Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2011

Dystans całkowity:1132.13 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:41:49
Średnia prędkość:27.07 km/h
Maksymalna prędkość:77.30 km/h
Suma podjazdów:6727 m
Maks. tętno maksymalne:193 (96 %)
Maks. tętno średnie:154 (77 %)
Suma kalorii:41714 kcal
Liczba aktywności:23
Średnio na aktywność:49.22 km i 1h 49m
Więcej statystyk

Beskid Żywiecki #2

Niedziela, 18 września 2011 · Komentarze(5)
Kategoria <150km, runner
Z rana Darek serwisował mi przerzutkę, a po 10 mogliśmy już jechać. Dzisiejsza trasa prowadziła na Krowiarki, a potem do Słowacji i powrót do Żywca. Pogoda dzisiaj okazał się jeszcze lepsza niż wczoraj. Droga sprawiła nam niespodziankę i odmianę od dnia poprzedniego gdyż małymi pagórkami ciągle pięła się w górę. Po pewnym czasie wyprzedziły nas 4 ogolone łydki, trochę z nimi pokręciłem, ale tempo było zdecydowanie za mocne. I tak po dniu wczorajszym pulsometr wskazywał średnio o około 20bpmów mniej niż zwykle, efekt zmęczenia.

Tniemy chłopaki, tniemy.


Chciałem sprawdzić co się dzieje za plecami :D


Na zaporze Jeziorka Żywieckiego.



Zaraz za Stryszawą trafiliśmy na bardzo ładny podjazd, ostatnie 2km miały średnio 9.5%!. Później krótki zjazd i rozpoczęliśmy podjazd na Krowiarki. Nie było zbyt stromo, wiatr jednak przez cały dzień był bardzo mocny także jechaliśmy peletonem. Na końcówce finiszował Darek robiąc 50m przewagę nad resztą i wygrywając premię górską HC na wysokości 1012mnpm ;)

Po drodze minęliśmy zawody downhillowe, stanęliśmy na chwilę pooglądać skoczków :)


Krowiarki, chwila odpoczynku.


I już ekipa mknie na Tatry.


Ale przed tym jeszcze zdjęcie z Babią Górą.


A potem z Tatrami.


Zaczynamy objeżdżać Babią.


Tatry.



Później wjechaliśmy do Słowacji gdzie przebiliśmy się przez kilka wiosek.

Słowacja. Husarze do boju!


Zbliżamy się do przejścia granicznego do Polski.


Powrót do Żywca. 23km z przejścia granicznego pokonaliśmy ze średnią 44.5km/h więc szybko znaleźliśmy się na miejscu.


Przed tym jeszcze tylko wizyta w sklepie po mięso, surówki i napoje bo na konie oczywiście nie mogło zabraknąć grilla.

Darek dba o nasze kiełbaski :D


Wymarzony odpoczynek.


Nad jeziorkiem. Za plecami "wieczór kawalerski", kawalerka ledwo na nogach się trzymała, a ich śpiew niósł się po całym jeziorze... whisky moja żono... ;D


Przed godziną 20 udało nam się ruszyć, a po odwiezieniu wszystkich przed 24 byłem w domu. Gdyby nie korki na trasie Żywiec - Bielsko pewnie byłoby dużo szybciej. Koszt noclegu wyszedł nas w sumie 30zł za 2 dni i jedną noc, na grilla wydaliśmy po 25zł także specjalnie się nie wykosztowaliśmy :)

Dzięki chłopaki za wyjazd, szczególnie Marcinowi za organizacje i Piotrkowi za reanimację mojego auta.

Profil i mapka.


Beskid Żywiecki #1

Sobota, 17 września 2011 · Komentarze(0)
Kategoria <150km, runner
"Jedziemy turystycznie i wszystkie podjazdy robimy razem"
- A.Ś., motto wyjazdu

Marcin zaproponował ostatnio wyjazd w Beskidy i wszystkim Husarzom pomysł się spodobał. Z rana miałem pozbierać Darka, Artura i Marcina, ale pojawił się pierwszy problem. Auto nie chciało odpalić, okazało się że akumulator padł. Wyjazd uratował nam Piotrek, którego zbudziłem o barbarzyńsko wczesnej porze, podjechał swoim autem i udało się zapalić. Wszyscy jesteśmy mu za to ogromnie wdzięczni :)

Droga do Żywca zleciała błyskawicznie, za pierwszym podejściem znaleźliśmy też domek nad jeziorem. Ruszyliśmy dopiero koło 12:30 przez co musieliśmy skrócić trasę bo nie ogarnęlibyśmy wszystkiego za dnia. Pierwszym łupem padł Salmopol, jeden z najdłuższych podjazdów szosowych w Polsce. Około 23km wspinaczki uwieńczonej fotką.



Zjazd był całkiem przyjemny, zaliczyliśmy skocznię w Wiśle i przez Ustroń rzuciliśmy się na Równicę.


Tempo szło przyzwoite (~180bpm) to i podjazd okazał się wymagający. Artur spiął pośladki i wjechał na górę przede mną i Marcinem ;)


Podjechaliśmy kawałek dalej, okazało się że na górze otworzyli nową restaurację i zrobili 20% asfaltowy podjazd do niej, nie mogliśmy sobie go odpuścić.

Widoki z restauracji.





Następnie zawróciliśmy i ruszyliśmy na Istebną. Podjazd na Kubalonkę to było jakieś 13km stające się co raz bardziej strome. Artur nam odjechał, ale taktycznie dobrze rozegraliśmy sprawę, dogoniliśmy go i po ataku na ostatnim kilometrze przełęcz padła moim łupem. Przy okazji Hr max wyjazdu.

Ostatni podjazd dnia to już popis Marcina, ja od razu spasowałem :) Potem został nam już powrót do Żywca z wiatrem w plecy, częściowo po drodze ekspresowej na której trafił się fantastyczny zjazd. Poprawianie techniki zjazdowej w Alpach przydało się po potrafiłem zrobić ładny dystans.

Widoki na trasie powrotnej.



Wyjazd postanowiliśmy zakończyć grillem, wizyta w Tesco i spore zakupy. Wyżerka była niesamowita, każda skusił się też na jedno piwo :D Po kolacji wszyscy ledwo stali na nogach, krótka wycieczka nad jezioro i spać. Dzień był bardzo wymagający, na każdym podjeździe tętno w okolicy 180bpm.

Końcówka grilla... uciąłem głowy przez przypadek :D


Mapka i profil trasy.


Praca

Piątek, 16 września 2011 · Komentarze(0)
Kategoria miasto, praca, trekking
W końcu zabrałem się za tylny hamulec, przód przestał dobrze działać, a jakiś musi być. Pancerze i linki nasmarowane, tylna fajka wymieniona i wszystko działa jak nowe. Niestety zauważyłem że bagażnik nie wytrzymał wrocławskich dróg i pękł, jeszcze się trzyma.

Praca

Czwartek, 15 września 2011 · Komentarze(2)
Kategoria miasto, praca, trekking
Dzisiaj na tyle zimno, że trzeba było ubrać nogawki i kurtkę wiatrową, mimo to pogoda ładna.

Motywacja :)

Praca

Środa, 14 września 2011 · Komentarze(0)
Kategoria miasto, praca, trekking
Koło 7 na mojej trasie więcej rowerzystów niż pieszych. Wczoraj wracając minąłem Harfiarza na światłach, siadł na koło i przez jakieś 10km jechał, a tempo było niezłe, średnia 36 na trekingu :) Potem chwilę pogadaliśmy i każdy pojechał w swoją stronę.

Praca

Wtorek, 13 września 2011 · Komentarze(0)
Kategoria miasto, praca, trekking
Dobrze że jeszcze jakaś pogoda się utrzymuje, oby na weekend też była.

Kim Carnes - Bette Davis Eyes

Praca

Poniedziałek, 12 września 2011 · Komentarze(0)
Kategoria miasto, praca, trekking
Wczoraj nie było chętnych do większego wyjazdu, a ja dodatkowo nabawiłem się otarć po sobocie, co wcześniej się nie zdarzało. Dlatego dzień spędzony "na lenia" :D Dzisiaj za to do pracy mimo wiatru jechało się super.

A tu filmik upatrzony u Klosia:

Zemsta rowerzystów - Pure Evil Crew

Jugowska przez Wałbrzych

Sobota, 10 września 2011 · Komentarze(4)
Kategoria >150km, runner
Nie miałem specjalnie ochoty nigdzie jechać, ale wczoraj wieczorem Artur mnie namówił. Zbiórka o 8:30 na Powstańców, stawia się jeszcze Marcin (natus) i lecimy na Wałbrzych, pierwszy szok to nowa dk35, 4-pasmowa, niestety tylko do pewnego momentu. Mamy pod wiatr, ale nie zamulamy, zmiany długie, szybko dociaramy do Wałbrzycha gdzie spotykamy się z Husarzem Marcinem.

Sokolec, tym razem końcówka nie była taka straszna. Koszulka teamowa jeszcze nie zaszyta więc tylko spodenki.


Jego zadaniem jest poprowadzić nas na Walim i na Przełęcz Jugowską przez Sokolec. Można powiedzieć, że do Wałbrzycha był lekki trening, od Wałbrzycha przejażdżka towarzyska :D Przełęcze sprawnie połykamy i kierujemy się na Przemiłów koło Ślęży gdzie znajduje się konkurencyjny podjazd dla Tąpadła. Potem już po zamianach z wiatrem do domu.

Na powrocie.


Profil.


Praca

Piątek, 9 września 2011 · Komentarze(2)
Kategoria trekking, praca, miasto
Pierwszy raz od dłuższego czasu pod silny wiatr do pracy, rowerzystów coś nie widać, sam jechałem dzisiaj w stroju późno-jesiennym.

Praca

Czwartek, 8 września 2011 · Komentarze(0)
Kategoria miasto, praca, trekking
Pogoda nie rozpieszcza, jak przejechałem Milenijny zaczęło lać :(