Kolejny dzień zabawy z wiatrem, dzisiaj według zapowiedzi miałem 8-9m/s. Pod wiatr 20km/h, z wiatrem 40, a przy bocznym ćwiczyłem technikę jazdy w przechyle :D Zdecydowanie najwięcej dzisiaj tego ostatniego. Najniebezpieczniejsze były nagłe boczne podmuchy bo rzucały po całej drodze. Pod koniec zaczęło kropić, a jak dojechałem do domu lać także biała koszulka Husarii została biała :)
Tu akurat zawiewało z lewej. Pozwiedzałem nowe wioskowe drogi koło Opola.
Miałem wracać już we wtorek, ale od rana padało i nie było jak jechać. W środę tylko trochę lepiej, poczekałem aż przestało padać i pojechałem. Warunki niesprzyjające, 15 stopni, czołowy wiatr na całej trasie 6-7m/s oraz przelotne opady. Do tego miałem ze sobą tylko spodenki, podkoszulek i koszulkę. Żadnych nogawek czy wiatrówki, było chłodno.
Od początku zaczęło się oranie pod wiatr albo przepychałem 75-85rpm na blacie albo jak miałem dość z 34 jechałem koło 100rpm. Nawierzchnia cały czas mokra, a koło Osjakowa już tak lało że musiałem się schować choć i tak nogi w butach pływały. Po 20 minutach deszcz osłabł więc ruszyłem do Wielunia, kręcę mocno, na twarzy pot i łzy, a na liczniku 23 :)
Na dojeździe do Wielunia trochę obeschłem, ale już 40 kilometrów do Kluczborka w deszczu. Najpierw stanąłem na przystanku, ale niebo było tak zaciągnięte, że stwierdziłem iż nie doczekam się na pogodę i pojechałem.
Od Kluczborka, 50km do Opola, już przestało padać, ale pod wiatr jechało się dalej koszmarnie. Na całej trasie ratowały mnie lesiste odcinki i zabudowania gdzie można było trochę odetchnąć. Dobre też były kolumny tirów, po wyprzedzeniu mnie jeszcze tak z 500m za nimi nie czuć było wiatru :)
Nie wiem czy kiedyś zafundowałem sobie mocniejszy hardcore na rowerze, dzisiaj ledwo po schodach chodzę i boli mnie lewa noga w miednicy. Ostatecznie wyszła cała trasa pod wiatr i jakieś 80km w deszczu, a ze 120km po mokrej drodze. Napęd wygląda jak po Alpach.
Max. speed uzyskany po starcie ze świateł za ciężarówką, ale nie miałem siły mocniej za nią jechać.
Tym razem pojechałem z Ożegowa odwiedzić rodzinę w Bełchatowie, a stamtąd jeszcze autem do rodzinki w Łodzi. Dk8 na 15km przed Bełchatowem ma całkowicie zniszczone pobocze, a ruch jest na tyle duży że strach jechać pasem. Przejeżdżam Bełchatów odwiedzając stare śmieci i kieruje się na Elektrownie do której przez 9km poprowadzona jest ścieżka. Pod samą elektrownią łapie mnie deszcze, ale wpadam na herbatę. Potem niestety powrót po mokrej nawierzchni i wszystko uwalone.
Zbliżam się do Elektrowni Bełchatów.
A tu już widok na nową chłodnię i blok.
Akurat podjeżdżałem od mocno zalesionej strony więc nie ma widoku na cały obiekt.
Wybrałem się odwiedzić rodzinkę na wsi, odciąć się od cywilizacji. Żadnego komputera czy telewizora ;) Nie miałem akurat bagażnika, ale natchniony pomysłami z Alp zamontowałem reklamówkę na kierownicy :D Sam przejazd wyszedł przyzwoity, powoli się rozpędzałem.
Opole - Działoszyn:
Dst. 103,54km Czas 3:00:26 Vavg 34.4km/h Kad 87 Podjazdy 320m Zjazdy 322m
1h - 32km/h 2h - 34km/h 3h - 37km/h
Reszta poszła na rozjazd, choć końcowe kilometry to ciągłe pagórki.
Rozjazd po wczorajszym, wyjechałem po 19 i wracałem już po ciemku. Zaliczyłem standardowo pod opolskie wioski. Chciałem jechać na finisz TdP, ale stwierdziłem, że w TV więcej zobaczę :D
Tak, ja i trening :D Jechali Piotrek, Piotrek i Artur to zdecydowałem się dołączyć. Najpierw miało być na południe, ale ostatecznie pojechaliśmy na wzgórza.
Działo się sporo, tak mocno jak dzisiaj ostatnio jechałem na Amber Road prawie rok temu :) Dojazd i rozjazd to jakieś 40km, a pozostałe 65km to trening zasadniczy, a w zasadzie ciągły ogień. Na poprzednim treningu, kilka miesięcy temu, z Piotrkiem, Krzyśkiem i Marcinem to zrywali mnie na każdym podjeździe, właściwie to jak stali zrywali mnie ;) Dlatego dzisiaj postanowiłem siedzieć na kole i zobaczyć ile wytrzymam. Po pierwszym dłuższym podjeździe okazało się, że noga podaje. Było ściganie się na podjazdach i mocne tempo na bardziej płaskich odcinkach.
Na jednym podjeździe Garmin doszedł do 197bpm, tętna, które ostatnio widziałem 3 lata temu :D Regularnie przy różnych akcjach skakał na +95% HRmax.
Z tych 65km, 25km przejechałem w strefie +90% HRmax, kolejne 27km w strefie 80-90% i jedynie 13km poniżej 80%. Średnie tętno wyszło 170bpm (około 85%). Dane treningu: Dst: 65.15km Vavg: 36.1km/h HR: 170/197bpm Podjazdy: 420m kad: 88rpm
Wyszedł całkiem fajny trening, ale nie jestem pewien czy chciałbym tak częściej jeździć :D
Na rozjeździe przypomniałem sobie o zdjęciach, więc tylko jedno z Piotrkiem:
Z Piotrkiem i Krzyśkiem pojechaliśmy wieczorem oglądać kryterium w Oleśnicy. Całkiem ciekawie było, najlepszy czas miały kategorie M4+M5, potem M2+M4, a na końcu M6+. Wracaliśmy całą drogę do Wrocławia jeszcze nieotwartą S8.
Udało się dokończyć pierwszy film z Alp, zawiera on kawałki z większości zjazdów. Chciałem żeby był krótki aby nie zanudzić ludzi :) Później pojawią się jeszcze dłuższe wersje zjazdów.
Pierwszy film z Alp, dla szerokiej publiczności, zawierający kawałki z większości zjazdów jest już w fazie akceptacji, po ewentualnych uwagach będą jeszcze poprawki i film się tutaj pojawi :)
Następnie w planach zrobienie dłuższych filmów ze wszystkich nagranych zjazdów.
Jeżdżę od lipca 2007. Najczęściej można mnie spotkać w okolicach Wrocławia. Poza szosą dojeżdżam trekingiem do pracy. Trochę informacji:
największy dystans w grupie - 461,7km @ 31,66km/h (nad Bałtyk z Krzyśkiem "chris90accent")
największy dystans w pojedynkę - 260km @ 31.40km/h
największa prędkość - 84,1km/h - gdzieś w Alpach
największa średnia na odcinku 100km - 39.59km/h (Amber Road)
największa średnia na krótkim dystansie - 41.12km @ 40.08km/h
największy miesięczny dystans - 2025km
najwyższe zdobyte drogi:
- Passo di Stelvio 2758m
- Col du l'Iseran 2770m
- Cime de la Bonette 2802m
najtrudniejsze zdobyte szczyty:
- Monte Zoncolan
- Hochtor
- L'Alpe d'Huez
zaliczone kraje na rowerze:
- Polska
- Niemcy
- Austria
- Holandia
- Czechy
- Słowacja
- Włochy
- Szwajcaria
- Francja
- Monaco
- Chorwacja
- San Marino