W Żmigrodzie była dzisiaj czasówka parami na dystansie 19.3km. Od nas startowały 3 osoby, ale z różnymi parami i tak Kasia z Arkiem z Whirpoola, Piotrek z Grześkiem oraz Artur z Pawłem (g0re). Ja się wybrałem tam dość późno rowerem. Na trasie wiatr boczny, na końcówce czołowy, orałem sobie dość mocno aż na 8km przed Żmigrodem doszli mnie Sikora, Fafuła i Rasała, to siadłem na koło i tętno od razu na 140bpm :)
Na miejscu spotkałem Krzyśka od którego dowiedziałem się, że wszyscy już wystartowali i zaraz będą kończyć. Ogólnie masa znajomych kolarzy i kolarek, miła atmosfera. Był też Miłosz z Focus Teamu od którego rok temu kupiłem rower, poznał swoją maszynę i podjechał zamienić kilka słów.
Nie jestem do końca pewien wyników, ale chyba Artur i Paweł zajęli 4, a Piotrek z Grześkiem 5 miejsce w kategorii. Kasia dostała puchar dla najmłodszego uczestnika zawodów.
Zapowiedzi się nie sprawdziły i okazało się, że chyba nikt ze Żmigrodu nie wracał rowerem :D No to została zabawa samemu, Piotrek powiedział, że jak zajedzie do domu zrobi rozjazd w moją stronę i tak spotkałem go w Pasikurowicach.
Jeszcze dzięki dla Krzyśka który załatwił numery startowe od osób, które szybko się zbierały bo najedliśmy się za to kiełbasek :D
Wczoraj wracałem przez Pasikurowice i jak się spodziewałem trafiłem na chłopaków, którzy mieli trenować do czasówki w Żmigrodzie. Był Marcin, Piotrek, Paweł, Artur, Grzesiek, nowy kolega Zbyszek. Kilka mocniejszych akcji i resztę spokojnie z Marcinem pojeździłem. Na trasie jeszcze minęliśmy się z Gosią z Szerszeni i Asią z Eski.
Wczoraj powrót przez Pasi, tam też spotkałem Fafułę z ESKI wracającego z treningu, pojechaliśmy razem do Wro. Potem jeszcze podrzucić paczkę. Dzisiaj z rana przy Moście Trzebnickim minąłem mnie Adam Dobosz, a przy Gądowiance mijałem dwóch szosowców z CCC, identyczne rowery i pełyn strój więc to chyba ich zawodnicy.
We wtorek miałem ciekawy powrót. Najpierw dogoniłem na obwodnicy 3 szosowców - CCC, Sky, Harfa, na oko koło 18 lat. Podkręcili trochę tempo na estakadzie, ale było tylko 35 więc im odjechałem i pognałem na Krzyżanowice. Za wioską wyprzedzili mnie z dużą prędkością. Pewnie nie wiedzą, że na Krzyżanowicach jest asfalt i przez Psary jadą. No to zrzuciłem kilka ząbków i tak jadąc 50km/h na trekingu dojechałem i siadłem na koło. Tempo spadło tak do 43. Wiatr wiał w plecy więc na kole jedzie się bez problemów, a oni ciągle zerkają w tył czy jestem :D Widać, że się dość mocno spinają więc postanowiłem pojechać za nimi jeszcze trochę, aż za Pasikurowicami kończy się dobry asfalt. Kiedy odpuściłem a oni się zorientowali to też kompletnie zluzowali :D Potem prosto do domu bo zimno zaczęło się robić.
A dzisiaj zimno i do pracy dojechałem na miękkiej gumie. Idę zaraz sprawdzić co tam się stało.
Byłem w pobliżu to pomyślałem, że można skorzystać i zatrzymać się na godzinkę ;) Problem był taki, że wracaliśmy koło godziny 19, a pogoda była nieciekawa. Wysiadłem z auta i od razu ubrałem wszystko co miałem przy sobie :D siadłem na rower i ogień (ciepło zrobiło się dopiero po jakiś 2km). Nie było czasu na rozgrzewkę bo się ściemniało, nogi paliły strasznie. Dodatkowo początek poszedłem za mocno, pierwsze 500m jakieś 20km/h i potem mnie przydusiło. Próbowałem coś jeszcze zdziałać, ale do Owczarni średnia 14.3km/h.
Na wypłaszczeniu i lekkim zjeździe 40 i żeby przetrwać pierwszą stromiznę. Dalej łagodniało więc prędkość w górę aż do 33 przed drugą stromizną. Najtrudniejszy odcinek spadło do 12, ale zaraz za nim zjazd i 45, nie starczyło jednak pary żeby tak wjechać na kreskę.
Zjazd strasznie zimny, ale za to prawie nikogo nie ma i można szaleć do woli. Dojeżdżając do Owczarni miałem pozycję zbyt aero i przy 75km/h komórka poleciała z kieszonki na asfalt :( Hamuję i w tył zwrot, z 10 minut toczyłem się wzdłuż trawy aż znalazłem ją kawał drogi dalej na drodze w częściach. Co ciekawe po złożeniu działa, jedynie tylna strona oberwała.
Dalszy zjazd przez las jeszcze zimniejszy, do tego ściemniło się na tyle, że jadąc ledwo widziałem drogę i nie byłem pewien czy skręca czy leci prosto. Ogólnie nie polecam nikomu zjeżdżanie takiego zjazdu bez świateł, po ciemku przy +60km/h :)
Teraz tylko szybko się zapakować.
Myślałem, że zawojuje i wykręcę jakiś kosmiczny czas, ale widzę, że bez porządnej rozgrzewki się nie da, następnym razem muszę walnąć ze 40km po górkach zanim zaatakuje. Ale dobrze, łatwo będzie mi poprawić ten wynik. Jeśli mnie pamięć nie myli rekord sprzed roku czy dwóch lat na Foxie poprawiłem o jakieś 4 minuty. W tym roku atakowałem raz po 150km i zrobiłem 44 minuty.
Jeżdżę od lipca 2007. Najczęściej można mnie spotkać w okolicach Wrocławia. Poza szosą dojeżdżam trekingiem do pracy. Trochę informacji:
największy dystans w grupie - 461,7km @ 31,66km/h (nad Bałtyk z Krzyśkiem "chris90accent")
największy dystans w pojedynkę - 260km @ 31.40km/h
największa prędkość - 84,1km/h - gdzieś w Alpach
największa średnia na odcinku 100km - 39.59km/h (Amber Road)
największa średnia na krótkim dystansie - 41.12km @ 40.08km/h
największy miesięczny dystans - 2025km
najwyższe zdobyte drogi:
- Passo di Stelvio 2758m
- Col du l'Iseran 2770m
- Cime de la Bonette 2802m
najtrudniejsze zdobyte szczyty:
- Monte Zoncolan
- Hochtor
- L'Alpe d'Huez
zaliczone kraje na rowerze:
- Polska
- Niemcy
- Austria
- Holandia
- Czechy
- Słowacja
- Włochy
- Szwajcaria
- Francja
- Monaco
- Chorwacja
- San Marino