Przełęcz Tąpadła x2
Nie wiedziałem do końca kto dzisiaj będzie, na pewno mieli się stawić Artur, Krzysiek, Darek i post. Darek niestety zrezygnował. Ja postanowiłem pojechać na zbiórkę nową trasą... i zgubiłem się we Wrocławiu :D Tak, tak, plan był jechać ulicą Grabiszynśką, myślałem że będę musiał gonić grupę, ale nie tylko ja się spóźniłem. Krzysiek rozwalił oponę na DDR.
Na zbiórce stawiło się 12 osób. Ruszyliśmy korzystając z nowego prawa - parami, o dziwo kierowcy nie trąbili na nas i czekali na dogodny moment do wyprzedzenia. Jak na pierwsze jazdy sezonu tempo było mocne, do tego przez cały czas poniewierał nami boczny wiatr. Na dk35 tempo poszło jeszcze mocniej w górę i peleton zaczął topnieć. Przed Sobótką było nas już tylko 3 i postanowiliśmy zaczekać.
Na podjeździe podjąłem szybką decyzję, daje wszystkim odjechać i swoim spokojnym tempem wjeżdżam. Z dwóch stron podjeżdżaliśmy na Przełęcz Tąpadła, za każdym razem byłem ostatni :) Wjeżdżało się dobrze, ale wolno. Nie wiem co się działo z przodu, ale z tego co słyszałem Artur wszystkioh odstawił ;) Godziny spędzone na trenażerze dają efekty. Dla mnie odpoczynków prawie nie było i ruszaliśmy dalej. W zeszły sezonie bardzo często plecy mnie bolały od ciągłej jazdy, już po 50km. Tym razem po całej trasie nic, myślę że basen ma w tym swój udział, plecy się rozrozły i teraz więcej dają radę znieść.
Na powrocie tempo też mocne, nasz peleton rwał się ostro, grupki 1 i 2 osobowe rozciągnęły się chyba na kilometrze. Kierowcy mieli sporo nerwów przez nas bo droga wąska i ruchliwa :) Spotkaliśmy potem kolarzy z Harfy i trochę razem pokręciliśmy, ale musiałem odpuścić bo tempo średnie ~45km/h na początku sezonu to trochę dużo :] Zresztą po kolei wszyscy poza jedną osobą od nich odpadli.
Końcówka to już dla mnie męczarnia, wiatr nie odpuszczał, dogonił nas tcp i do Wro to on nas ciągnął. Potem przez miasto w ślimaczym tempie dostałem się do domu.
Trasa:
Wykresy:
Na koniec jeszcze zdjęcia grupowe od Artura: