Za radą Maćka pojechałem na Trzebnicę przez Skarszyn, potem na Zawonię, podjazdem za Tarnowiec i do Długołęki. Stamtąd już do domu.
Pogoda super, słońce, ciepło, niebo bezchmurne, wiatr średni - raz w twarz, raz w plecy.
Na podjazdach jakoś ciężko mi szło, ale ostatecznie średni w Długołęce była trochę poniżej 29. Podjazd za Tarnowcem przyjemny, niezbyt stromy. Mógłby być tylko dłuższy :)
Znowu chciałem bez postoju jechać, ale na 69km w Długołęce krzyż zaczął boleć i zatrzymałem się przy krajowej ósemce, na którą miałem wbić.
Po paru minutach ruszyłem. Tutaj miła niespodzianka. Na światłach przede mną stała betoniarka. Ruszyliśmy. Powoli się rozpędzała, najpierw 50, potem 60. Zadziwiająco łatwo. Potem 70, ale zacząłem się martwić bo ciągle jechaliśmy przez miejscowość i coś mogło wyjechać. Za rogatkami kierowca wycisnął z pojazdu ostatnie soki i jechaliśmy 75, momentami 78. Niestety skubany nie chciał przekroczyć 80-tki.
Na przełożeniu 52-11 miałem młynek, ale pod wiadukty dawało radę wjechać. Po 5km, mimo, że betoniarka nie przyśpieszała miałem dosyć i odpuściłem kręcenie. Wycieczka miała być dłuższa jednak wykończony odbiłem na ślimaka, przejechałem nad czteropasmówką i najkrótszą trasą wróciłem do domu.
PS. To nie prima aprilis :)
Komentarze (5)
Właśnie o ten cień mi chodzi - można nie zauważyć jakiegoś wyboju albo ostrego hamowania. Ale rzeczywiście wrażenia są fajne, kiedy jedzie się prawie bez oporów :-D Pozdrawiam
Kiedy jedzie się w cieniu dużego auta, a nawierzchnia jest idealnie równa to nie czuje się tej prędkości, właściwie to myślisz sobie, że mógłbyś się rozpędzać jeszcze szybciej tylko przełożeń brakuje :)
Fakt, zapomniałem. Muszę zaktualizować stronę. Dnia następnego myślę sobie, że była to najgłupsza rzecz jaką kiedykolwiek zrobiłem :) Jakby skubaniec zahamował to jedynym ratunkiem byłoby chwytania się tyłu tej betoniarki :D
Jeżdżę od lipca 2007. Najczęściej można mnie spotkać w okolicach Wrocławia. Poza szosą dojeżdżam trekingiem do pracy. Trochę informacji:
największy dystans w grupie - 461,7km @ 31,66km/h (nad Bałtyk z Krzyśkiem "chris90accent")
największy dystans w pojedynkę - 260km @ 31.40km/h
największa prędkość - 84,1km/h - gdzieś w Alpach
największa średnia na odcinku 100km - 39.59km/h (Amber Road)
największa średnia na krótkim dystansie - 41.12km @ 40.08km/h
największy miesięczny dystans - 2025km
najwyższe zdobyte drogi:
- Passo di Stelvio 2758m
- Col du l'Iseran 2770m
- Cime de la Bonette 2802m
najtrudniejsze zdobyte szczyty:
- Monte Zoncolan
- Hochtor
- L'Alpe d'Huez
zaliczone kraje na rowerze:
- Polska
- Niemcy
- Austria
- Holandia
- Czechy
- Słowacja
- Włochy
- Szwajcaria
- Francja
- Monaco
- Chorwacja
- San Marino