Góry Sowie

Sobota, 14 maja 2011 · Komentarze(5)
Kategoria >150km, runner
Na dzisiaj była zaplanowana ambitna trasa poprowadzona przez przełęcze: Tąpadła, Walimską, Sokolec, Jugowską, Woliborską, Srebrną Górę i zjazd do Kłodzka. Nie do końca nam wyszło, ale jeszcze kiedyś spróbujemy :)

Miałem nadzieję, że cała Husaria się stawi, ale dwie osoby odpuściły i zostało nas pięciu, do tego jeszcze Jacek i nowi zawodnicy - Tomek i Piotrek. Ruszyliśmy z miejsca zbiórki i parami dawaliśmy zmiany. Jechało się bardzo sprawnie mimo przeciwnego wiatru. O dziwo kierowcy byli bardzo tolerancyjnie, nawet na dk35.

Cała ekipa.



Do Sobótki przeciętna wyszła 33km/h, odcinek na Tąpadła już dużo słabiej, 25km/h. Potem błyskawiczny zjazd na Wiry gdzie urwałem wszystkich przy okazji osiągając v max :P Na odcinku do Dzierżoniowa spotkaliśmy Grześka, który jechał nam na spotkanie. Razem zaatakowaliśmy walimską, ale już na kostce odpuściłem i do końca jechałem sam.

W pewnym momencie drogę zastąpiły mi konie, który chyba wybierały się do Biedronki w Pieszycach ;) Jak już je minąłem dwa zawróciły i chciały iść ze mną :D Niestety nie zdążyłem tego uwiecznić na drugiej fotce.




Ostatni na przełęczy, ale za to pierwszy na dole. Z niezrozumiałych dla mnie powodów wszyscy boją się kostki na zjeździe, dzisiaj wyciągnąłem na niej 63.1km/h przy okazji wyprzedzając auto, które strasznie się wlokło ;) W sumie lepiej tak zjeżdżać bo przy 50km/h jeszcze czuć nierówności kostki, szybciej to się nad nimi przelatuje.

Sokolec tym razem dał mi w kość, trochę się ujechałem i ciężko było podjechać, zakosami jakoś dało radę. Przydałby się jednak kompakt bo 39-26 to jednak ciągle za ciężko.

Po tym odcinku było widać, że wszyscy są już dość mocno zmęczeni, zrezygnowaliśmy z planowanej trasy i podzieliliśmy się na dwie grupy. Ja, Krzysiek, Artur i Jacek zdecydowaliśmy się jechać do Kłodzka na pociąg, reszta ekipy przez jugowską pojechała do Wrocławia.

Przed Kłodzkiem postój na fotkę. Od lewej ja, Krzysiek i Jacek.


W Kłodzku mieliśmy jeszcze czas na zakupy, a na dworcu stawiliśmy się 7 minut przed pociągiem. Idealne wyczucie czasu.

Pogoda nam nie do końca dopisała, było mocne zachmurzenie i niezbyt ciepło, do tego wiatr potrafił przeszkadzać. Popełniłem jeden, ale podstawowy błąd. Za późno zacząłem jeść, a do tego zdecydowanie za mało. To co miałem zacząłem jeść na 80km, a wtedy to już wszystko powinno być zjedzone, a ja powinienem uzupełniać prowiant.

Za tydzień coś płaskiego, trzeba lepiej przygotować się do Leszna.

Profil:


Komentarze (5)

swietne konie :D

completny 14:43 poniedziałek, 16 maja 2011

Hej,

Fakt... Nie od dziś się słyszy, że zwierzę często mądrzejsze od człowieka jest... :D

arturswider 17:36 niedziela, 15 maja 2011

Podążały w dół, konie nie są głupie żeby męczyć się pod górę ;)

Platon 21:31 sobota, 14 maja 2011

Hej,

To samo co my... Podążały w górę, hehe. :D

arturswider 21:01 sobota, 14 maja 2011

Co te konie tam robiły?

jakob 17:34 sobota, 14 maja 2011
Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa ajasi

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]