Dlouhé Stráně - Pradziad

Sobota, 30 lipca 2011 · Komentarze(5)
Kategoria <150km, Pradziad, runner
Pogodynka w piątkowym wieczór musiała być bardzo przerażająca gdyż z 6 Husarzy aż 5 zrezygnowało z wyjazdu :) Akurat Adam był dostępny jeszcze na gg więc zaproponowałem mu wyjazd, nie zawahał się ani chwili, to mi się podoba prawdziwy Turistas. Postanowiliśmy zrobić próbę generalną przed wyprawą. Test sprzętu i możliwości.

Był jeszcze mały procent szans, że Adam nie będzie mógł jechać, ale rano potwierdził, że wszystko gra i o 8 ruszyliśmy z Wrocławia. W Głuchołazach zaczęło padać, po zakupach stanęliśmy w Zlatych Horach i szykowaliśmy się do jazdy. Deszcz nas trochę martwił więc padła propozycja skrócenia trasy - podjechania autem za Jesenik. Przypuszczenia okazały się trafne i po drugiej stronie przełęczy za Dolni Udoli o deszczu nikt nie słyszał. Wszystkie chmury zatrzymały się na pierwszym wzniesieniu :] W Horni Domasov zrobiliśmy naszą starto/metę.

Ubraliśmy się ciepło, a do kieszeni schowaliśmy kurtki deszczowe. Na start podjazd na Červenohorské sedlo (1013 m), 9km, średnio 5%, droga szeroka, asfalt pierwsza klasa.

Tak mniej więcej wyglądały drogi w Hruby Jesenik poniżej wysokości 900mnpm.



Na szczęście każdy z nas miał tylne światło bo już na wysokości 800m wszystko pokrywały chmury.


W niższych partiach było dość ciepło, na szczytach za to bardzo zimno. Przed każdym zjazdem stawaliśmy ubrać kurtki.

Zjazd z pierwszej przełęczy był mokry i cały w chmurze, prędkość zjazdowa ~35km/h :) Tu już Adam na samym dole.


Następnie trafiliśmy na wyścig, nie wiem co to było, ale zawodnicy zjeżdżaliśmy z Dlouhe Strane po stronie której robiliśmy podjazd, musiał to już być koniec gdyż dojrzeliśmy czerwoną skodę z kogutem na dachu zamykającą stawkę.

Podjazd miał 12km, po kilku pierwszy dotarliśmy do elektrowni oraz pierwszego zbiornika. Na trasie sporo turystów (jeździły tam autokary) i wielu rowerzystów (trochę ich wyprzedziliśmy :P ).

Adam i instalacje elektrowni w dole.


Ja i pierwszy zbiornik.


Im wyżej tym widoczność malała, niektórych rowerzystów zauważaliśmy dopiero jak byli kilka metrów przed nami.



Daliśmy też popis naszym umiejętnościom aktorskim :D


Sam podjazd jest ciekawy, są momenty bardzo strome, ale są też łagodne, a nawet zjazdy w dół! Im byliśmy wyżej tym zimniej się robiło, mimo podjazdu ubraliśmy kurtki. Nie mogliśmy też znaleźć dobrej drogi bo widoczność była zerowa. W końcu jednak się udało i wdrapaliśmy się do zbiornika.

Na szczycie.


Znaleźliśmy tablicę informacyjną, jest na niej narysowane i opisane co widzimy stojąc przed nią i patrząc się przed siebie. Adam wskazuje na podpis Pradziada i pokazuje mniej więcej gdzie jest :D


Nie mogliśmy dojrzeć wody, ale słyszeliśmy jak fale uderzały o brzeg, Wiatr był tak niesamowicie silny, że woda z dołu była podrywana i leciała prosto na nas. Trochę zajęło nam znalezienia wyjazdu, nawet pobłądziliśmy :)



Następnie rozpoczął się zjazd mega stromą, wąską na jedno auto, prowadzącą między gęstym lasem dróżką. Praktycznie wszystko na zaciśniętym hamulcu, mgła, ostre zakręty i serpentyny robiły swoje. Adam raz przestrzelił i tylko cudem nie wylądował na drzewie, mimo że jechałem za nim dalej nie wiem jak wyprowadził rower z zakrętu na mokrej gęstej trawie. Następnie mi niewiele brakło i resztę robiłem już bardzo wolno.

Ogólnie z obu stron podjazd jest bardzo fajny, będzie to mój nowy cel wypadów do parku Jesenik :) Później zaliczyliśmy jeszcze jeden podjazd i od Rymarova rozpoczęła się wspinaczka na Pradziada (23km). Zdecydowaliśmy się nie stawać i wszystko zrobić z rozpędu. Zaczęło nawet przebijać się słońce jednak na wysokości Owczarni rozpętało się piekło. Znowu jazda w chmurze, temperatura odczuwalna koło 0, bardzo morko i wściekle zacinający wiatr. Na szczęście na stromych częściach wiał w plecy i nie było najmniejszych problemów z podjazdem. Na koniec próbowałem z rozpędu wjechać pod wieżę jednak po skręcie dostałem taki wiatr w twarz, że prawie stanąłem. Zdążyłem też nagrać Adama:




A teraz piękny widok na Dlouhe Strane :D


Zjazd natomiast to była rzeźnia. Na pierwszy zakręcie wleciałbym w barierkę, wiatr boczny był tak silny, że nie mogłem skręcić i mnie spychał. Mimo wszystko zjeżdżałem bardzo szybko :D Ciężko mi to opisać, ale był to najbardziej hardcorowy zjazd w mojej historii. Na dole nie czułem rąk, nóg i ogólnie telepałem się z zimna. Żeby się rozgrzać na podjeździe do Vidly kilkukrotnie atakowałem i zawracałem w dół. Przy okazji na ostatnim zjeździe udało mi się osiągnąć Vmaxa 80.4km/h.

Wyjazd udał się super, dobry sprawdzian przed wyprawą, przekonaliśmy się co będzie nam jeszcze potrzebne. Brawa należą się Adamowi, który drugim wypadem w góry w tym roku pomógł mi uzyskać rekordową sumę przewyższeń :)

Na koniec pokonany profil:


Komentarze (5)

VSV83 max był zrobiony w niższych partiach gdzie było całkowicie sucho, a wyprawa może jeszcze kilka dni zostać tajemniczą ;)

Krzysiek dzięki. Jakbyśmy przeszli barierki to może nogą dotknęlibyśmy wody... niekoniecznie byśmy ją zobaczyli :D

Piotrek zdjęcia i filmy przedstawiają najbardziej ekstremalne momenty, poza szczytami było sucho i widoczność też jakaś była :)

Adam, teraz takich wspólnych wypadów będzie więcej, mam nadzieję, że z lepszymi widokami.

Platon 08:01 poniedziałek, 1 sierpnia 2011

Dzięki za wycieczkę i tempo pode mnie :) Co do widoków, to widoki na górnym zbiorniku niezapomniane - ta bryza jak nad morzem, widoczność na najwyżej 20m

badas 23:18 niedziela, 31 lipca 2011

Gratuluję chłopaki, dobre przetarcie przed najbliższymi planami:) Jak patrzę na zdjęcia to nie żałuję, że odpuściłem, taka aura nie dla mnie. Poza tym lubię się wspinać nie tylko dla samej jazdy ale również dla widoków, których chyba za dużo nie uświadczyliście:) Przetarłeś kolejny szlak w tamtych okolicach, powtórka koniecznie z moim udziałem:)

suchy 21:25 niedziela, 31 lipca 2011

Czesc,

Muszę Wam pogratulowac niezapomnianej wyprawy w zdobywaniu szczytów.

Widoki zapierają dech w piersiach .... :D.
Cieszę sięz faktu, ze jak pojedziemy razem, to wtedy zobaczymy zbiornik po raz pierwszy :P.

Gratuluję rekordowego przewyższenia.

Pozdrawiam.

chris90accent 20:22 niedziela, 31 lipca 2011

Ha,świetny wyjazd,ta mgła sprawiła,że był pewnie "niezwykle urokliwy"
No i ciekawe widoki ze szczytów( he he)
P.S.
1.V max w takich warunkach to extreme,jednak ryzykant z Ciebie.
2.Zdradź,co to za tajemnicza "wyprawa"się kroi.

VSV83 19:21 niedziela, 31 lipca 2011
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa zacyd

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]