W planach było przejechanie całej budowy AOW, ale jakoś mi się odechciało. Gdyby wszystko było po asfalcie pewnie sprawa wyglądałaby inaczej, niestety sporo musiałem przejechać terenem. Z każdym kolejnym kilometrm w terenie utwierdzam się tylko w przekonaniu, że szosa to jedyny własciwy sposób użytkowania roweru :)
Trasa, górna część pokrywa się z przebiegiem AOW.
Na kolejnych zdjęciach będzie tylko droga, więc plecam co najwyżej zainteresowanym postępem budowy obwodnicy ;)
Wjazd na AOW za Mirkowem. I ruszamy... Tu na mały kawałek droga się urywa. Na wiadukcie na rzeką brakowało kawałka drogi, trzeba było zjechać na kładkę.
A tu prawie utopiłem się w błocie.
Okazało się, że dalej cała AOW leci już na wiadukcie, najpierw przez ulice, które przecinała, potem przez polder zalewowy nad którym biegnie. Niestety nie miałem jak już się na nią wbić :(
Kilka ujęć powstającego pylonu największego mostu. Widok z profilu.
A to już zjazd z Milenijnego na jeszcze nie otwartą część dalszego odcinka obwodnicy śródmiejskiej, prowadzi on aż do ul. Żmigrodzkiej.
Pogoda nie rozpieszcza, na starcie 2 stopnie choć nie czuło się tego. Na basenie spotkałem Ryśka, dawno go tam nie było. Trochę pogadaliśmy to też dzisiaj mniejszy przebieg.
400m x rozgrzewka 100/100/100/200m x kraul sprint 100/100/100/200m x klasyczny sprint 300m x rozpływanie = 1700m
Wracając przeżyłem szok, zobaczyłem gościa w krótkich spodenkach i rękawku na rowerze O.o
Dzisiaj znowu mało osób na basenie. Niestety spóźniłem się ponad 10 minut. Pływałem z gościem robiącym wytrzymałościówkę, w sumie z 5 razy go wyprzedziłem czyli jakieś 10 basenów nadrobiłem :)
Przez chorobę opuściłem 7 wyjść na basen, a pewnie powinienem jeszcze kilka. Rano nie miałem motywacji żeby jechać, na szczęście jakoś udało mi się zmusić. Po godzinie pływania przypomniałem sobie dlaczego lubię pływać :) Na szczęście było mało osób, pływałem na torze tylko z jednym gościem, który dość często chodzi, ale pływa dość wolno wytrzymałościówkę.
400m x rozgrzewka 100/100/100/200m x kraul sprint 100/100/100/200m x klasyczny sprint 400m x rozpływanie = 1800m
Wracając z pracy postanowiłem pojechać na lotnisko, przy okazji trochę pobłądziłem i pozderzałem się z budową AOW.
Na AOW ogromne postępy. Koniec autostrady, wjeżdżamy do miasta.
Samolociki.
Nowa, poszerzona Graniczna, w tym miejscu 5 pasów.
Zaległe zdjęcie miszcza parkowania. Za coś takiego zabierać prawojazdy na miesiąc. Może się czegoś nauczą. W zeszłym roku o tej porze miałem zrobione 7190km czyli ten rok już jest lepszy :)
Dalej męczy mnie choroba i odpuściłem basen. Do tego znowu we wtorki jest rezerwacja całej jedynki już 7:00, jeśli będę chciał iść na 6 to pobudka o 4:40 :D
Szok, rano nie padało... za to było zimno. Jechałem dzisiaj w prawie kompletnym stroju zimowym, jedynie rękawiczki jeszcze jesienne miałem. Ciągle jednak źle się czuję i znowu na basenie nie byłem :(
Tym razem coś do poczytania, blog z wyprawy rowerowej na pustynie Kara-Kum i Kyzył-Kum. Dopiero wyruszyli, pojawiają się w miarę często aktualizacje:
Dzisiaj leje jeszcze mocniej niż wczoraj. Dodatkowo jechałem pod wiatr czyli cały deszcz zbierałem na twarz. Buty i kurtka znowu suche, reszta rzeczy suszy się na kaloryferach w łazience :)
Powrót w deszczu i przeogromnych korkach... na szczęście ja w nich stać nie musiałem.
Zimno mi nie straszne, basen też nie, ulewom śmieje się w twarz, ale weekend z chorą siostrą w jednym mieszkaniu mnie załatwił :) Wczoraj rano na tyle fatalnie się czułem, że pierwszy(!) raz we wrześniu opuściłem basen, do tego tak lało, że zdecydowałem się jechać do pracy autobusem (piąty raz w historii :) ), najpierw wizyta u lekarza i w robocie byłem o 11:30, praca do 19:30 jest ciekawa.
Dzisiaj trochę lepiej, na basen się nie zdecydowałem, ale w ulewie pojechałem do pracy. Ubrałem foliowy płaszcz kupiony kiedyś nad morzem za parę złoty. Ogólnie tragedia, ale rękawy i plecy kurtki zostały suche. Worki na butach też się sprawdziły. Niestety w takich warunkach jechało się okropnie i ustanowiłem chyba rekord najdłuższego dojazdu do pracy - 41m... za to wczoraj ustanowiłem wieczorem rekord najszybszego przejazdu autobusem - 60m :D
Oglądając poniższy filmik aż chętnie bym się pościgał na MTB, taki Leadville Trail 100 wydaje się dobry na pierwsze zawody ;)
Jeżdżę od lipca 2007. Najczęściej można mnie spotkać w okolicach Wrocławia. Poza szosą dojeżdżam trekingiem do pracy. Trochę informacji:
największy dystans w grupie - 461,7km @ 31,66km/h (nad Bałtyk z Krzyśkiem "chris90accent")
największy dystans w pojedynkę - 260km @ 31.40km/h
największa prędkość - 84,1km/h - gdzieś w Alpach
największa średnia na odcinku 100km - 39.59km/h (Amber Road)
największa średnia na krótkim dystansie - 41.12km @ 40.08km/h
największy miesięczny dystans - 2025km
najwyższe zdobyte drogi:
- Passo di Stelvio 2758m
- Col du l'Iseran 2770m
- Cime de la Bonette 2802m
najtrudniejsze zdobyte szczyty:
- Monte Zoncolan
- Hochtor
- L'Alpe d'Huez
zaliczone kraje na rowerze:
- Polska
- Niemcy
- Austria
- Holandia
- Czechy
- Słowacja
- Włochy
- Szwajcaria
- Francja
- Monaco
- Chorwacja
- San Marino