Dwudniowy wyjazd do Kotliny

Sobota, 10 maja 2008 · Komentarze(0)
Kategoria <100km, runner
Dwudniowy wyjazd do Kotliny Kłodzkiej.

Pobudka o 4 rano, przygotowania i o 5:20 wyjazd na dworzec główny PKP. Wszyscy się zebraliśmy i zapakowali do pociągu żeby po niecałych 3 godzinach i przesiadce w Kłodzku znaleźć się w Domaszkowie. Pociąg dalej nie jechał więc tam zaczęliśmy wycieczkę. Z Domaszkowa pojechaliśmy do Międzylesia dość przyjemnym asfaltem. Stamtąd już wzdłuż granicy do Lesicy zaliczając naprawdę ostry podjazd po dość kiepskiej jakości nawierzchni, a potem ogromny zjazd po jeszcze gorszej... zaciśnięte hamulce i jakoś się toczyłem. Na podjeździe dość sporo odskoczyli mi Adam i Piotrek z bratem, ale jak już dorwałem się do normalnej nawierzchni spokojnie nadgoniłem. Dalej jechaliśmy już w czwórkę, najpierw Mostowice, Lasówka aż do Zieleńca gdzie na pierwsze dojeżdżające osoby czekaliśmy 40 minut :] W Zieleńcu mieliśmy jeść, jednak okazało się, że poza sezonem nic tam nie dostaniemy. Telefon do prowadzącego, po kilku minutach telefon od niego i dowiadujemy się, że oni nie będą podjeżdżać na górę tylko zaczekają na nas na dole. Po takim odpoczynku dla nas nie było to problemem jednak osoby, które właśnie wtoczyły się na górę miały nieciekawe miny :P

Rozpoczęliśmy 10km zjazd do Dusznik, było dość ostro wiele razy spękałem i przy 60km/h hamowałem, za dużo piasku na drogach i stanowczo za dużo zakrętów. Szkoda zdrowia :P W Dusznikach zjedliśmy porządny obiad, czekaliśmy ponad godzinę na niego, ale było warto. Następnie większość osób wyruszyła do Karłowa, a nasza czwórka plus jeszcze Rafał i jedna osoba zostaliśmy trochę dłużej. Nie przeszkadzało na to jednak na tej trasie - głównie pod górkę wyprzedzić większość osób. Nie dogoniliśmy do Karłowa tylko prowadzącego i jego kolegi oraz 3 chłopaków, którzy jak dojechaliśmy zaczęli wspinaczkę na Szczeliniec. Po dojechaniu zostawiliśmy sprzęt, ja zmieniłem buty i zaczęliśmy się wspinać na Szczyt, ze Szczytu poszliśmy na szlak płatny (2.5zł) i obejrzeliśmy wszystko co się dało. Kiedy zeszliśmy na dół okazało się, że wszyscy pojechali już do Pasterki na nocleg, a został tylko prowadzący z kolegą pilnując naszych rowerów.

5 osób pojechało szlakiem pieszym do Pasterki (tablica Pasterka -> 40m ), a ja zostałem wysłany z powrotem w stronę Dusznik, dalej z odbiciem na Ostrą Górę, którędy to po rzekomym asfalcie miałem dojechać do schroniska... zaliczyłem więc dodatkowy podjazd, a następnie 5km ostry zjazd serpentynami, gdzie tylko połowa była po dobrym asfalcie, a drugą połowę jechałem na zaciśniętych hamulcach. Po dotarciu do Ostrej Góry okazało się, że jestem na turystycznym przejściu granicznym do Czech i innej drogi w pobliżu nie ma. Po stronie czeskiej znalazłem mapę turystyczną i moje obawy się sprawdziły... prowadzący wysłał mnie w zupełnie złą stronę :D Znalazłem więc szlak pieszy na Pasterkę i zacząłem wnosić rower na niemiłosiernie ostry szlak pieszy. Po kilka metrach spadł na mnie jakiś rowerzysta z góry. Ku mojemu zdziwieniu był to kolega prowadzącego, a po chwili z góry stoczył się i sam pan Gryszko. Pytali się co ja tutaj robię, ja na to, że idę do Pasterki pod górkę, a oni stwierdzili, że też jadą do Pasterki ale w dół... ja miałem rację ;D Zdecydowali się zawrócić i razem targaliśmy rowery pod górę. Potem spokojny zjazd do schroniska. Tam prysznic, rozpalanie ogniska i odpoczynek. Ja wytrzymałem do 22 i poszedłem wykończony spać.

Samego pedałowania było trochę ponad 4 godziny, natomiast na rowerze byłem od 5:20 do 20:00 :]

PS. Fotki będą...

Komentarze (0)

Nie ma jeszcze komentarzy.
Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa hnawy

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]