Dzisiaj znowu mało osób na basenie. Niestety spóźniłem się ponad 10 minut. Pływałem z gościem robiącym wytrzymałościówkę, w sumie z 5 razy go wyprzedziłem czyli jakieś 10 basenów nadrobiłem :)
Przez chorobę opuściłem 7 wyjść na basen, a pewnie powinienem jeszcze kilka. Rano nie miałem motywacji żeby jechać, na szczęście jakoś udało mi się zmusić. Po godzinie pływania przypomniałem sobie dlaczego lubię pływać :) Na szczęście było mało osób, pływałem na torze tylko z jednym gościem, który dość często chodzi, ale pływa dość wolno wytrzymałościówkę.
400m x rozgrzewka 100/100/100/200m x kraul sprint 100/100/100/200m x klasyczny sprint 400m x rozpływanie = 1800m
Wracając z pracy postanowiłem pojechać na lotnisko, przy okazji trochę pobłądziłem i pozderzałem się z budową AOW.
Na AOW ogromne postępy.
Koniec autostrady, wjeżdżamy do miasta.
Samolociki.
Nowa, poszerzona Graniczna, w tym miejscu 5 pasów.
Zaległe zdjęcie miszcza parkowania. Za coś takiego zabierać prawojazdy na miesiąc. Może się czegoś nauczą. W zeszłym roku o tej porze miałem zrobione 7190km czyli ten rok już jest lepszy :)
Dalej męczy mnie choroba i odpuściłem basen. Do tego znowu we wtorki jest rezerwacja całej jedynki już 7:00, jeśli będę chciał iść na 6 to pobudka o 4:40 :D
Szok, rano nie padało... za to było zimno. Jechałem dzisiaj w prawie kompletnym stroju zimowym, jedynie rękawiczki jeszcze jesienne miałem. Ciągle jednak źle się czuję i znowu na basenie nie byłem :(
Tym razem coś do poczytania, blog z wyprawy rowerowej na pustynie Kara-Kum i Kyzył-Kum. Dopiero wyruszyli, pojawiają się w miarę często aktualizacje:
Dzisiaj leje jeszcze mocniej niż wczoraj. Dodatkowo jechałem pod wiatr czyli cały deszcz zbierałem na twarz. Buty i kurtka znowu suche, reszta rzeczy suszy się na kaloryferach w łazience :)
Powrót w deszczu i przeogromnych korkach... na szczęście ja w nich stać nie musiałem.
Zimno mi nie straszne, basen też nie, ulewom śmieje się w twarz, ale weekend z chorą siostrą w jednym mieszkaniu mnie załatwił :) Wczoraj rano na tyle fatalnie się czułem, że pierwszy(!) raz we wrześniu opuściłem basen, do tego tak lało, że zdecydowałem się jechać do pracy autobusem (piąty raz w historii :) ), najpierw wizyta u lekarza i w robocie byłem o 11:30, praca do 19:30 jest ciekawa.
Dzisiaj trochę lepiej, na basen się nie zdecydowałem, ale w ulewie pojechałem do pracy. Ubrałem foliowy płaszcz kupiony kiedyś nad morzem za parę złoty. Ogólnie tragedia, ale rękawy i plecy kurtki zostały suche. Worki na butach też się sprawdziły. Niestety w takich warunkach jechało się okropnie i ustanowiłem chyba rekord najdłuższego dojazdu do pracy - 41m... za to wczoraj ustanowiłem wieczorem rekord najszybszego przejazdu autobusem - 60m :D
Oglądając poniższy filmik aż chętnie bym się pościgał na MTB, taki Leadville Trail 100 wydaje się dobry na pierwsze zawody ;)
Dużo osób dzisiaj, po 3 na każdym torze, do tego moi tak pływali, że same problemy były. Na rozgrzewce co chwila się na kimś zatrzymywałem, na sprintach też ciężko było okienko znaleźć żeby te kilka basenów przepłynąć szybko. Coś czuję, że od października będzie jeszcze gorzej :( Rozpływanie nie było do końca rozpływnaiem bo pociągnąłem 700m kraulem :)
Po 6 tylko 10 stopni, ale po basenie nie ubierałem nawet kurtki bo tak ciepło było.
400m x rozgrzewka 100/100/100/200m x kraul sprint 100/100/100/200m x klasyczny sprint 700m x rozpływanie = 2100m
Jeżdżę do pracy już ponad 3 miesiące, ale pierwszy raz trafiłem na zamknięty szlaban na Robotniczej, do tego stałem tam 5 minut. Szlaban niski, do tego nie ma jak go ominąć :)
Na basenie zaczyna mnie denerwować jedna rzecz. W męskiej szatni nie ma przebieralni, żaden problem, wszyscy się w miarę sprawnie przebierają. Od czasu do czasu jednak trafiają się "przypadki", które rozbierają się i robią wszystko co możliwe zanim zdecydują się ponownie ubrać. Sory, ale jakbym chciał dłużej oglądac gołych facetów puściłbym sobie film porno :D Tamtym ewidentnie sprawia przyjemność paradowanie nago :)
Wytrzymałościówka dzisiaj średnio wyszło, pływałem ze złymi osobami na torze, które tylko przeszkadzały. Do tego o godzinie 8 na jedynce zrobili aquarobic ! Instruktorka darła się niemiłosiernie, a starsze grube paniusie skakały na dwóch torach. Niech tylko coś takiego spróbuja na 7:00 zrobić...
Jeżdżę od lipca 2007. Najczęściej można mnie spotkać w okolicach Wrocławia. Poza szosą dojeżdżam trekingiem do pracy. Trochę informacji:
największy dystans w grupie - 461,7km @ 31,66km/h (nad Bałtyk z Krzyśkiem "chris90accent")
największy dystans w pojedynkę - 260km @ 31.40km/h
największa prędkość - 84,1km/h - gdzieś w Alpach
największa średnia na odcinku 100km - 39.59km/h (Amber Road)
największa średnia na krótkim dystansie - 41.12km @ 40.08km/h
największy miesięczny dystans - 2025km
najwyższe zdobyte drogi:
- Passo di Stelvio 2758m
- Col du l'Iseran 2770m
- Cime de la Bonette 2802m
najtrudniejsze zdobyte szczyty:
- Monte Zoncolan
- Hochtor
- L'Alpe d'Huez
zaliczone kraje na rowerze:
- Polska
- Niemcy
- Austria
- Holandia
- Czechy
- Słowacja
- Włochy
- Szwajcaria
- Francja
- Monaco
- Chorwacja
- San Marino