Powrót

Niedziela, 21 czerwca 2009 · Komentarze(2)
Kategoria <150km, runner
Trasa Rakowice - Lwówek - Złotoryja - Jawor - Strzegom - Kąty Wrocławskie - Wrocław. Poniżej mapka:



Wracałem już sam, pogoda miała być deszczowa jednak od rana świeciło słońce. Po wyjeździ zaczęło się chmurzyć. Myślałem, że trasa będzie z górki... nie była :) Do Złotoryi musiałem się jeszcze trochę pomęczyć. Samopoczucie było dobre, ale na podjazdach generowałem już tylko ~2/3 wczorajszej mocy (jak nie mniej). Okolice bardzo ładne ale do stanu dróg mam ogromne zastrzeżenia, nie nadają się na szybką jazdę kolarką. Może na MTB z amorem.

Cmentarz w Kotliskach:



Jeszcze przed Złotoryją:


Spotkałem wielu rowerzystów i kolarzy, większość podnosiła pierwsza ręką. Jechało natomiast dwóch młodzików z trenerem(?), nawet nie raczyli odwzajemnić gestu. Cóż, założę się, że pewnie bym ich odstawił gdybyśmy jechali w tą samą stronę ;]

Złotoryja - Jawor to prawdziwy koszmar, proponują wymazać drogą z mapy. Jawor - Strzegom już lepiej. Nawet 3 pagórki się jeszcze trafił.

Pierwszy postój na wjeździe do Strzegomia.


Ze Strzegomia dk5 pojechałem do Kostomłot żeby przeciąć A4. Tam już lekko z górki więc jechało się przyzwoicie. Z jednej z bocznych dróg wyskoczyły za mną dwa kundle. Kątem oka je widziałem ale się zbytnio nie przejąłem gdyż jechałem 35km/h. Po chwili zerkam do tył, a jeden z nich prawie siedzi mi na kole :) Dokręciłem do 40, ale po chwili zerkam, a kundel dalej goni :D Coś tu jest zdecydowanie nie tak. Dopiero powyżej 40km/h zacząłem zyskiwać dystans. Psina goniła mnie po tej ruchliwej drodze przez prawie kilometr. Brawa za wytrwałość. Mam nadzieję, że coś ją przejechało jak zawróciła. Sory, ale gdyby było pod górkę, albo miałbym kryzys i nie cisnął szybko to jeszcze by mnie w nogę uwalił, ewidentnie mu podpadłem... może to przez koszulkę BS :P

Między Kostomłotami a Kątami Wrocławskimi. W tle Ślęża.


Było tam tak przyjemnie, że po zrobieniu zdjęcia nie miałem najmniejszej ochoty ruszać i spędziłem tam trochę czasu podziwiając widoki i w oddali samochody na A4. Odcinek, którym jechałem w ogóle nie uczęszczany.

Najgorsze w powrocie był odcinek 20km przez Wrocław. Nienawidzę tego, chyba zacznę objeżdżać miasto łukiem nawet jakbym miał dołożyć 40km. Kompletnie nie przystosowane do szosy.

Komentarze (2)

Też to zauważyłem, bardzo często młodzi zawodnicy kompletnie ignorują innych szosowców. Wśród starszy to się rzadko zdarza. Kiedyś nawet doszło mnie 5 młodzików z trenerem, dostałem zaproszenie do jazdy z nimi, niestety po 10km nasze drogi się rozdzieliły, ale na kole bardzo przyjemnie się jechało ;]

Dobrze wiedzieć, że mamy bikerkę z Jeleniej, na pewno jeszcze kiedyś się odezwę. Planuje zrobić dłuższy wypad w tamte rejony i przydałyby się namiary na ładne widoki i dobry asfalt :>

Platon 16:38 wtorek, 23 czerwca 2009

Zjawisko nieodwzajemniania pozdrowienia wśród młodych kolarzy jest powszechne. Do Jelonki wiosną przyjeżdża wiele klubów na zgrupowania. Mijąjąc np. taki 15 osobowy peleton, tylko "starsi" machają rękami lub krzyczą cześć, natomiast młodzicy są za bardzo zadufani w sobie. Trenerzy powinni także pracować nad kulturą, a nie tylko formą zawodników:)

pozdrowienia z Jeleniej Góry

jota 08:55 poniedziałek, 22 czerwca 2009
Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa apach

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]