Wczoraj pojechałem z Piotrkiem do Krzyśka żeby pożyczyć krótszy mostek i obejrzeć nowy rower. Wracaliśmy już po ciemku, oczywiście ze światłami z przodu i z tył (ja na trekingu). Na Bora-Komorowskiego znajduje się ścieżka, ale że chcieliśmy jechać szybko to cisnęliśmy drogą. Na końcu ulicy ona się kończy i zaczyna wiadukt nad 4-pasmówką. 30 metrów przed końcem DDR jakieś auto z tył zaczyna na nas trąbić, mimo że spokojnie możesz nas wyprzedzić. Trochę nas to zirytowało więc jak skończyła się ścieżka zjechaliśmy na środek pasa tak żeby teraz nie mógł nas wyprzedzić i wolno wjeżdżamy na wiadukt. Z tył dalej trąbienie i epitety lecą. Na górze kiedy z przeciwka przestały auta jechać buraki nas wyprzedziły i pojechały.
Zaczynamy się rozpędzać z wiaduktu a tu na dole auto daje po hamulcach i wyskakują z niego dwa karki na środek ulicy. Nie ma co zrobić to rozpędzam się i celuje w gościa (trek z bagażem waży ponad 20kg i jest stalowy ;) ). W ostatniej chwili odbijam w bok a gościu skokiem ninja leci na mnie z nogą. Trafia mocno centralnie w ramę, ale też idealnie w środek ciężkości roweru przez co się nie wywalam i jadę dalej, Piotrek chyba przejechał ten kawałek bez przygód, nawet się nie zapytałem. Dalej był korek a myśmy omijając auta pojechali do domu.
Strach jeździć po drogach jak taki rynsztok po nich się porusza.
Dzisiaj do pracy na Kajo, idealny rower na miasto, ach to przyśpieszenie ;)
Z Darkiem urządziliśmy sobie przejażdżkę, nawet ciepło dzisiaj. Ogólnie bardzo spokojne pedałowanie bez jakichkolwiek akcentów. Na trasie spotkaliśmy kilku kolarzy, a jechaliśmy na Skarszyn, Zawoni, Trzebnicę i powrót.
Runda druga z Kajo :) Obniżyłem siodełko o około 1cm i wydaje się być dużo lepiej. Rowerek spod świateł rusza jak spłoszony zaskroniec, a na prostkach zachowuje się jak dzika kuna :D Łapy DA leżą w dłoniach cudownie, bez porównania do Sory. Powiedziałbym też, że zdecydowanie lepiej amortyzowane są nierówności na drodze.
Nadeszła wiekopomna chwila. Fox doczekał się swojego następcy. I to jakiego ;)
Oto i on, Focus Cayo Extreme, od teraz zwany Kajo :D
Podziękowania należą się tajemniczej rękawiczcec pilnującej aby nowy nabytek nie nabawił się pierwszy ran. Dokładną specyfikację roweru można przejrzeć tutaj: LINK.
Z Darkiem, Krzyśkiem i Pawłem wybrałem się na trening do Szerszeni w Trzebnicy, na starcie było nas 13, tempo spokojne, kilka mocnych akcentów jak 14% hopka (191bpm) czy finisz w Pasikurowicach (190bpm). Poza tym nie było okazji się spocić przez co mimo niskiej temperatury jechało się przyjemnie. Można było pogadać i podziwiać piękno polskiej jesieni. Na 60km Darek złapał gumę więc rozdzieliliśmy się z Szerszeniami i dalej pojechaliśmy sami.
Krzysiek strzelił nam fotkę. Paweł, Darek, ja.
Wrażenia z samej jazdy niesamowite, niby rower to rower, ale na tym jedzie się o wiele lepiej, na podjazdach nie czuje się go wcale, a przerzutki chodzą perfekcyjnie, lata świetlne przed starą Sorą :D Kółka kręcą się fantastycznie, szkoda że już koniec sezonu bo byłby w stanie ocenić przyrost km/h, a jestem pewien, że będzie znaczący. I to dzięki samej zmianie roweru. Co jak co, ale Fox waży 11.2kg. Jeszcze pewnie kilka wyjazdów w tym roku i Kajo zostanie zakwaterowany na zimę :)
Jeżdżę od lipca 2007. Najczęściej można mnie spotkać w okolicach Wrocławia. Poza szosą dojeżdżam trekingiem do pracy. Trochę informacji:
największy dystans w grupie - 461,7km @ 31,66km/h (nad Bałtyk z Krzyśkiem "chris90accent")
największy dystans w pojedynkę - 260km @ 31.40km/h
największa prędkość - 84,1km/h - gdzieś w Alpach
największa średnia na odcinku 100km - 39.59km/h (Amber Road)
największa średnia na krótkim dystansie - 41.12km @ 40.08km/h
największy miesięczny dystans - 2025km
najwyższe zdobyte drogi:
- Passo di Stelvio 2758m
- Col du l'Iseran 2770m
- Cime de la Bonette 2802m
najtrudniejsze zdobyte szczyty:
- Monte Zoncolan
- Hochtor
- L'Alpe d'Huez
zaliczone kraje na rowerze:
- Polska
- Niemcy
- Austria
- Holandia
- Czechy
- Słowacja
- Włochy
- Szwajcaria
- Francja
- Monaco
- Chorwacja
- San Marino