Miałem jechać rano, ale lało, droga wyschła dopiero koło 13. Pierwsze 30km, w tym 14km przejazdu przez Opole w 57m 59s :) Potem na każdej kolejnej pełnej dziesiątce sprawdzałem i avg speed wynosiła lekko ponad 30,5km/h. Wiatr był bardzo kapryśny, raz wiał, raz nie wiał w ogóle, a kilka razy prawie mnie wywaliło na silnym podmuchu :)
Na 19 wyjazd na ściankę wspinaczkową i powrót o 21:30.
Powrót do domu czas zacząć, pierwszy krótki odcinek, właściwie to długością odpowiada etapom czasowym na różnych Tour de :) Tam kręcą to w około godzinę, ja mam ciut gorszy wynik, ale będzie nad czym popracować :D
3km po starcie zaliczyłem zderzenie z jakimś wielkim owadem, którego nawet nie zdążyłem zauważyć, a który tak ugryzł mnie w palec wskazujący, że opuchlizna dopiero po dwóch dniach zeszła, ciężko trochę się jechało z wyprostowanych palcem ;]
Pogoda: słońce Wiatr: brak Temperatura: umiarkowana Teren: całość raczej płaska Czas: 18:15 - 20:45
Łódź - Bełchatów
Droga powrotna, w większości taka sama jak wczoraj, ominąłem tylko dziesięciokilometrowy odcinek ósemki... według atlasu miał tam być asfalt - trafiłem na szuter z dziurami.
Po grillowej kiełbasce, imprezowym piwku, objadaniu i wylegiwaniu się dnia następnego dostałem ładnego powera :D Wczoraj zmęczony po długiej wycieczce na tej samej trasie ze średnim wiatrem poszło znacznie gorzej. Dzisiaj płynęło się po asfalcie :)
Na koniec trasy prawie zostałbym skasowany, tnę przez Bełchatów główną drogą +50km/h, trochę samochodów przede mną, a tu nagle jak one przejechały z bocznej włącza się na mój pas samochód zajeżdżając mi centralnie drogę. Kto jeździ na kolarce wie jak się hamuje z takiej prędkości... a raczej jak nie da się hamować. Na szczęście on zatrzymał się w połowie pasa, a ja balansem działa przerzuciłem rower na bok. Potem cisnąłem dalej z taką prędkością, ale nogi mi zmiękły, że jak zsiadłem ciężko było ustać :D Czy wszyscy ludzie myślą, że każdy rowerzysta jeździ max 10km/h ?
W końcu dorwałem się do jakiegoś komputera więc trzeba uzupełnić wpisy żeby ktoś nie pomyślał, że przestałem jeździć ;P
Pogoda: pochmurno Wiatr: brak Temperatura: umiarkowanie (długi rękaw do jazdy) Teren: 70% płaski, reszta pagórkowata Czas: 9:20 - 13:45
Wstałem rano, zapakowałem kilka rzeczy na bagażnik i ruszyłem w trasę, pogoda była dobra do jazdy, a co najlepsze nie było żadnego wiatru. Pierwszy raz jechałem w takich warunkach. Chciałem zrobić ten dystans na raz, jednak plany się troch pokrzyżowały. Na 90 kilometrze straciłem orientacje i musiałem sprawdzić na atlasie gdzie jadę... sprawdziłem i i tak pojechałem źle nadkładając coś około 15km. Tak się kończy jazda z niedokładnym atlasem. W atlasie jedno odbicie z wioski w lewo, w rzeczywistości były dwa i zacząłem cofać się na Wieluń :) Potem jeszcze jeden postój na sprawdzenie drogi, a następnie przystanek w działoszyńskim sklepie gdyż od ładnych paru km w bidonach pustki. Stamtąd już tylko 7km do celu. Spożycie płynów to 1.25l z bidonów i litr soku :)
Dzień zaczął się beznadziejne, prawie jak wczoraj. Miałem jechać na Ślężę i odpuściłem sobie z powodu huraganu, tym razem byłem zdeterminowany żeby jechać :] Koło 12 przyjechał transport, pakowanie wszystkich rzeczy zajęło sporo czasu, potem wycieczka do sklepu rowerowego, spore zakupy i powrót.
Po 16 zdecydowałem się jechać ( Psiak-Jelcz-Oława-główna droga 94 przez Brzeg do Opola), pogoda znacznie się poprawiła, mimo wiatru była super do jazdy. O 16:28 start. Tempo na trasie zadziwiająco dobre, miałem się nie przemęczać, a tutaj na wyjeździe z Oławy licznik pokazuje średnią prędkość 32km/h, wliczając przejazd przez 2 miasta :] Nie czując zmęczenia przycisnąłem jeszcze mocniej na Brzeg, koło 37km/h ciągle. Parę km za Oławą wyprzedziłem jakiegoś, jak mi się wtedy wydawało, dziadka mając 40km/h i się oddalałem. Po niedługiej chwili czuję czyjś oddech na plecach ( a raczej czyjś rower za mną ;D ), patrzę na licznik - 40km/h, a tu ktoś mnie wyprzedza... zgadnijcie :D Dziadek okazał się na być dziadkiem, a gościem, który dla siebie sporo trenuje (4000km w tym roku już ).
Okazało się, że Darek jedzie trasą z Wrocławia do Opola, w Opolu nawrót i do Wrocka, 200km na 8 godzin rozłożone :) A że wyprzedziłem go i jechałem tą 40-stką to chyba pomyślał, że to moje tempo na trasę więc zwolniliśmy tylko do 36km/h i tak przez większą cześć do Opola jechaliśmy (choć zdarzały się odcinki gdzie trzeba było spaść do 30km/h :> ). Ciekawa sprawa to to, że dla mnie wyglądał na 35-letniego Brazylijczyka ( dosłownie kopia Roberto Carlosa ), okazało się, że ma lat 46 ;D
Na 65km trasy, w Łosiowe dogonił mnie transport moich rzeczy z Wrocka, który wyjechał godzinę po mnie. W najśmielszych marzeniach myślałem, że łyknie mnie gdzieś jeszcze przed Brzegiem :D Dowiedziałem się, że Darek wybiera się w najbliższym czasie rowerem nad... morze, jednak jego trasa w ogóle nie pokrywa się z moją planowaną, a do tego chce robić codziennie +200km i szybko wszystko zaliczyć.
Ostatecznie w Opolu byliśmy 19:40, przejechałem ponad 101km, w trochę ponad 3 godziny, nie robiąc żadnego postoju i wciągając tylko 1.5l wody na trasie (Darek miał 1.5l wody na cały dzień, stwierdził, że woda osłabia i on mało pije :D ). Jest to mój najlepszy wynik na dłuższej trasie i chyba za szybko takiego nie powtórzę... chyba, że znowu trafię na niego.
Nie było ściągania licznika bo poza światłami nigdzie się nie zatrzymywałem ani wolno nie jechałem ;P I jeszcze nadmienię, że nie jechaliśmy na kole tylko jeden obok drugiego przez całą trasę.
Na koniec jeszcze przez godzinę rozmawialiśmy, potem Darek zapalił światła i ruszył na drugie 100km do Wrocka.
Zależało mi na czasie więc wyskoczyłem na krótką trasę, bardziej treningową, natomiast Adam pojechał do Sycowa (czekam na wpis ;P ).
Pojechałem na Swojczyce, Wojnów, potem Czernica i Jelcz Laskowice, tam na Miłoszyce i trasą równoległą tyle, że przez inne wioski wracałem do Wrocka. Zahaczyłem o nowy objazd z okazji budowy kanalizacji na Swojczyckiej. Sam objazd ma bardzo dobrą nawierzchnię... tylko jest problem żeby na całej jej szerokości minął się samochód z rowerzystą :D Objazd leci przez Dobrzykowice i Kiełczówek, a z niego wypadam na drogę około kilometra przed Wilczycami.
Do Jelcza leciało się idealnie bez wysiłku. Cóż w drodze powrotnej okazało się, że wtedy miałem z wiatrem, a powrót był cały czas pod wiatr. Mimo wszystko ładna prędkość została. Dla Adama dodam max. speed: 44.73km/h ;P
Trening. Trasa Psie Pole - Oleśnica przez Raków i Oleśniczkę, powrót przez Oleśniczkę, Brzezią Łąkę. Chciałem sprawdzić ile przejadę bez postoju oraz w jakim max tempie. Wynik mi się podoba. Taki mały personal best :)
Jeżdżę od lipca 2007. Najczęściej można mnie spotkać w okolicach Wrocławia. Poza szosą dojeżdżam trekingiem do pracy. Trochę informacji:
największy dystans w grupie - 461,7km @ 31,66km/h (nad Bałtyk z Krzyśkiem "chris90accent")
największy dystans w pojedynkę - 260km @ 31.40km/h
największa prędkość - 84,1km/h - gdzieś w Alpach
największa średnia na odcinku 100km - 39.59km/h (Amber Road)
największa średnia na krótkim dystansie - 41.12km @ 40.08km/h
największy miesięczny dystans - 2025km
najwyższe zdobyte drogi:
- Passo di Stelvio 2758m
- Col du l'Iseran 2770m
- Cime de la Bonette 2802m
najtrudniejsze zdobyte szczyty:
- Monte Zoncolan
- Hochtor
- L'Alpe d'Huez
zaliczone kraje na rowerze:
- Polska
- Niemcy
- Austria
- Holandia
- Czechy
- Słowacja
- Włochy
- Szwajcaria
- Francja
- Monaco
- Chorwacja
- San Marino