Na starcie było z 15 osób, potem jeszcze się dołączyły. Do Czeszowa przelecieliśmy jakoś bez historii, tam bardzo wczesny finisz na tablicę i peleton wężykiem leciał +50. Później też nic specjalnego. Atak na premię górską na Skotniki, odpadłem i do końca mocna tempówka samemu goniąc oddalającą się grupę. Do Pasikurowic nie udało się skasować dystansu więc zarządziłem rozjazd. Tam Krzysiek wybierał się na wieczorny trening, dojechał jeszcze Cukier i trochę pogadaliśmy.
Po pracy wyskoczyliśmy na Srebrną Górę, chłopacy chcieli przypomnieć sobie podjazdy przed sobotnim startem. W składzie Piotrek, Piotrek, Darek, ja a na miejscu tymczasowy tubylec Artur.
Szykujemy się, mieszkańcy pobliskich domów widzieli "wszystko" ;D
Na starcie kilka kilometrów w celu spotkania Artura a potem ogień pod Srebrnę. Nogi zapiekły, a średnie tętno pod fort wyszło 94%. Artur nie pozostawił nam złudzeń, Piotrek trzymał mnie na dystans, ale na finiszu udało mi się skasować całość, coś ala Stelvio ;)
Artura zafascynował Fort, postanowił mu się przyjrzeć :D
Następnie zjeżdżamy i kierujemy się na Przełęcz Woliborską, jak dla mnie do zjazdów tereny fatalne, jakieś tam dziury, dużo piasku, żwiru, mokro. Scenariusz na przełęczy wygląda podobnie, Artur odpala, a Piotrek trzyma mnie na dystans, tym razem lepiej bo nie udaje mi się skasować. Ale też nie miałem pojęcia za którym zakrętem jest koniec i bałem się zaatakować mocno. Intensywność podobna jak na Fort.
Następnie pofałdowanym terenem kierujemy się na start. Cukier łapie kapcia i staje... ale za nami jechał bus który przypadkiem jedzie do Srebrnej. Tak Cukier wygrywa ten odcinek :) Ja nie znam trasy i odpadam na jednym podjeździe, okazuje się że za 200m był koniec. Kończy się to mocną tempówką. Na starcie podjazdu pod Srebrną mam chłopaków na widoku. Niestety drugi raz nie potrafiłem zrobić Fortu tak samo mocno i dużo straciłem (trzymałem tak z 88%).
Drugi postój na szczycie:
Potem zjazd i pakujemy się objadając Piotrka z Arbuza.
Artura podrzucamy do Ząbkowic i lecimy na Wrocław oglądając piękny zachód słońca nad Ślężą. Gdyby zjazdy były znośne pewnie miałbym kosmiczne średnie tętno, a tak to sporo spadało.
Na drugi, długi majowy weekend wybrałem się z Adamem, Pawłem i Ryśkiem do Szklarskiej Poręby. Plany były ambitne, ale prawie cały czas lało przez co ostatecznie z skróciliśmy wypad do 3 dni. Wystartowaliśmy z Karpacza zdobywając Okraj (jeszcze w znośnych warunkach), Śnieżkę (było już bardzo ciężko) i Przełęcz Karkonoską (tu już wszystko przemokło). Następnego dni wybraliśmy się na Szrenicę i nocowaliśmy na Hali Szrenickiej, a trzeciego dnia zeszliśmy do Szklarskiej. Zdjęcia wybrane ze wszystkich aparatów:
Przełęcz Okraj jeszcze w przyzwoitej pogodzie.
Schronisko w Czechach. Z 3 języków tylko po Polsku był ten napis :)
Dalej było już gorzej, ale szło się nieźle.
Prawie w Odrodzeniu, był już naprawdę ciężko.
Ubranie się w suche ciuchy i rozgrzanie było nieziemskich doświadczeniem :D
Ofiary wody.
Chociaż częściowo rzeczy obeschły.
Ruszamy dalej.
Nieliczne przebłyski pogody, koło Chatki Muminków :)
Zmierzamy na Szrenicę.
Strome podejście, prawie na miejscu.
Ze wschodu goniły nas chmury.
Hala Szrenicka. Trzeba było odreagować.
A potem :P
Następnego dnia rano lało.
Po pewnym czasie nasza czwórka miała dość czekania i spłynęła do Szklarskiej, a potem żyli długo i szczęśliwe :)
Z Darkiem i Piotrkiem wybraliśmy się w sobotę na Wzgórz. Jechało się fajnie, kilka mocniejszych ataków na podjazdach, a potem "regeneracja" w Trzebnicy przez co skrócił się troszkę trening :D Testowałem mocowanie kamery na kierownicę, wygodniejsze, ale trzęsie bardziej niż na głowie.
Musiałem wczoraj dłużej zostać w pracy i nie zdążyłem na trening, ale za to załapałem się na rynku na Europę na widelcu i słowacką kapelę, ładnie przygrywali :)
Jeżdżę od lipca 2007. Najczęściej można mnie spotkać w okolicach Wrocławia. Poza szosą dojeżdżam trekingiem do pracy. Trochę informacji:
największy dystans w grupie - 461,7km @ 31,66km/h (nad Bałtyk z Krzyśkiem "chris90accent")
największy dystans w pojedynkę - 260km @ 31.40km/h
największa prędkość - 84,1km/h - gdzieś w Alpach
największa średnia na odcinku 100km - 39.59km/h (Amber Road)
największa średnia na krótkim dystansie - 41.12km @ 40.08km/h
największy miesięczny dystans - 2025km
najwyższe zdobyte drogi:
- Passo di Stelvio 2758m
- Col du l'Iseran 2770m
- Cime de la Bonette 2802m
najtrudniejsze zdobyte szczyty:
- Monte Zoncolan
- Hochtor
- L'Alpe d'Huez
zaliczone kraje na rowerze:
- Polska
- Niemcy
- Austria
- Holandia
- Czechy
- Słowacja
- Włochy
- Szwajcaria
- Francja
- Monaco
- Chorwacja
- San Marino