Jeśli ktoś się jeszcze nie znudził to kilka kolejnych zdjęć klifów z kolejnej wycieczki objazdowej półwyspu.
Było tam bardzo dużo wypożyczalni wszelkiego rodzaju sprzętu wodnego.
Ścieżki po klifach. Wszystko jest dobrze ogrodzone, od 13 lat trwa przywracanie naturalnej roślinności.
Widok na zatokę Morbihan, od tej strony nie ma tyle klifów co od Atlantyku.
Tutaj też wypasają się wielbłądy ;)
Kolejny raz zamek Turpault.
W samym Quiberon codziennie jakieś atrakcje, tym razem było święto na cześć 3-krotnego zwycięzcy TdF Louison Bobeta. Zasłużył się dla miasteczka pół wieku temu i dostał teraz nagrodę ;) Przez miasto przejechał peleton kolarzy oraz cała karawana która z nimi podąża, oczywiście z epoki.
Obstawa z L'Equipe obowiązkowa.
Ten mercedes SL na żywo robił piorunujące wrażenie.
Zmiana klimatów i Bretania. Wszystko byłoby pięknie i ładnie gdyby nie na szkle nie przeciął dętki a zapas nie okazał się dziurawy. Tak to powrót na przednim kapciu przez 16km, szkoda jedynek, ale przeżyła.
Zachód słońca nad Atlantykiem.
Wzdłuż całego wybrzeża biegnie droga.
Wieczorem już bez roweru koncert Epsylon, rewelacyjna francuska kapela rockowa.
Takie tam jeszcze kręcenie po Paryżu, kolejny duży park zwiedzony, również tam były wytyczona ogromna 3km runda a na niej trenujący kolarze :) Widok na Paryż z Montmarte.
Dostałem cynk że warto zobaczyć Saint-Germain-en-Laye, a że to na drugim końcu to szykowała się dłuższa wycieczka. Tym razem znając już trochę trasę droga do centrum przebiegła sprawnie. Zatrzymałem się przy ratuszu na jakiś turniej piłki plażowej.
Na zachód od Wieży Eiffla znajdują się bogatsze dzielnice i było to widoczne (trafiłem m.in. na Lamborgini :) ). Przy okazji obejrzałem Statuę Wolności.
Przypadkiem trafiłem do Lasku Bulońskiego, znajdują się tam dwa Hippodromy.
Pewnie wszyscy tak jak ja zastanawiali się jak paryscy kolarze trenują. Otóż nie widzi im się jechać 30km żeby wydostać się z miasta. Zamiast tego lecą 3.5km rundę wokół hipodromu (z 2% podjazdem). Widziałem tam przynajmniej 50 jeżdżących a w drodze powrotnej jeszcze więcej.
Tu widok na dzielnicę biznesową.
Dojechałem do celu. Francuzi wiedzą jak robić rzeczy z rozmachem, tutaj pałac ogromnymi ogrodami i tarasem z widokiem na kawałek aglomeracji Paryża.
Z prawej strony wystaje Wieża Eiffla i Montmartre.
Początek tarasu.
Baterie w aparacie siadły i została tylko komórka, tutaj alejka wzdłuż całego zbocza, po lewej ogrody, po prawej Paryż.
Powrót już poszedł sprawnie, mniej więcej wiedziałem jak jechać. W tamtą stronę 47km, powrót 33.
13 godzin, 1290km, a do tego niemieckie i francuskie radio i można zwiedzać Paryż :) Wczoraj na piechotę, dzisiaj rowerem. Turystów pierdyliard, nikt tu nie rozróżnia czerwonego od zielonego koloru, a pogoda zmienia się co 15 minut.
A co mi tam... :P
Ślimaki też były.
A zdjęcie z Velibem to muszę we Wro zrobić, jedyne 150 euro będzie kosztowało.
Jeżdżę od lipca 2007. Najczęściej można mnie spotkać w okolicach Wrocławia. Poza szosą dojeżdżam trekingiem do pracy. Trochę informacji:
największy dystans w grupie - 461,7km @ 31,66km/h (nad Bałtyk z Krzyśkiem "chris90accent")
największy dystans w pojedynkę - 260km @ 31.40km/h
największa prędkość - 84,1km/h - gdzieś w Alpach
największa średnia na odcinku 100km - 39.59km/h (Amber Road)
największa średnia na krótkim dystansie - 41.12km @ 40.08km/h
największy miesięczny dystans - 2025km
najwyższe zdobyte drogi:
- Passo di Stelvio 2758m
- Col du l'Iseran 2770m
- Cime de la Bonette 2802m
najtrudniejsze zdobyte szczyty:
- Monte Zoncolan
- Hochtor
- L'Alpe d'Huez
zaliczone kraje na rowerze:
- Polska
- Niemcy
- Austria
- Holandia
- Czechy
- Słowacja
- Włochy
- Szwajcaria
- Francja
- Monaco
- Chorwacja
- San Marino