Burza wisiała w powietrzu, ale na szczęście na mnie tylko trochę pokropioło. Rozpętało się jak wszedłem do pracy. Wczorajszy powrót przez centrum to nieporozumienie, dobrze, że główne moje trasy lecą obrzeżami. Można jechać bez zatrzymywania się i ruch jest niewielki... co z tego, że dokłada się 6km? ;)
Dzisiaj dość mocno pojechałem. Znowu wkurzałem się na rowerzystów, których wyjątkowo dużo było. Jeżdżą środkiem, nie sygnalizują swoich zamiarów, niespodziewanie zmieniają tor jazdy, jadą dwójkami tak żeby blokują cały przejazd gdzie spokojnie mogliby pół, kiedy mają 1% albo lekko pod wiatr nie składają się tylko sama głowa w dół i nie patrząc się walą slalomem. Do tego na jednokierunkowych DDR walą pod prąd. I jak tu nie jeździć ulicą?
Wczoraj po południu wróciliśmy do Wrocławia. Udało się przejechać prawie 1300km i jakieś 20km w pionie. Niestety przez jeden stracony dzień w Bormio musieliśmy kawałek przez Czechy podjechać pociągiem. Teraz zostaje naskrobać relację i zmontować jakiś film.
Jeżdżę od lipca 2007. Najczęściej można mnie spotkać w okolicach Wrocławia. Poza szosą dojeżdżam trekingiem do pracy. Trochę informacji:
największy dystans w grupie - 461,7km @ 31,66km/h (nad Bałtyk z Krzyśkiem "chris90accent")
największy dystans w pojedynkę - 260km @ 31.40km/h
największa prędkość - 84,1km/h - gdzieś w Alpach
największa średnia na odcinku 100km - 39.59km/h (Amber Road)
największa średnia na krótkim dystansie - 41.12km @ 40.08km/h
największy miesięczny dystans - 2025km
najwyższe zdobyte drogi:
- Passo di Stelvio 2758m
- Col du l'Iseran 2770m
- Cime de la Bonette 2802m
najtrudniejsze zdobyte szczyty:
- Monte Zoncolan
- Hochtor
- L'Alpe d'Huez
zaliczone kraje na rowerze:
- Polska
- Niemcy
- Austria
- Holandia
- Czechy
- Słowacja
- Włochy
- Szwajcaria
- Francja
- Monaco
- Chorwacja
- San Marino