Na kryterium w Trzebnicy zabrałem kamerkę, miałem zamiar filmować ekipę w różnych punktach trasy, Piotrek natomiast wymyślił, że mocowanie na głowę będzie pasowało na kierownicę :) A oto i efekt:
Trzeci trening whirlpoolowy. Znowu zjawiło się kilkanaście osób, 15, może więcej było na starcie. Od nas stały skład czyli Arek, Piotrek, Piotrek, Robert, ja i jeszcze Artur. Wiatr był dzisiaj bardzo mocny, według weatherspark 8-9m/s. W peletonie często można było się schować, ale na czubie było strasznie ciężko. Do Trzebnicy spokojnie, na Oborniki trochę mocniej, potem na rondzie krzyczą w prawo a ja prowadzę prosto… niby nie odjeżdżali szybko ale musiał się napocić żeby dojść. Do Pruśic tempo bardzo wysokie, profil opadający, wiatr tylny-boczny. Przez kilka ładnych kilometrów leciał za nami dostawczak +50km/h. Ogólnie przy bocznym wietrze było ciężko bo nie ustawiały się wachlarze. Do Trzebnicy szybki zjazd goniąc Artura, następnie wyjazd na Zawonię i zaczęły się problemy, Artur uciekł, a reszta zaczęła gonić. Na jednym niespecjalnie stromym zjeździe osiągnięty max. Cudem udało mi się dojechać z czołówką do Zawoni i premię górską na Skotnikach atakowaliśmy już tylko w składzie Whirlpoolowym + Tomek. Na górę wjechałem pod koniec, ale strata nie była bardzo duża.
Przed Skarszynem wyprzedza nas bardzo blisko mercedes i od razu hamuje. Część osób się zdenerwowała na tyle mocno, że jak dogonili gościa to przed wywleczeniem z auta broniła go żona jadąca jako pasażer :) Ja jeszcze zrobiłem zdjęcie auta i tablic i pojechaliśmy dalej. Przed Pasi na środku drogi rozbite auto, do tej pory nie mogę sobie wyobrazić co tam się mogło stać. Ostatnie 15km to już rozjazd, było strasznie zimno, a jak dojechałem do domu nie mogłem się rozgrzać, zasnąłem owinięty w koc oglądając highlightsy z Giro :D
2h 43m 92.2km 34 km/h 158/188 (80/95%) bpm 87/128kad
Dzisiaj szybki dojazd, na Jedności zgarnęła by mnie kobieta. Dwa pasy w jedną, dwa w drugą, pusta droga, jadę prawą krawędzią jezdni a kobieta z przeciwka skręca sobie lewo jakby mnie nie było. Ratowałem się gwałtownym odbiciem w prawo i wskoczeniem na chodnik. Coś tam powykrzykiwałem w jej stronę i pojechałem dalej.
Obiad dzisiaj w Borowiku razem z Charuckim, a przyjechałam tam na damce z koszyczkiem ze swojego sklepu :D
Wpadłem z chłopakami z teamu, ja kibicowałem, oni ścigali się :) Wielu znajomych się pojawiło, porobiłem kilka zdjęć na trasie, a Piotrek zamontował moją kamerkę na kierownicy. Niestety bez sztywnego przypięcia bardzo trzęsło. Wygrał od nas Mateusz Kryk, Arek był trzeci. W pierwszej grupie przyjechało jeszcze kilka osób z drużyny, na razie nie ma wyników open w necie. Kasia wygrała klasyfikację kobiet, nie dała im szans. Pogoda była piękna, na tyle że spaliłem sobie ręce, trzeba było chociaż bez rękawiczek jechać :D
Wczoraj Darek przeserwisował mi trekinga i dzisiaj cudownie się jechało :) Nie mam już singla i przerzutki działają, zamiast pół sprawnego hamulca mam dwa, z nowymi sterami rower w końcu jest stabilny i nie trzęsie się no i z podkładkami szosowe kółko z przodu jest założone prosto :D
Jeżdżę od lipca 2007. Najczęściej można mnie spotkać w okolicach Wrocławia. Poza szosą dojeżdżam trekingiem do pracy. Trochę informacji:
największy dystans w grupie - 461,7km @ 31,66km/h (nad Bałtyk z Krzyśkiem "chris90accent")
największy dystans w pojedynkę - 260km @ 31.40km/h
największa prędkość - 84,1km/h - gdzieś w Alpach
największa średnia na odcinku 100km - 39.59km/h (Amber Road)
największa średnia na krótkim dystansie - 41.12km @ 40.08km/h
największy miesięczny dystans - 2025km
najwyższe zdobyte drogi:
- Passo di Stelvio 2758m
- Col du l'Iseran 2770m
- Cime de la Bonette 2802m
najtrudniejsze zdobyte szczyty:
- Monte Zoncolan
- Hochtor
- L'Alpe d'Huez
zaliczone kraje na rowerze:
- Polska
- Niemcy
- Austria
- Holandia
- Czechy
- Słowacja
- Włochy
- Szwajcaria
- Francja
- Monaco
- Chorwacja
- San Marino