Żądło Szerszenia

Sobota, 30 kwietnia 2011 · Komentarze(7)
Pierwszy maraton w tym sezonie. Formy jeszcze nie ma, ale przygotowałem się dobrze, sporo wyjazdów w góry i trening na podjazdach, jeszcze nigdy tak mocno sezonu nie zaczynałem. Celem było wskoczenie do pierwszej setki i czas 4h oraz objechanie kolegów z teamu :D Ten ostatni wydawał się mało realny, ale trzeba być ambitnym.

W piątek Artur odebrał nam numery startowe, w sobotę o 7 byłem już u Darka, zapakowaliśmy auto i w drogę. Trzebnica była już pod oblężeniem rozgrzewających się kolarzy. Udało się znaleźć miejsce parkingowe koło Artura, kawałek dalej stanął Artur z Marcinem, po chwili dojechał do nas rowerem Krzysiek. Pozbieraliśmy i ruszyliśmy na rozgrzewkę na podjazdach, a potem na start.

Od lewej ja, Marcin, Krzysiek, Darek.


Artur nie mógł z nami wystartować bo organizator rozdzialił M2 od M3, a Artur G. startował 2 minuty przed nami. Przez Trzebnicę musieliśmy jechać z motocyklami, na jednym podjeździe Krzysiek tak szarpnął, że zrobiłem hr maxa wyścigu :) Poza miastem poszedł ogień i praktycznie od razu grupa się porwała, zostały 4 osoby z 10. Lecieliśmy 40, niestety jeden gość ciągle na swoich zmianch dokręcał do 45 co było strasznie męczące. Później okazało się, że zajął 27 miejsce w open. Tak wszystkich wyprzedzliśmy próbując dogonić pociąg jadący jakieś 400m przed nami. Po 26km i średniej 40km/h odpuściłem bo jednak nikt się do nas nie przyłączył i za często trzeba było wychodzić na zmiany.

Hr 190 :)


No i to był kluczowy moment dla mnie bo od tego momentu jechał praktycznie sam co chwilę wyprzedzając jakieś grupki, niestety nikt się za mną nie zabrał. Koło 50km dogonił mnie krótki pociąg, trochę z nimi pojechałem, ale jak po mojej zmianie poszło szarpnięcie to zostałem. Kolejny pociąg złapał mnie koło 70km, przed PŻ na podjeździe, nawet nie próbowałem łapać :D Chwilę później dogonił mnie Krzysiek, a jak stanąłem dolać wody to jeszcze Marcin. Teraz widzę, że te 3 minuty na PŹ to był ogromny błąd bo wody i tak by starczyło do końca.

Przy wjeździe na PŹ dogoniłem Michała (WrocNam) i zamieniliśmy kilka słów. Kolejne kilometry dalej jechałem sam, w końcu dogoniło mnie dwóch panów M6 jadących giga :D Jechliśmy spokojnie rozmawiając aż do pierwszy poważnych podjazdów gdzie ich zostawiłem.

Punkt kulminacyjny wyścigu gdzie według organizatorów ludzie będą prowadzić rowery (średnio 14%).




Na takim w miarę płaskim wyścigu ten podjazd robi wrażenie, ale jak ktoś jeździ w górach to wie, że spotyka się o wiele trudniejsze :) No to rozpęd, wysoka kadencja, potem cięższe przełożenie i na pedały, kilka osób wyprzedziłem, a na szczycie usłyszałem "Patrzcie, ten to jest mocny.", myślałem, że padnę ze śmiechu :D

Ostatnie 30km wyścigu było najtrudniejsze, ale trasa mi znana także spokojnie przejechałem. Trochę się zdołowałem jak ekipka M4 z Harfy mnie wyprzedziła jakbym stał w miejscu. A mieli numery 400+ także startowali ponad 30 minut po mnie :D

Na mecie zameldowałem się z czasem 4h 10m 21s co dało ostatecznie 158/464 w open mega.



158 258 TOMASZ M2/35 (M)157 04:10:21 32.35
Między czasy, miejsce, średnia:
02:35:25 / 162 [33.97]
03:00:49 / 166 [35.84]
03:21:14 / 163 [34.29]

Jak widać po międzyczasach i średniej ostatnie kilometry były najtrudniejsze. Tylko tam straciłem do Krzyśka aż 18 minut! Jak zaczęły się podjazdy Krzysiek awansował ze 117 miejsca na 87, ja z 162 na 158 :D

Popas. Od lewej Mateusz, Darek, ja, Krzysiek, Artur.


Z wystartowania w maratonie jestem zadowolony, ale już z wyniku nie. Zdecydowanie za mocno pojechałem początek, przez to później nie zabrałem się do wyprzedzających mnie pociągów co kosztowało mnie jakieś 5-10 minut. Na podjazdach natomiast czułem się bardzo dobrze i nie miałem żadnych problemów. Organizacja zawodów była idealna i do niczego nie mogę się przyczepić.

+ eskorta motocykli przez miasto
+ idealne oznakowanie trasy
+ poza jendym kawalekim nawierzchnia bardzo dobra
+ dużo bardzo dobrego jedzenia po wyścigu
+ po wyścigu można było brać wodę, banany, batony do woli
+ aktualne wyniki praktycznie po przekroczeniu lini mety
+ dobrze pozamiatane zakręty na zjazdach gdzie wcześniej był piach


Na koniec zostawiłem najważniejsze :D

57 ARTUR G M2/11 (M)57 03:42:52
87 KRZYSZTOF M2/17 (M)87 03:49:12
128 ARTUR Ś M3/28 (M)127 04:02:34
153 MARCIN M2/33 (M)152 04:08:15
158 TOMASZ M2/35 (M)157 04:10:21
275 DARIUSZ M2/39 (M)263 04:37:39

Jak widać trzeba wziąć się mocniej do pracy.

Dorzucę na pewno jeszcze jakieś zdjęcia jak tylko pojawią się w necie. Tymczasem jest już jeden bardzo fajny film z wyścigu. O 9:40 pojawia się tam Artur.


Komentarze (7)

Jakob taka była, ale ja akurat wracałem z zupełnie innymi numerami także na finiszu nie było sensu się ścigać. Gorzej jak zgrane grupy tam wpadały, mogło być niebezpiecznie o ile nie rozegrali sobie sami finiszu wcześniej.

Popatrzyłem Krzysiek na te kółka to komplet 8tys. kosztuje :D 5 moich rowerów. Trzeba będzie więcej podjazdów potrenować.

Dzięki Michał, jak mówisz to wszystko Twoja wina ;P

Dodałem też kilka zdjęć bo ciągle się pojawiają w necie.

Platon 10:39 środa, 4 maja 2011

Czuję się lekko winny, tego że się zatrzymałeś na PŻ ;-)
Mimo tego, że sam nie czujesz zadowolenia z wyniku, to z mojej strony gratulacje!

WrocNam 04:59 wtorek, 3 maja 2011

Hej,

Kurcze, gdybym miał rower taki, jak ma Artur G., to pojechałbym przynajmniej
tak jak On albo jeszcze lepiej. Rower niecałe 7kg i kółka Eastony EC90, które
"dodają" 2-3km/h przy tej samej mocy. Ale, jak to moja mama mówi :

"Jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma" :D.

Także za kilka sezonów i przy progresie formy oraz lepszym sprzęcie,
powinienem uplasowywac się co raz wyżej. :)


Gratulacje Tomek, tylko musisz więcej smigac po Wzgórzach Trzebnickich, aby
była większa moc na podjazdach. Już ja o to zadbam. Porobimy interwały na tej
hopce w Trzebnicy (takim tempem, jak na maratonie), gdzie wyciągnąłes hr maxa :)
i tak 3 serie po 5 powtórzen z 10-minutowymi przerwami między seriami.
Z czasem będzie co raz lepiej. :)

Pozdrower.

chris90accent 19:20 poniedziałek, 2 maja 2011

Taka była meta? :O

jakob 12:52 poniedziałek, 2 maja 2011

kris91 no inaczej nie szło, ale gdybym inaczej rozegrał to by "poszło" ;)

wober oglądałem właśnie film z wyścigu i najlepsze pociągi pojechały przed nami w M3 :)

Platon 09:40 poniedziałek, 2 maja 2011

hyhyh to prawda ja tez narzekam że mogłem lepiej :)
Ale nie było z kim jechać po gumi jagodach :D

wober 21:09 sobota, 30 kwietnia 2011

Nie tak źle :)
A po maratonie zawsze się mówi.. "Mogłem lepiej, szybciej, inaczej..." ale akurat w momencie jazdy inaczej nie szło :D

Brawo :)

kris91 16:03 sobota, 30 kwietnia 2011
Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa zejez

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]