Wpisy archiwalne w kategorii

runner

Dystans całkowity:28364.41 km (w terenie 138.00 km; 0.49%)
Czas w ruchu:1026:06
Średnia prędkość:27.36 km/h
Maksymalna prędkość:84.10 km/h
Suma podjazdów:109148 m
Maks. tętno maksymalne:200 (100 %)
Maks. tętno średnie:172 (86 %)
Suma kalorii:872736 kcal
Liczba aktywności:478
Średnio na aktywność:59.34 km i 2h 10m
Więcej statystyk

Praca + Wspinaczka

Środa, 28 marca 2012 · Komentarze(0)
Kategoria miasto, praca, runner
Spokojnie, czuć zmęczenie po wczorajszej jeździe.

Zdjęcie z wczoraj. Uważam, że wyszło mega klimatycznie :D



Na wieczór ścianka, 2h nudów.

Praca

Wtorek, 27 marca 2012 · Komentarze(0)
Kategoria <150km, miasto, praca, runner
Wczoraj wracając wypadła mi tylna lampka z mocowania, zatrzymałem się żeby ją podnieść, ale jedyne autom które przejeżdżało po tej pustej drodze musiało ją przejechać :D Na szczęście akumulatorki przeżyły po wyleciały z niej przy upadku.

Dzisiaj do pracy wyjątkowo wcześnie na 8:00 miałem ustawione spotkanie z szefem. Jadąc kolarką zostałem wyprzedzony przez Maratonkę. Zamieniliśmy kilka słów ale musiałem cisnąć żeby się nie spóźnić.

Powrót postanowiłem urozmaicić, umówiłem się z Piotrkiem i tak z pracy do domu wróciłem przez prawie Trzebnicę i dalej prawie Oleśnicę :D Wiało niemiłosiernie, ciężko było się schować z Piotrkiem. Szkoda, że nie miałem pulsometru, tętno było daleko do tlenu.

Teraz trochę danych dla Piotrka odnośnie naszej końcowej dyskusji :)

Do pracy 24.3km/h, na zbiórkę 27km/h (w tym sporo za skuterem, ale w końcu musiałem wyprzedzić bo jak wiatr zawial w plecy to on strasznie zamulał). Ponad 60km w towarzystwie i średnia 29.5km/h i rozjazd 26.9km/h.



The Show - 『Moneyball』Original Soundtrack by Kerris Dorsey

Praca

Poniedziałek, 26 marca 2012 · Komentarze(0)
Kategoria miasto, praca, runner
Niby temperatura niska, ale wcale zimno na rowerze nie było, jedynie wdychane powietrze było zauważalnie chłodniejsze.

Trochę Death Metalu :D

Przełęcz Tąpadła

Sobota, 17 marca 2012 · Komentarze(5)
Kategoria <150km, runner
Dzisiejsza jazda w składzie Piotrek, Artur, Artur, Paweł, ja i na zbiórkę stawił się jeszcze kolega Damian. Początek dość niefortunny bo Artur dowiaduje się, że drugi Piotr nie dojedzie, zerwał mu się łańcuch i nieciekawie poleciał. Krzysiek natomiast nie mógł znaleźć roweru :P

Pogoda wyśmienita, tempo jak na mnie idzie mocne, całą trasę wiozę się na kole. Przed Rogowem postanawiam wyjść na czub i utrzymać tempo co kończy się max HR wyjazdu i wstrzymaniem całej grupy aż serducho się uspokoi :D

Ej! Nie zostawiajcie mnie :D


Dalej wszyscy szybko mi odjeżdżają. Kiedy wjeżdżam na Tąpadła reszta ekipy kończy już drugi podjazd od Wirów... Sam robi go raz... a potem opalanie na łączce kiedy reszta trenowała :P Na koniec dowiadujemy się, że Piotrek naprawił sprzęt i do nas dojedzie, Marcin też się odezwał więc szybko w zwiększonym składzie zawróciliśmy do Wro. Tempo mocne, ArturG zalicza szlif na piasku, daje mi to chwilę na wytchnienie. Po 2 minutach tętno spada do 140. Lol.

Po szlifie.


Pod koniec walczę żeby dojechać, Piotrek mi w tym pomaga. Ratuje mnie puszka Pepsi. Na Psim Polu pożar, przejeżdżamy bardzo blisko co kończy się wypaloną małą dziurką w spodenkach.

Lider przyczajony na końcu i osłaniany przez drużynę :P


Zdecydowanie ciężko. Mimo odpowiedniego HRavg wymęczyłem się okrutnie. Kad. też niska 83. Koledzy odstawili mnie przez zimę, nie trzeba było się tyle wspinać ;)

Później wkleję jakieś foty bo było ich całkiem sporo.

Pierwsza jazda w nowym sezonie

Sobota, 10 marca 2012 · Komentarze(5)
Kategoria <100km, runner
Pierwsza moja jazda w tym sezonie z Husarią - Piotrem, Piotrem, Krzyśkiem i Pawłem. Wiatr był mocny, ale za to ciepło i sucho. Chłopaki chciały mocniej pojechać więc ja całą drogę oglądałem takie widoki.

Krzyśiek z Pawłem robili co chcieli, a dwa Piotry mnie holowały.


Drugi najczęstrzy obrazek - wszyscy mnie holują.


A tu ekipa z profilu.



Trasa na Oleśnicę, Bierutów, Jelcz Wrocław. Pozytywne strony wyjazdu to brak bólu górnych partii od długiej ciągłej jazdy oraz średnie tętno. Choć na trasie było ciężko i siły w nogach brakowało. Szczególnie kiedy Krzysiek wychodził na zmiany zostawałem z tył.

Tlenowo

Sobota, 26 listopada 2011 · Komentarze(0)
Kategoria <100km, runner
Z Piotrkiem, spokojnie, najpierw po płaskim, potem pagórki. Wietrznie i pochmurno. Założeniem była jazda do 75% HRmax, nawet wyszło choć pulsometr często pikał że przekraczam. Na koniec spotkaliśmy starszego pana, wpadł tutaj z Berlina. Startuje też w supermaratonach i mówi, że wygrywa swoją kategorię (M6) :D Na koniec sprint w Pasikurowicach i tętno troszkę podskoczyło.

Oleśnica

Sobota, 19 listopada 2011 · Komentarze(0)
Kategoria <100km, runner
Wyjazd z Piotrkiem, spokojnie, towarzysko po płaskim. Udało się nam zaliczyć nowy odcinek S8 Wrocław - Oleśnica.





Praca

Czwartek, 20 października 2011 · Komentarze(2)
Kategoria miasto, praca, runner
Dzisiaj Foxem, czułem się jakbym czołgiem jechał, do tego czołgiem ze słabymi hamulcami. Jak ja tym mogłem wcześniej jeździć? :)

Beskid Żywiecki #2

Niedziela, 18 września 2011 · Komentarze(5)
Kategoria <150km, runner
Z rana Darek serwisował mi przerzutkę, a po 10 mogliśmy już jechać. Dzisiejsza trasa prowadziła na Krowiarki, a potem do Słowacji i powrót do Żywca. Pogoda dzisiaj okazał się jeszcze lepsza niż wczoraj. Droga sprawiła nam niespodziankę i odmianę od dnia poprzedniego gdyż małymi pagórkami ciągle pięła się w górę. Po pewnym czasie wyprzedziły nas 4 ogolone łydki, trochę z nimi pokręciłem, ale tempo było zdecydowanie za mocne. I tak po dniu wczorajszym pulsometr wskazywał średnio o około 20bpmów mniej niż zwykle, efekt zmęczenia.

Tniemy chłopaki, tniemy.


Chciałem sprawdzić co się dzieje za plecami :D


Na zaporze Jeziorka Żywieckiego.



Zaraz za Stryszawą trafiliśmy na bardzo ładny podjazd, ostatnie 2km miały średnio 9.5%!. Później krótki zjazd i rozpoczęliśmy podjazd na Krowiarki. Nie było zbyt stromo, wiatr jednak przez cały dzień był bardzo mocny także jechaliśmy peletonem. Na końcówce finiszował Darek robiąc 50m przewagę nad resztą i wygrywając premię górską HC na wysokości 1012mnpm ;)

Po drodze minęliśmy zawody downhillowe, stanęliśmy na chwilę pooglądać skoczków :)


Krowiarki, chwila odpoczynku.


I już ekipa mknie na Tatry.


Ale przed tym jeszcze zdjęcie z Babią Górą.


A potem z Tatrami.


Zaczynamy objeżdżać Babią.


Tatry.



Później wjechaliśmy do Słowacji gdzie przebiliśmy się przez kilka wiosek.

Słowacja. Husarze do boju!


Zbliżamy się do przejścia granicznego do Polski.


Powrót do Żywca. 23km z przejścia granicznego pokonaliśmy ze średnią 44.5km/h więc szybko znaleźliśmy się na miejscu.


Przed tym jeszcze tylko wizyta w sklepie po mięso, surówki i napoje bo na konie oczywiście nie mogło zabraknąć grilla.

Darek dba o nasze kiełbaski :D


Wymarzony odpoczynek.


Nad jeziorkiem. Za plecami "wieczór kawalerski", kawalerka ledwo na nogach się trzymała, a ich śpiew niósł się po całym jeziorze... whisky moja żono... ;D


Przed godziną 20 udało nam się ruszyć, a po odwiezieniu wszystkich przed 24 byłem w domu. Gdyby nie korki na trasie Żywiec - Bielsko pewnie byłoby dużo szybciej. Koszt noclegu wyszedł nas w sumie 30zł za 2 dni i jedną noc, na grilla wydaliśmy po 25zł także specjalnie się nie wykosztowaliśmy :)

Dzięki chłopaki za wyjazd, szczególnie Marcinowi za organizacje i Piotrkowi za reanimację mojego auta.

Profil i mapka.


Beskid Żywiecki #1

Sobota, 17 września 2011 · Komentarze(0)
Kategoria <150km, runner
"Jedziemy turystycznie i wszystkie podjazdy robimy razem"
- A.Ś., motto wyjazdu

Marcin zaproponował ostatnio wyjazd w Beskidy i wszystkim Husarzom pomysł się spodobał. Z rana miałem pozbierać Darka, Artura i Marcina, ale pojawił się pierwszy problem. Auto nie chciało odpalić, okazało się że akumulator padł. Wyjazd uratował nam Piotrek, którego zbudziłem o barbarzyńsko wczesnej porze, podjechał swoim autem i udało się zapalić. Wszyscy jesteśmy mu za to ogromnie wdzięczni :)

Droga do Żywca zleciała błyskawicznie, za pierwszym podejściem znaleźliśmy też domek nad jeziorem. Ruszyliśmy dopiero koło 12:30 przez co musieliśmy skrócić trasę bo nie ogarnęlibyśmy wszystkiego za dnia. Pierwszym łupem padł Salmopol, jeden z najdłuższych podjazdów szosowych w Polsce. Około 23km wspinaczki uwieńczonej fotką.



Zjazd był całkiem przyjemny, zaliczyliśmy skocznię w Wiśle i przez Ustroń rzuciliśmy się na Równicę.


Tempo szło przyzwoite (~180bpm) to i podjazd okazał się wymagający. Artur spiął pośladki i wjechał na górę przede mną i Marcinem ;)


Podjechaliśmy kawałek dalej, okazało się że na górze otworzyli nową restaurację i zrobili 20% asfaltowy podjazd do niej, nie mogliśmy sobie go odpuścić.

Widoki z restauracji.





Następnie zawróciliśmy i ruszyliśmy na Istebną. Podjazd na Kubalonkę to było jakieś 13km stające się co raz bardziej strome. Artur nam odjechał, ale taktycznie dobrze rozegraliśmy sprawę, dogoniliśmy go i po ataku na ostatnim kilometrze przełęcz padła moim łupem. Przy okazji Hr max wyjazdu.

Ostatni podjazd dnia to już popis Marcina, ja od razu spasowałem :) Potem został nam już powrót do Żywca z wiatrem w plecy, częściowo po drodze ekspresowej na której trafił się fantastyczny zjazd. Poprawianie techniki zjazdowej w Alpach przydało się po potrafiłem zrobić ładny dystans.

Widoki na trasie powrotnej.



Wyjazd postanowiliśmy zakończyć grillem, wizyta w Tesco i spore zakupy. Wyżerka była niesamowita, każda skusił się też na jedno piwo :D Po kolacji wszyscy ledwo stali na nogach, krótka wycieczka nad jezioro i spać. Dzień był bardzo wymagający, na każdym podjeździe tętno w okolicy 180bpm.

Końcówka grilla... uciąłem głowy przez przypadek :D


Mapka i profil trasy.