Dlouhne Strane - Praded #2

Sobota, 23 czerwca 2012 · Komentarze(6)
Kategoria >150km, kajo, Pradziad
Zaproponowałem chłopakom z teamu ciekawą trasę, która akurat wszystkim podpasowała. Długa, wiele podjazdów i bardzo dużo metrów w pionie :) Jedziemy rano pociągiem do Międzylesia i przebijamy się przez czeski Jesenik na drugą stronę do Polski zaliczając takie podjazdy jak Dlouhne Strane (elektrownia szytowo-pompowa 1350m), Cervonohorske Sedlo (1013m), Vidly #1 (950m), Vidly #2 (1030m), Praded (1493m), a do tego 2 mniejsze i wiele hopek. Od Pradziada praktycznie już tylko zjazdy i 130km na pociąg do Opola. Dołączył do nas jeszcze Błażej z forumszosowego, który niedawno kupił rower i zrobił kilka kilometrów na rowerze. Martwiliśmy się że szybko będzie musiał zawrócić, a ten wprawił nas w osłupienie i bez większych problemów przejechał z nami wszystko. Coś musiał nam ściemniać ;D

Przygotowania do wyjazdu zaczęły się już po Alpach, 3 dni czyszczenia i serwisowania Kajo. Na wieczór przed wyjazdem zmieniam tylną oponkę na prawie nową (tą przyczepkową z Alp) i pompuje na balkonie. Nie dopatrzyłem że gdzieś niedokładnie leżała i przy 8.5 bar eksplozja ogłuszyła mnie na jedno ucho :D Potem zakładam drugą dętkę, ale schodzi z niej powietrze, pewnie przez skrzywiony wentyl. Zakładam trzecią dętkę i idę spać. Rano pobudka o 4:30... i znowu kapeć z tył. Tym razem dokładnie sprawdzam i okazuje się że w oponie siedzi kilkumilimetrowa igła. Dobrze mieć w domu pudełko 20 dętek ;)

W Międzylesiu jesteśmy o 8:15, zbieramy się i ruszamy w składzie od lewej: Mati, Piotrek, Krzysiek, Artur, ja, ArturG i Błażej za kamerą.


Ekipa narzuca ostre tempo mimo profilu wznoszącego.


Koło 25km na naprawdę strasznym przejeździe kolejowym tak uderzam tylnym kołem, że łapie kapcia... 4 kapcie w kilkanaście godzin :) To by było tyle z przyjemniej jazdy na nabitych oponkach. Moją pompką ładuje może z 5 bar. Piotrek z przebitej dętki urządza procę i sobie strzela :D Mamy już za sobą podjazd za Kralikami i zaczynamy ten za Hanusovicami. Bardzo kiepski zjazd i w kolejnej wiosce szukamy podjazdu na elektrownię, którego nie ma na mapach. Rok temu zjeżdżałem tamtędy więc jakoś udaje się trafić. Wąski asfalcik na jedno auto, cały prawie kompletnie w cieniu w gęstym lesie. Jedyny minus to jego stromizna, trzeba będzie policzyć, ale 10% to tam się ciągle utrzymywało, a i 14% czasami było. Ja na 34-23 strasznie to przeżyłem :)

Na szczycie Dlouhne Strane (1350m) jestem trzeci po Krzyśku i Piotrku. Reszta ekipy nie dała rady i padła 25 pionowych metrów przed szczytem. Stwierdzili że będą tam na nas czekać. No nic, może następnym razem uda im się zdobyć tą górę :D

Piotrek postanawia spróbować swoich sił na welodromie, jak się wywala to aż Czesi przechodzący obok lecą do nas i coś krzyczą :D Na prawym krańcu widać wieże Pradziada gdzie zaraz pojedziemy.


A tu cały obiekt kolarski :D


Trafiliśmy na niecodzienny widok bo nieczęsto zdarzają się remonty zbiornika na szczycie. Zawsze jest pełny po brzegi. Rundka honorowa wokół, buła na obiad i fota z Pradziadem w tle.


Kawałek naszego podjazdu.


Na zjeździe mijamy wielu zawodników, właśnie odbywa się uphill race na szczyt. Na dole odbijamy na Cervonohorske Sedlo (1013m) i zaliczamy bardzo przyjemny zjazd. Kolejna zmiana kierunku i podjeżdżamy na Vidly. Wszyscy mają w głowie jeden cel - dojechać do Karlovej Studanki gdzie jest pijalnia wód. Tam stajemy na napełnienie bidonów i od razu atakujemy Pradziada (jakieś 700m do zrobienia, 600 od parkingu). Startuje razem z Arturem i Piotrkiem, reszta chwilę czeka. Alpy jednak zmieniają perspektywę, po zrobieniu 200m myślę sobie, już prawie jestem, jeszcze tylko 400m zostało :D

Idzie mi dobrze, ale w pewnym momencie kompletne odcięcie. Robienie takiego etapu o 2 bułkach z szynką to niezbyt trafiony pomysł. Dogania mnie Artur i ratuje żelem. Potem jak rakieta wyprzedza mnie ArturG. Za Ovcarnią widzę stojącego Artura, tym razem jego odcięło.

Na górze pierwszy jest ArturG z czasem 38m, ja wjeżdżam z 46, potem Artur i z 51m Piotrek. Jakiś czas później dojeżdża Mati, reszta niedociera. I tak czasy nie najgorsze biorąc pod uwagę przebytą trasę i zrobione 3.5km w pionie :)

Objeżdżam wieżę i fota na Dlouhne Strane gdzie byliśmy wcześniej.


Mati na wjeździe.


Piotrek musiał sobie odpocząć ;)


ArturG i Piotrek zjeżdżają, my jeszcze robimy foty.


Na dole jemy pizze i ruszamy w drogę powrotną. Jakieś 120km robimy ze średnią 33km/h. Po drodze spotykamy czeskiego kolarza, który prowadzi nas na Krnov. Wybrał najłatwiejszą drogę, ale za to minimalnie dłuższą. Trasa jest przyjemna, profil zjazdowy z małymi hopami.




W Głubczycach stajemy w biedronce, jest już po 20 i nie ma szans na jazdę do Opola. Decydujemy się na Kędzierzyn-Koźle. Dojeżdżamy do miasta i mamy jakieś 25 minut do pociągu. Sprawa jednak nie jest łatwa bo okazuje się, że jest więcej dworców, a my zaliczamy wszystkie tylko nie ten, z którego pociągi jadą do Wro. Ostatecznie okazuje się, że dworzec jest na drugim końcu miasta. Rozpoczynamy kryterium uliczne, przelatujemy przez miasto 40km/h i na peronie jesteśmy 4 minuty przed odjazdem :) Ja wysiadam w Opolu, a chłopaki wracając do Wrocławia.

Wyjazd udał się super, zdecydowanie był wymagający.
Wrzucę jeszcze więcej zdjęć jak będę mógł je normalnie zgrać z komórki.

Profil:


Komentarze (6)

drBike jeżdżę z Garminem Edge 705, sprawdza się bardzo dobrze choć przyznam że z funkcji nawigacyjnych mało korzystam i na trasie kierujemy się moją komórką z darmowymi mapami Ovi Maps. Jakoś zdecydowanie sprawniej i wygodniej śledzi się trasę na komórce :)

Artur, czas jazdy bez postojów to faktycznie 44m, a na uphillu zegar startuje na szlabanie i staje dopiero pod wieżą więc wychodzi tego więcej ;)

VSV83 dzięki, wjazd na elektrownię od łagodnej strony jest raczej oznakowany dobrze. Wjazdu od tej stromej nie ma na moich mapach i pytaliśmy się dla pewności ludzi w wiosce gdzie się zaczyna.

Marcin, dokładnie, po Alpach to jeszcze tylko 400m :D

klosiu dzięki, średnia ArturaG, który był zawsze w czołówce, jak nie pierwszy, na szczycie jest koło 28.4km/h :)

Platon 15:22 wtorek, 26 czerwca 2012

Super wycieczka, znam tylko podjazd pod Cervonohorske Sedlo, a i tak jestem pod wrażeniem średniej. Widzę że pogoda dopisała, tak to można jeździć :).
Panoramki z Pradziada zrywają gatki, muszę tam być w tym roku! :)

klosiu 13:29 wtorek, 26 czerwca 2012

Fajny wypad, po Alpach takie "jeszcze tylko 400m " to już faktycznie jak z górki się wydaje :) dobrze, że nie wszyscy dotarli na szczyt ;), bo też bym chciał odwiedzić te rejony w tym roku i może jeszcze będą chętni :)

merxin 13:42 poniedziałek, 25 czerwca 2012

Czymże jest taki podjazd na Pradziada w porównaniu do tego co miałeś w Alpach,bułka z masłem (he he).
Mnie jakoś nie udało się znaleźć tego podjazdu na elektrownie,pomimo iż bardzo chciałem.Mogli by to jakoś lepiej oznakować.
Świetny wypad,biorę się za lekturę Alp.

VSV83 17:52 niedziela, 24 czerwca 2012

Mój czas na Pradziadzie to 44:16. :) Biorąc pod uwagę fakt, ze na szczycie mieliśmy średnio 135km za sobą, to i tak to jest ŚWIETNY czas jak dla mnie. Rok temu na świeżo miałem 36:36, a na szczycie Pradziada tylko 50km przejechane.

Dzięki za najlepszy wypad, jak dotąd w tym roku! :)

arturswider 16:46 niedziela, 24 czerwca 2012

kolejna świetna wycieczka w wykonaniu husarzy. Jakiego używasz gps właśnie jestem na etapie poszukiwań?

drBike 12:03 niedziela, 24 czerwca 2012
Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa assal

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]