odprowadziliśmy go na dworzec, najedliśmy się fast foodów oraz zapakowaliśmy do jego sakw "emporio rumunio" wszystkie zbyteczne już nam rzeczy.

Po czym ruszyliśmy doliną na wschód chcąc opuścić już Alpy. Spory kawałek jechaliśmy krajówką, a silny, czołowy wiatr zmusił nas do postoju po 35km. Tam też znaleźliśmy boczne drogi prowadzące w tą samą stronę. Jedyny ich minus to dodatkowe podjazdy na nasze zmęczone nogi.


Za to na tych trasach mijaliśmy wielu kolarzy.


Przypadkiem na koniec zafundowałem Piotrkowi 130m podjazd z czego nie był zadowolony :D


No ale dla widoków i braku aut warto :P


Plan zakładał dojazd do niewielkiej przełęczy wyjazdowej z Alp. Niestety Artura rozbolało mocno kolano musieliśmy szukać noclegu w najbliższej miejscowości. Pani na stacji benzynowej pokierowała nas do BadandRooms w miejscowości Worgl. Właściciel dobrze mówił po angielsku, miał też syna, który trenuje wrotkarstwo, ponoć na prostkach wyciągają 70km/h, bez ochraniaczy :)

Obejrzeliśmy kolejny mecz i zaplanowali trasę na nadchodzący dzień.

Profil:


Czas całkowity: 10h 18m, czas jazdy: 6h 43m.

Passo dello Stelvio (2758m)

Środa, 13 czerwca 2012 · Komentarze(8)
Kategoria <150km, Alpy 2012, kajo
Husaria Szosowa w Alpach
0. Alpy 2012
1. Alpy dzień 1 - Bergamo - Bellinzona IT / CH
2. Alpy dzień 2 - Passo della Novena (2478m) CH
3. Alpy dzień 3 - Furkapass (2436m) i Oberalppass (2046m) CH
4. Alpy dzień 4 - Julierpass (2284m), Passo del Bernina (2330m), Forcola di Livigno (2315m), Passo Eira (2208m) oraz Passo Foscagno (2291m) CH / IT
5. Alpy dzień 5 - Bormio - przymusowy odpoczynek IT
6. Alpy dzień 6 - Passo dello Stelvio (2758m) IT
7. Alpy dzień 7 - Passo Giovo (2094m), Brennerpass (1374m) i Innsbruck IT / A
8. Alpy dzień 8 - Wörgl - Altheim A / DE
9. Alpy dzień 9 - Altheim - Passau - Vimperk - Hradec Kralove A / DE / CZ
10. Alpy dzień 10 - Hradec Kralove - Kłodzko CZ / PL
11. Alpy 2012 - podsumowanie

W końcu dzień zaczął się ładnie. Widok z okna dawał nadzieję na udany podjazd. Ponownie maksowaliśmy śniadanie... tak mocno, że kobieta zaczęła chować rzeczy ze szwedzkiego stołu i wyniosła dopiero jak sobie poszliśmy :D Klocki hamulcowe częściowo pozmieniane, rowery poczyszczone, można ruszać.



Sam podjazd zaczyna się praktycznie od samego hotelu. Rok temu robiłem go tylko od strony Prato, w końcu mam okazję poznać i drugą, łatwiejszą część.





Widok w tył, przebyta już droga.


Na 11km zaczęła się zabawa. Komórka mi padła i musiałem ją rozebrać żeby móc dalej zdjęcia robić przy czym dzielnie towarzyszył mi Marcin. Nie zauważyłem, że Piotrek zaatakował. Kiedy ożywiłem komórkę postanowiłem gonić zostawiając Artura z przyczepką i Marcina. W końcu udało się doścignąć Piotrka i kawałek pojechaliśmy razem.


Po czym stanąłem "podziwiać widoki" ;) a Piotrek zniknął gdzieś na zdjęciu:


Fota w drugą stronę.


Rozpocząłem ponownie pogoń i stopniowo zmniejszałem dystans. Na szczęście Marcin postanowił robić wtedy zdjęcia :)



Kto wie czy nie lepszy wybór :P


Po wyjściu z ostatniej serpentyny miałem jeszcze kawałek do odrobienia więc zaatakowałem na maksa, kiedy zbliżyłem się do Piotrka ten zorientował się co się dzieje i odpalił. Działo się na tyle dużo że ludzie stojący na przełęczy zaczęli nas dopingować :D Tabliczkę "Stelvio" Piotrek minął pierwszy mając pół roweru przewagi. Co się nakaszlałem po finiszu to moje ;)

20.55km, 1500m w pionie, czas 1:47:17, średnia 11.5km/h, HRavg 77%, maks na finiszu 93%.



Artur z przyczepką wjechał na górę w 2 godziny, rewelacyjny wynik.

Rok temu w deszczu, w tym roku w śniegu.


Na górze niemiła niespodzianka. Okazuje się, że zjazd na Prato zamknięty. Niby skończyli odśnieżać, ale jest spore zagrożenie lawinowe i nie puszczają ruchu.


Piotrek postanowił sprawdzić czy faktycznie te lawiny są groźne :D


Ostatecznie idziemy na wino do knajpy, ot żeby się szybciej zjeżdżało ;) A to akurat nie nam się nudziło.


Zjazd robimy dość spokojnie, serpentyny i tak nie pozwalają się rozpędzić. Marcin staje zrobić fotkę. Ja zjazd nagrywałem ale dość szybko obróciła mi się kamera czego nie mogłem zauważyć :( Późniejsze prostki dają trochę większą prędkość. Podjeżdżający kolarze pytają się nas czy przełęcz przejezdna.


Na dole Piotrek próbuje przekonać "czarnego" żeby nas zaciągnął do Merano :D


Po zjeździe zresztą klimat zupełnie inny, prawdziwe lato. Musimy się porozbierać żeby dało się dalej jechać.


Z Prato do Merano leci fantastyczna ścieżka rowerowa przez 50km, niestety jedziemy cały czas krajówką i wjeżdżamy na nią dość późno.


Przed samym Merano urządzono mini rowerowe Stelvio :)


Takimi ścieżkami to ja jeździć mogę.



Do miasta DDR zaprowadziła nas na deptak wzdłuż rzeki, tak też przejechaliśmy całe miasto. Kolejne bardzo urokliwe.




Przyszła też kolej na zmianę przyczepkowego.


Jemy obiad w San Leonardo i zaczynamy podjazd na Passo Giovo (2094m). Ciężko idzie mi z tą przyczepką, ale jak na ratunek przychodzi deszcz i po 500m wspinaczki zatrzymujemy się w hotelu z widokiem na całą dolinę. W barze zamawiamy napoje, oglądamy mecz i planujemy trasę na kolejny dzień. Spore opóźnienie w oczekiwaniu na otwarcie Stelvio oraz pogarszające się warunki pogodowe znowu popsuły nasze plany, ale do tego już przywykliśmy.

San Leonardo w dole. Z takim widokiem zawsze mógłbym chodzić spać :)


Profil:


Czas całkowity 10h 8m, czas jazdy: 5h 53m.

Bormio - przymusowy odpoczynek

Wtorek, 12 czerwca 2012 · Komentarze(5)
Kategoria Alpy 2012
Husaria Szosowa w Alpach
0. Alpy 2012
1. Alpy dzień 1 - Bergamo - Bellinzona IT / CH
2. Alpy dzień 2 - Passo della Novena (2478m) CH
3. Alpy dzień 3 - Furkapass (2436m) i Oberalppass (2046m) CH
4. Alpy dzień 4 - Julierpass (2284m), Passo del Bernina (2330m), Forcola di Livigno (2315m), Passo Eira (2208m) oraz Passo Foscagno (2291m) CH / IT
5. Alpy dzień 5 - Bormio - przymusowy odpoczynek IT
6. Alpy dzień 6 - Passo dello Stelvio (2758m) IT
7. Alpy dzień 7 - Passo Giovo (2094m), Brennerpass (1374m) i Innsbruck IT / A
8. Alpy dzień 8 - Wörgl - Altheim A / DE
9. Alpy dzień 9 - Altheim - Passau - Vimperk - Hradec Kralove A / DE / CZ
10. Alpy dzień 10 - Hradec Kralove - Kłodzko CZ / PL
11. Alpy 2012 - podsumowanie

Kolejny poranek i kolejna niespodzianka... leje... tym razem było zaciągnięte mocno, prognozy na cały dzień nie zapowiadały poprawy, dzień wcześniej ponoć też lało. Do tego tylko 7 stopni i facet z obsługi hotelu powiedział, że jak tu pada to tam za oknem gdzie widać chmury sypie śnieg. Nasz plan na dzisiaj zakładał zdobycie najpierw Passo Gavia (2621m), a potem Passo dello Stelvio (2758m). W takich warunkach nie było to realne.

W chmurach sypie śnieg.


Gość też na tyle uczynny że pokazał nam webcama ze Stelvio. Śnieg padał już od 1800m, a 0 stopni było od 2000m :)


Ten drugi obrazek przekonał nas że jednak nie chcemy tam wjeżdżać rowerami :D Prognozy pogody zapowiadały poprawę w nocy i słońce następnego dnia. Ja byłem za tym żeby przeczekać dzień, a reszta panicznie chciała się wydostać z Bormio. Tak dzień mi spłynął na siedzeniu przy rowerach, a chłopaki szukały taryfy na drugą stronę. Był z tym spory problem, a jak już znaleźli chętnego to w ostatniej chwili zadzwonił z informacją, że rezygnuje bo boi się w takich warunkach jechać.

Po zakupach w markecie obejrzeliśmy oba mecze w hotelu i poszli spać z nadzieją na lepszy dzień.

Julierpass (2284m), Passo del Bernina (2330m), Forcola di Livigno (2315m), Passo Eira (2208m) oraz Passo Foscagno (2291m)

Poniedziałek, 11 czerwca 2012 · Komentarze(4)
Kategoria <150km, Alpy 2012, kajo
Husaria Szosowa w Alpach
0. Alpy 2012
1. Alpy dzień 1 - Bergamo - Bellinzona IT / CH
2. Alpy dzień 2 - Passo della Novena (2478m) CH
3. Alpy dzień 3 - Furkapass (2436m) i Oberalppass (2046m) CH
4. Alpy dzień 4 - Julierpass (2284m), Passo del Bernina (2330m), Forcola di Livigno (2315m), Passo Eira (2208m) oraz Passo Foscagno (2291m) CH / IT
5. Alpy dzień 5 - Bormio - przymusowy odpoczynek IT
6. Alpy dzień 6 - Passo dello Stelvio (2758m) IT
7. Alpy dzień 7 - Passo Giovo (2094m), Brennerpass (1374m) i Innsbruck IT / A
8. Alpy dzień 8 - Wörgl - Altheim A / DE
9. Alpy dzień 9 - Altheim - Passau - Vimperk - Hradec Kralove A / DE / CZ
10. Alpy dzień 10 - Hradec Kralove - Kłodzko CZ / PL
11. Alpy 2012 - podsumowanie

Niespodziewanie z rana znowu leje... czyli prognozy sprawdzane jeszcze w Polsce się potwierdzają. Morale są średnie, ale po wymaksowaniu śniadania i zrobieniu zakupów ruszamy w trasę.

Marcin zaczyna przygodę z przyczepką.


Podjazd jest dość długi, 52km zróżnicowanej wspinaczki z 600m na 2300m.


W pewnym momencie udaje nam się wjechać pod rozjaśnienie i akurat nad nami nie pada.




Chłopaków zaczęła ogarniać panika i koniecznie chcieli jechać pociągiem z Tiefencastel do St. Moritz. Na szczęście udało mi się sabotować ten pomysł i pociąg odjechał, poskutkowało to jednak zmianą planów i zamiast na Albulapass pojechaliśmy na Julierpass.

Jak najbardziej trafny wybór. Nawet asfalt zaczął wysychać.


Zbliżamy się do szczytu.




Julierpass zdobyta.


Na szczycie pierwszy jest Piotrek z Arturem, ja z Marcinem i przyczepką wjeżdżamy ze sporym opóźnieniem. Chwila odpoczynku i fantastyczny zjazd do St. Moritz. 7km, 7% w 7 minut, średnia 59km/h i 2 wyprzedzone auta. Całość nagrała się na kamerę. Zdecydowanie jeden z przyjemniejszych zjazdów.

St. Moritz bardzo się nam podoba, stajemy tam na obiad.




Kelner okazuje się Polakiem, dostajemy ekstra duże porcje makaronu w cenie małych... aż wstyd się przyznać ale nie mogliśmy tego wszystkiego zjeść, musieliśmy dłużej siedzieć żeby ze wszystkim sobie poradzić :D

St. Moritz sprowadziło nas na 1750m i od razu zaczęliśmy wspinaczkę na kolejną przełęcz prowadzącą do Włoch, a dokładniej do strefy bezcłowej Livigno.




W oddali lodowiec.



Zbliżamy się do przełęczy.



Marcin nas wyprzedził żeby ustrzelić fotę.


Passo del Bernina (2330m) poskromione chociaż nie było co poskramiać bo średnio to tam ze 3% było :D


Jeszcze widok w tył przed zjazdem.


Następnie kawałek szybkiego zjazdu i skręcamy na kolejny dwutysięcznik. Ten dał nam popalić podbijając nachylenie do 13%.


Forcola di Livigno (2315m) i granica szwajcarsko - włoska.


Czeka nas następny szybki zjazd do Livigno, wjazdy do tuneli niebezpieczne, podrzuciło nas kilka razy. Przed samą miejscowością mijamy trenującą na bocznej drodze Justynę Kowalczyk. Najpierw nie byliśmy pewni, ale w internecie znalazłem informacje, że akurat wtedy Justyna tam trenowała :)



Livigno jest strefą wolnocłową, paliwo mają po 1 euro, ceny w sklepach jak w Polsce, idealne miejsce na urlop. Kto wie, może tam jeszcze wrócimy, w zasięgu jest wiele sławnych przełęczy.




Livigno leży na 1800m więc czeka nas podjazd na kolejny dwutysięcznik.


W tle przełęcz z której zjechaliśmy.


Miasteczko w dole.


Docieramy na Passo Eira (2208m) i tam kolejny zjazd.


Później pogoda zaczyna się psuć, przyczepkę przejmuje Piotrek i tak docieramy do Passo Foscagno (2291m).


Na przełęczy znajduje się kontrola, pilnują żeby ludzi nie wywozili zbyt dużej ilości towarów z strefy wolnocłowej. Początek zjazdu i zaczyna się koszmar, leje deszcz, mgła, nic nie widać, mocno zacina w twarz, cała droga płynie, mamy wrażenie że zaraz zamarzniemy. Nie można pozwolić się rozpędzić bo nie ma jak hamować. Wyprzedzamy motocyklistów. Tak do zjechania mamy ponad 1000m w pionie! Piotrek ponownie daje popis z przyczepką i wszystkim ucieka. Na dole stajemy, cali przemoczeni, ledwo mówiący i nie czujący palców. Po tym jednym zjeździe wszyscy muszą wymieniać klocki, Piotrek zarówno przód i tył bo nic z nich nie zostało. Średnia ze zjazdu niewiele ponad 30km/h. Część tego nagrałem więc kilka ujęć będzie :)

Następnie spędzamy dość sporo czasu na szukanie noclegu, najtaniej 33 euro. Przebieramy się, zostawiamy rzeczy do suszenia i lecimy na miasto zjeść pizze i obejrzeć mecz. Był to królewski etap wyprawy, który na dodatek wypełniliśmy pierwszy raz zgodnie z planem ;)

Profil:


Czas całkowity: 11h 12m, czas jazdy: 7h 32m.

Furkapass (2436m) i Oberalppass (2046m)

Niedziela, 10 czerwca 2012 · Komentarze(2)
Kategoria <150km, Alpy 2012, kajo
Husaria Szosowa w Alpach
0. Alpy 2012
1. Alpy dzień 1 - Bergamo - Bellinzona IT / CH
2. Alpy dzień 2 - Passo della Novena (2478m) CH
3. Alpy dzień 3 - Furkapass (2436m) i Oberalppass (2046m) CH
4. Alpy dzień 4 - Julierpass (2284m), Passo del Bernina (2330m), Forcola di Livigno (2315m), Passo Eira (2208m) oraz Passo Foscagno (2291m) CH / IT
5. Alpy dzień 5 - Bormio - przymusowy odpoczynek IT
6. Alpy dzień 6 - Passo dello Stelvio (2758m) IT
7. Alpy dzień 7 - Passo Giovo (2094m), Brennerpass (1374m) i Innsbruck IT / A
8. Alpy dzień 8 - Wörgl - Altheim A / DE
9. Alpy dzień 9 - Altheim - Passau - Vimperk - Hradec Kralove A / DE / CZ
10. Alpy dzień 10 - Hradec Kralove - Kłodzko CZ / PL
11. Alpy 2012 - podsumowanie

Poranek znowu mokry, ale przyzwyczajamy się. Ponownie maksowanie śniadania, po naszych wizytach hotelarze przemyślą temat szwedzkiego stołu :) Za dodatkowe 10 franków właściciel pozwala nam zrobić kanapki na drogę. Zaczynamy podjazdem na Furkapass (2436m), tym razem ja biorę przyczepkę, 16km i jakieś 1000m w pionie, tylko jeden ciężki, 13% fragment, który daje w kość. Marcin i Artur od razu odjeżdżaj, Piotrek przez jakiś czas mi towarzyszy. Widokowo podjazd bardzo interesujący.

Widok z okna.


Startujemy.


Jest na tyle zimno że mam ubrane prawie wszystkie rzeczy.



Szczytu nie widać.



Wszyscy mnie odstawili :)


Jeszcze kawałek do szczytu, za budynkiem autokary i sporo turystów.


Jest! Kamera tym razem działa.


Zjazd najpierw we mgle, cały mokry, bardzo zimno. Jakieś 300m w pionie niżej spotykamy Marcina i Artura którzy musieli schować się w barze na herbatę. Nie mieli rękawic z palcami i z zimna nie byli w stanie nawet hamować. My zjeżdżamy dalej i sporo ich odstawiamy. Mimo to sam zjazd bardzo wolny, mój pierwszy z przyczepką.

Końcówka zjazdu do Andermatt (1400m).


I samo miasteczko. Na zjeździe wyprzedzamy innych rowerzystów i sakwiarzy.


Już w nim zaczyna się kolejny 10km podjazd na Oberalppass (2046m). Wzdłuż trasy biegną tory Glacial Express pnącego się na górę. Kiedy mija mnie ten przeszklony ekspres, a w nim zajadający się przy stołach restauracyjnych pasażerowie zazdroszczę im :D

Opuszczamy Andermatt.



Niedaleko szczytu doganiają mnie chłopaki. Wtedy też opuszczają mnie siły i staję zatankować ze strumienia. Fotka + cukierki i jadę dalej choć bardzo wolno.


Tunel przed końcem.


Reszta musiała trochę poczekać na mnie :P


Kolejny dwutysięcznik zdobyty.


Zjazd już trochę szybszy, ale dalej bez rewelacji. Obie przełęcz z obu stron są dość łatwe, choć 1700m przewyższeń z przyczepką daj w kość. Średnia na Furkę 10.2km/h, na Oberalp 11.1km/h.

Po zjeździe czas na krótką regenerację.


Zostaje nam już długi łagodny zjazd doliną.


W pewnym momencie podłączają się za nami inni rowerzyści, ale po jakimś czasie już ich nie widać. My jedziemy po zmianach osłaniając przyczepkę.




Na koniec czeka nas niespodzianka i jeszcze jeden spory podjazd. Jego pozytywną stroną był najszybszy zjazd tego dnia. Piotrek z przyczepką znowu sobie poszalał ;)




Po zjeździe skręcamy na południe do Thusis gdzie planujemy nocować.


Na końcówce zaczyna padać deszcz. Nic taniego nie udaje nam się znaleźć i kończymy na 50 CHF od osoby. Planujemy trasę na kolejny dzień, oglądamy mecz i idziemy spać.

Profil:


Czas całkowity: 10h 1m. czas jazdy 6h 45m.

Passo della Novena (2478m)

Sobota, 9 czerwca 2012 · Komentarze(4)
Kategoria <150km, Alpy 2012, kajo
Husaria Szosowa w Alpach
0. Alpy 2012
1. Alpy dzień 1 - Bergamo - Bellinzona IT / CH
2. Alpy dzień 2 - Passo della Novena (2478m) CH
3. Alpy dzień 3 - Furkapass (2436m) i Oberalppass (2046m) CH
4. Alpy dzień 4 - Julierpass (2284m), Passo del Bernina (2330m), Forcola di Livigno (2315m), Passo Eira (2208m) oraz Passo Foscagno (2291m) CH / IT
5. Alpy dzień 5 - Bormio - przymusowy odpoczynek IT
6. Alpy dzień 6 - Passo dello Stelvio (2758m) IT
7. Alpy dzień 7 - Passo Giovo (2094m), Brennerpass (1374m) i Innsbruck IT / A
8. Alpy dzień 8 - Wörgl - Altheim A / DE
9. Alpy dzień 9 - Altheim - Passau - Vimperk - Hradec Kralove A / DE / CZ
10. Alpy dzień 10 - Hradec Kralove - Kłodzko CZ / PL
11. Alpy 2012 - podsumowanie

Poranek przywitał nas niespodziewanie deszczem. Na śniadanie szwedzki stół więc maksujemy kalorie i wychodzimy dopiero po 1.5h. Nie ma lekko i jedziemy, na szczęście po 2 godzinach przestaje padać. Artur z przyczepką atakuje Novena Pass (2478m), a sam podjazd to jakieś 60km mniejszej lub większej wspinaczki zaczynając na 250 mnpm a kończąc na prawie 2500m.

Spokojnie mogę polecić ten hostel w Bellinzonie.


A taki mieliśmy widok z balkonu.


Start na mokro. Przy okazji mylimy drogę i nadkładamy trochę kilometrów.



Pogoda się poprawiła i od razu przyjemniej się jechało.



Przez te ciągłe opady wszystko pięknie się zieleniło.


Przejazd przez miasteczka.


Coraz wyżej.



Na 80km wszystkich odcina, sklepów na trasie żadnych nie było, a spotkane restauracje akurat o tej porze nie gotują. Posilamy się horrendalnie drogimi ciastkami i po jakiejś godzinie jedziemy dalej. Szczyt wita nas tunelami przekopanymi w śniegu. Przyczepka przechodzi z rąk do rąk i tak pniemy się wyżej.

Wyżej.




Team trzeba reklamować! SIŁA!


Po Arturze i Marcinie przyszedł czas na Piotrka i przyczepkę.


Było klimatycznie :D


Ale w końcu się udało. Nie przesadziłbym mówiąc że było zimno :D


Ostatnie 24km tego podjazdu prezentowały się następująco.


Zjazd z Novena Pass fantastyczny, ale czego można się spodziewać po 13.3km i średnim nachyleniu 8.5%? Już na pierwszej prostce mam 83km/h. Niestety zjazdu nie nagrałem gdyż okazało się, że kamera ma rozładowaną baterię. Za to stawałem na serpentynach i robiłem zdjęcia.

Piotrek z przyczepką bije kolejne rekordy.


Tutaj oddalający się Artur z Marcinem.


Marcin postanowił też porobić zdjęcia.


Na zjazd koniecznie dodatkowe kurtki, rękawice. Optymalnie zimowa czapa i kombinezon, ale tych nie chciało mi się wyciągać z sakw ;)



Kiedy kończymy sesję ruszam i wyprzedzam motocyklistę. Postanawiam nie dać się wyprzedzić, dokręcam we wszystkich możliwych miejscach na 50-11, zakręty zbieram całą drogą i zaliczam swój najlepszy w historii zjazd. Po 4km ostrej jazdy wyprzedza mnie ten motocyklista, zwalnia i podnosi kciuka :D Na tych 4km miałem średnią 69km/h. Na całych 13.3km średnia 57km/h.

Po czerwonej linii tętna widać, że na środkowej części zjazdu działo się ;)


A to już końcówka i zupełnie inny krajobraz.


Po tak szybkiej zmianie ciśnienia uszy jeszcze przez jakiś czas mnie bolały.


Profil zjazdu tak się prezentował.


Na dole zjedliśmy jedno z najdroższych spaghetti w życiu i ruszyliśmy dalej. Plan zakładał wjazd na Furkapass czyli jeszcze ponad 1000m przewyższeń i następnie zjazd do Andermatt na nocleg. Niestety była już godzina 18, najpierw zapadał decyzja że walczymy, ale huraganowy twarzowy wiatr oraz zbliżające się błyskawicznie załamanie pogody zmusiło nas do szukania spania w Oberwaldzie. Sporo czasu na to straciliśmy i z Piotrkiem zatrzymaliśmy w najtańszym miejscu za 60 CHF od osoby! Marcin z Arturem wybrali opuszczony budynek wyciągu narciarskiego :D Na koniec zostało nam obejrzeć mecz w TV i spać.

A na koniec profil. 30km po płaskim i 60km wspinaczki.


Czas całkowity: 10h, czas jazdy: 5h 42m.
A wczoraj czas całkowity: 10h 11m, czas jazdy: 5h 50m.