Świetny wypad w Góry Sowie
Początek podjazdu na Tąpadła prowadzi Artur, potem się z nim zmieniam i tempo oscyluje w granicach 25-30. W końcu daję znać Zbyszkowi, że schodzę ze zmiany, a tu sami jesteśmy. Zbyszek zasapany i wcale nie ma zamiaru dalej tak jechać więc końcówkę kręcimy koło 20km/h rozmawiając sobie. Chwilę później na szczycie łapią nas chłopaki, a Zbyszek stwierdza, że za mocno od Wrocławia jechaliśmy... a na przełęczy średnia 33km/h :D
Potem już spokojnie do Dzierżoniowa i bardzo fajną drogą na Srebrną Górę. Na 39x23 te 12% odcinki były męczarnią, ale na górę wjeżdżam kilka metrów za Arturem, a przed samą Twierdzą łapie jego koło. Tomkowi puścił zacisk imbusowy na lince i jedzie bez tylnego hamulca.
Przed Srebrną Górą.
Za Nową Rudą rozdzielamy się, Tomek jest już ujechany i musi odpocząć, a nam zależy na złapaniu wcześniejszego pociągu z Wałbrzycha. Tempo na Sokolec leci mocne i czas mamy rewelacyjny, wjeżdżamy na górę jednocześnie i zaczyna się fantastyczny zjazd. Żeby nie tracić czasu dokręcamy ostro, u mnie tętno na zjeździe pod 170bpm. Przez Walim przelatujemy na pełnym gazie i robi to niesamowite wrażenie (na nas :D).
Twierdza zdobyta:
Potem zostaje już tylko dojazd do Wałbrzycha z jedną "hopką" po drodze. Na dworcu jesteśmy 30 minut przed pociągiem, udaje się zrobić zakupy. W pustym pociągu mamy 2 godziny pogawędek i na koniec przejazd przez miasto do domu. Niestety Tomek spóźnił się na pociąg i musiał czekać 2.5h na następny.
Wyjazd udał się super, czegoś takiego mi brakowało w tym roku. Tempo dla mnie idealne i praktycznie wspólna jazda przez całą drogę. Na koniec jeszcze profil:
Średnia z Sobótki na Tąpadła: 10.14km @ 27,6km/h :D
PS. Siodełko obniżone o 0.5cm i stał się cud, ani tyłek ani plecy nie bolą!