Wpisy archiwalne w kategorii

runner

Dystans całkowity:28364.41 km (w terenie 138.00 km; 0.49%)
Czas w ruchu:1026:06
Średnia prędkość:27.36 km/h
Maksymalna prędkość:84.10 km/h
Suma podjazdów:109148 m
Maks. tętno maksymalne:200 (100 %)
Maks. tętno średnie:172 (86 %)
Suma kalorii:872736 kcal
Liczba aktywności:478
Średnio na aktywność:59.34 km i 2h 10m
Więcej statystyk

Góra Św. Anny

Sobota, 5 marca 2011 · Komentarze(0)
Kategoria <100km, runner
Zapowiadała się super pogoda, więc zapakowałem rower w auto jadąc do rodziców. Najpierw zmiana opony z trenażerowej na zwykłą i można jechać. Pogoda słoneczna, nawet ciepło, bardzo silny wiatr. Po starcie nie schodziłem z 40-stki, zły znak, powrót będzie męczarnią :) Trasa była standardowa, dk94 do Suchej i odbicie na podjazd GSA, na podjeździe mimo że wolno czułem się dość dobrze. Kilka fotek na szczycie i powrót. W Suchej wyminąłem się z peletonem, prawdopodobnie Cyklofan, startują zawsze w sobotę o 14. Jednak na pierwszą jazdę na szosie nie chciałem pakować się w taki trening bo wiem, że nimi bywa ostro. Rok temu, też jakoś w marcu, urwali mnie po 40km :>

Powrót już w całości pod wiatr. Opole - Sucha średnia +36km/h, Sucha - Opole 24km/h :D

Średnia kadencja: 84




Trening z Łukaszem Bodnarem

Niedziela, 14 listopada 2010 · Komentarze(4)
Kategoria <150km, >30km/h, runner
Jak trenować to tylko w doborowym towarzystwie, między inni kilku znajomych, Łukasz Bodnar (Liquigas-Doimo) i 30 innych kolarzy. Właściwie to był wyścig, a nie trening :)


Na dzisiaj byłe trochę inne plany, umówiłem się z Darkiem, Krzyśkiem oraz kilkoma innymi osobami na wypad. Trasę mieliśmy uzgodnić na zbiórce na Rondzie Powstańców Śląskich. Tam spotkaliśmy innych rowerzystów, chyba z Reworu, oni pojechali w swoją stronę, a nas zostało 11! W tym Artur, Artur i Jacek z którymi we wrześniu jechałem na Pradziada. Ustaliliśmy, że jedziemy na Wzgórza Trzebnickie, a wyjeżdżamy Obornicką. Na tej ulicy niespodzianka, około 25 kolarzy, w tym Łukasz Bodnar, który ścigał się w AUTOSTRADA NA CZAS 11 listopada.

Krótka dyskusja i decydujemy się jechać w naszej małej grupie bo w tamtej pewnie pójdzie ogień. U nas wcale nie jest spokojnie, pierwsze kilometry jedziemy pod 40km/h. Na rozjeździe czekamy na osoby, które się urwały, razem z nimi dojeżdża peleton i decydujemy się jednak jechać razem. Organizacji pracy bardzo dobra, jedziemy parami, mocnym tempem dając równe zmiany. Zabawa jest przednia. W Wołowie na rondzie robimy nawrót, teraz zaczyna się szarpanie, raz szybciej, raz wolniej, ucieczki, pościgi, masa energii jest tracona na to. Sam goniłem dwie ucieczki, raz uciekł Bodnar, doszło go trzech, ja zdecydowałem się w końcu gonić sam, trzymałem 45km/h, ale wolno się zbliżałem. W pewnym momencie wyprzedził mnie szybko Artur (p.o.s.t)! Docisnąłem, siadłem na koło, a tam ponad 50km/h na prostce z bocznym wiatrem. Bodnar złapany :) Potem trochę powoził mi się na kole :P

Po dojechaniu do Wrocławia średnia wyszła równe 35km/h (84km w grupie), na końcówce wychodziłem już na bardzo krótki zmiany bo byłem bardzo ujechany. Na finiszu z 40 początkowych osób zjawiło się 14, a potem dojechało jeszcze 5. Krzyśka nie było, nie wiem co się z nim stało, możliwe, że wcześniej odbił do siebie.

Na koniec porobiliśmy fotki i pojechałem z Darkiem do domu, już bardzo spokojnie, pogoda była dzisiaj rewelacyjna, ze 20 stopni, wiatr umiarkowany. Mogłoby być tak zawsze. Na ustawce same karbony, mój rower chyba był najgorszy, ale widać rower sam nie jeździ :)


Na zdjęciu Darek (niebieska koszulka z prawej):


Na zdjęciu widoczny Bodnar i Artur (krótkie spodenki z prawej strony):


Wykresy z przebiegu trasy:


Wzgórza Trzebnickie

Sobota, 6 listopada 2010 · Komentarze(0)
Kategoria <100km, runner
Z Darkiem umówiłem się na poranny wyjazd. Po 13 zapowiadano opady więc chcieliśmy się wyrobić szybciej. Dzisiaj strasznie mocno wieje, ruszyliśmy z Wro do Oleśnicy, a na liczniku ciągle 45-50km/h :) Po pewnym czasie Darek stwierdził, że skoro mamy dzisiaj jechać ponad 100km to trzeba zwolnić. W Oleśnicy po 24km średnia wyszła równe 40km/h. Potem ostry zwrot na Trzebnice i dostaliśmy wiatr w twarz. Jechało się strasznie ciężko, momentalnie koło 20km/h. W Zawoni odbiliśmy na Tarnowiec aby zaliczyć 2km podjazd... pod wiatr, ale za po nawrocie zjazd był świetny.

Wtedy zaczął padać deszcz i zrobiło się chłodniej, zdecydowaliśmy się skrócić wyjazd i w Trzebnicy odbiliśmy na Wrocław. Szkoda, że prognozy się nie sprawdziły i wcześniej zaczęło padać, teraz trzeba wszystko suszyć.

Blase dodał wczoraj możliwość wklejania map z Garmina:

Jezioro Mietkowskie i Tąpadła z PWr

Sobota, 23 października 2010 · Komentarze(4)
Kategoria <150km, runner
Pomyślałem, że wpadnę znowu na wyjazd z PWr. Pozbierałem się za późno i przez miasto trzeba było przycisnąć, średnia na zbiórce na Oporowie 33km/h. Temperatura 0-3 stopnie więc jechałem w zimowej kurtce co później było trochę męczące.

Do Kątów Wrocławskich i kawałek za nie towarzysko ze średnią ~23km/h. Potem ruszyłem do przodu dogonić hartów :) W końcu dogoniłem, wyprzedziłem i... tylko kolega na MTB utrzymało koło i tak razem dojechaliśmy na zaporę mietkowską gdzie zaczekaliśmy na resztę.

Stamtąd ruszyliśmy na Przełęcz Tąpadła, ja z szosowcem i mtbowcem przodem. Na podjeździe od Sadów prowadziłem ~20km/h, ale jak zaczął się kawałek 10% to krzyknęli, że oni odpuszczają. Fajnie choć raz być najlepszym na podjeździe :> Muszę zacząć jeździe ze słabszymi żeby wygrywać :D Bo Krzysiek to już regularnie robi mnie jak chce, a nawet Darek, który twierdzi, że jest słaby objechał mnie ostatnio na Pradziadzie.

Na przełęczy biwak. Dojeżdża do nas 4 osoba, okazało się, że jechała jakimś skrótem i liczyła, że będzie szybciej :) Następnie z grupy najszybciej na szczycie melduje się argusiol.


Rozdzielamy się i z szosowcem i mtbowcem jedziemy przez Sobótkę i Rogów do dk35 i tamtędy na Bielany. Na zjeździe mtbowiec daje jeszcze jakieś zmiany, ale od Sobótki ciągnę już sam. Dość szybko zauważyłem, że nikt mi zmiany nie da, postanowiłem zrobić sobie czasówkę do Wro. Ostatecznie Przełęcz Tąpadła - ul. Ślężna (40km) ze średnią 36.65km/h, ale kolegów nie zgubiłem i dzielnie koło trzymali :D

Wzgórza Trzebnickie

Sobota, 9 października 2010 · Komentarze(0)
Kategoria <100km, >30km/h, runner
Na 5 osób tylko Krzysiek zgłosił chęć wyjazdu. Dzisiaj krótko, na Wzgórza. Pogoda super, wiatr mocny, ale jechało się bardzo fajnie. Na podjeździe za Tarnowcem tak wiało w plecy, że końcówkę podjeżdżaliśmy z prędkością 40km/h :)

Nocnie

Poniedziałek, 4 października 2010 · Komentarze(0)
Kategoria >30km/h, <50km, runner
W końcu dotarła do mnie nowa lampka (Sigma Pava) musiałem ją więc przetestować. Po 20 w zupełnych ciemnościach wyszedłem z domu i ruszyłem za Wrocław. Pobujałem się po okolicznych wioskach i jestem bardzo zadowolony. Do 30km/h jedzie się komfortowo, 35 to już ryzyko, a 40 tylko jeśli asfalt jest dobry. Ale nawet wtedy jeśli na drodze pojawi się jakaś przeszkoda lub... zakręt to możemy nie zdążyć zareagować :D Dopóki są białe linie na drodze to wszystko jest idealnie, bez nich robi się trochę niebezpieczniej.

Jazda nocna jest niesamowita, jadąc przez las widziałem kawałek asfaltu z przodu, natomiast za sobą miałem czarną plamę, po bokach też zupełnie nic nie widziałem. Duży ruch w całkowitych ciemnościach zdecydowanie ułatwia jazdę, samochody bardzo dobrze oświetlają drogę i pokazują jak ona biegnie.

Przez całą drogą strasznie mocno wiało, 6-8m/s. Do Smardzowa jechałem ciągle pod wiatr utrzymując 30km/h. Tam zrobiłem nawrót... spojrzałem na licznik i było ~45km/h, kolejne 8.06km z wiatrem przejechałem w 11:14 ze średnią 43km/h dwa razy dobijając do 60km/h :D Jazda w ciemnościach z taką prędkością jest porównywalna do wrażeń ze zjazdu z Pradziada.

Jeszcze tylko symetrycznie druga taka i byłoby idealnie :)



Ciekawie wygląda wykres prędkości :]

Pradziad

Sobota, 18 września 2010 · Komentarze(4)
Kategoria >150km, Pradziad, runner
Tym razem zdecydowaliśmy się jechać na Pradziada, jest to mój 6 wjazd na tą górę, a 3 w tym roku. Zapowiadana pogoda była przyzwoita, chłodno, ale bezchmurnie - i faktycznie mieliśmy cały czas słońce, a niska temperatura przeszkadzała tylko na zjazdach. Chęć udziału zgłosił Artur, Krzysiek, Paweł (który jechał z nami tydzień temu), Łukasz (z forumszosowego) i druga ekipa, który miała podobny plan do naszego czyli Artur (vel kierownik :D), Artur (vel p.o.s.t), Jacek i Mietek (wszyscy sporo podnosili średnią wieku :D ).

Plan był następujący, pociągiem jedziemy do Ziębic, stamtąd kierujemy się prosto do Czech na Jawornik. Z Jawornika na Jesenik i przez przełęcz Wilce Sadlo do Karlovej i Pradziada. Powrót zjazdem do Vrbna pod Pradedem i Zlotych Hor (przy Głuchołazach), a następnie ciągła jazda wzdłuż granicy (po czeskiej stronie), aż do Jawornika i z powrotem do Ziębic. Plan prawie udało się zrealizować, z tym że musieliśmy jechać do Kamieńca Ząbkowickiego bo do Ziębic nie zdążylibyśmy na ostatni pociąg, a kolejny rano :D

Trasa i profil


O 5:40 koło Korony spotykam się z Krzyśkiem i razem jedziemy na PKP. Na dworcu we Wro ekipa bardzo szybko się zebrała, do pociągu załadowaliśmy się błyskawicznie, podróż przeleciała raz dwa na różnych rozmowach. W Ziębicach pierwszy kapeć u Mietka, kilka kilometrów dalej Jacek jadąc z tył wpada w dziurę i łapie gumę. Robi się nerwowo gdyż ma on pretensje że nikt mu jej nie pokazał. Kilka km dalej na stacji chcemy dopompować oponki, ale niestety Mietek urywa wentyl i kolejna dłuższa przerwa. Tak po 20km mamy już godzinę postojów, nie wygląda to dobrze :D

Transport.


Następnym problemem okazuje się być Łukasz, który dość szybko zaczyna odstawać. Okazuje się, że on coś tam na rowerze jeździ, ale w górach w sumie był raz O.o Dodatkowo jest strasznie silny wiatr, który bardzo utrudnia nam jazdę. Podobna sytuacja jak z Czarkiem w Jeleniej. Jedziemy tak jeszcze do 50km, zwiększając ciągle wysokość n.p.m. Tam udaje się namówić Łukasza żeby zawrócił bo to nie ma sensu, przejechana do tej pory trasa jest "płaska", w porównaniu z tym co się dopiero ma zacząć. Niestety kolega zdecydowanie przecenił swoje możliwości (a tempo i tak było baaardzo spokojne).

Po rozstaniu zaczyna się robić stromo - przed nami przełęcz Wilce Sadlo na wysokości ~1000m n.p.m, tablice informują nas o długich odcinkach o nachyleniu 12%. Mi jakoś noga nie podaje i wjeżdżam strasznie wolno, za to na niskim tętnie w tlenie :) Na tej wysokości zaczyna robić się już zimno, ale nie decyduje się na wyjęcie zimówki, którą wiozę na bagażniku. Kiedy już wszyscy dojechali rzucamy się w dół, myślałem, że ja szybko zjeżdżam, ale Kierownik to prawdziwy szaleniec, ledwo za nim nadążałem :D Przed Karlovą czeka nas jeszcze kolejny podjazd na przełęcz, ale Mietkowi schodzi powietrze i znowu tracimy sporo czasu :(

Od lewej: Jacek, Krzysiek, Łukasz, Mietek, Artur, Artur, ja. Zdjęcie robił Kierownik.


W Karlovej wszyscy mamy już puste bidony i w pijalni tankujemy "wodę życia", na podjazdach smakuje cudownie, dodatkowo ustanawiam swój rekord na zjeździe po kostce brukowej na 60km/h :) Na szczyt Pradziada startujemy różnie, ale na prowadzenie wybijają się Krzysiek i p.o.s.t, ja startujac później po kolei wyprzedzam resztę kolegów. Jadę tragicznie wolno, ale tętno utrzymuje się na poziomie 70-75% HR max O.o jeszcze nigdy tak spokojnie nie robiłem tego podjazdu, nie mam zadyszki i spokojnie mogę rozmawiać w czasie jazdy. Dziwne. Na szczycie pierwszy jest Krzysiek z czasem 43m, następnie p.o.s.t 45m, ja 53:35 (średnia 10.1km/h), Jacek ~58m, Artur 64m (chyba), Kierownika i Mietka nie widziałem bo siedziałem już wtedy w restauracji czekając na obiadek.

Ciepła herbata i ryba z frytkami działają cuda, skusił się jeszcze na to Artur, p.o.s.t i Krzysiek. Mimo słońca na szczycie było na tyle zimno, że nawet nie podziwiałem widoków tylko po wyjściu z wieży od razu rzuciłem się w dół. Wcześniej jednak ubrałem wiezione specjalnie na ten zjazd zimowe ciuchy, warto było. Na zjeździe dużo ludzi, dlatego max wyszedł tylko 70km/h, a czas zjazdu 09:39 (rekord ponad minutę krótszy). Najpierw dogoniłem i wyprzedziłem Kierownika, ale chyba pojechałem mu po ambicji bo potem mnie wziął i zjeżdżałem już na kole :)

W Karlovej znowu tankownie i małe zakupy. Zjeżdżamy teraz 8km do Vrbna... tam Mietkowi pada tylna przerzutka i resztę trasy musi robić na 39x26 lub 53x26 O.o Raz zrzucamy łańcuch gdzieś niżej ale potem wskakuje z powrotem na 26. Zaliczamy kolejny podjazd i jesteśmy przed Zlotymi Horami. Od początku zależało mi na przejechaniu tej części trasy bo na długim zjeździe pojawia się odcinek 700m o średnim nachyleniu 14% ! Biorę odpowiedni rozpęd i zjeżdżam, niestety udaje się osiągnąć tylko 76km/h, Artur identycznie, Kierownik i p.o.s.t wyciągnęli po 82km/h :D

Zjazd trwa aż do Zlotych Hor, tam czekamy na wszystkich i zaczyna się oczywiście dyskusja kto ile miał i jak się zjeżdżało :) Teraz zostały nam już tylko małe hopki do podjechania i większość zjazdów do Jawornika, cały czas wzdłuż granicy. Okazuje się, że droga, którą wybrałem to był strzał w dziesiątkę. Idealny, nowy asfalt i żadnego ruchu. Lecimy jak błyskawica, niestety w Jaworniku łapie nas zmrok. Na szczęście ekipa była przygotowana i było sporo lampek.

Zamek w Jaworniku.


Mamy 1h 20m na pociąg w Ziębicach i 25km do zrobienia. Damy radę, następny pociąg jest o 6 rano więc musimy dać radę :D Z Jawornika jedziemy cały czas pod górę... coś nam trasa nie pasuje, wygląda zupełnie inaczej niż rano, może to przez noc? Po chwili z góry wraca p.o.s.t i krzyczy nam, że jedziemy w zupełnie inną stronę na Lądek Zdrój :D No to, że tak powiem plan nam się rozłożył. Zawracamy, mamy 27km i godzinę czasu, ludzie są zmęczeni, a dodatkowo jedziemy już po ciemku. Nie ma szans dojechać na pociąg.

Okazuje się jednak, że z Kamieńca Ząbkowickiego 15m później odjeżdża TLK do Wro, mamy 24km i 1h 15m czasu. W całkowityach ciemnościach wydaje się, że jedziemy 40km/h, niestety tak nie jest. Drogi zupełnie nie widać, dziur też nie, skupiam się tylko na tylne kole osoby przede mną. Nigdy jeszcze nie jechałem w takich warunkach. Muszę powiedzieć, że jest to bardzo ciężkie. Pełna mobilizacja daje jednak rezultat, na dworzec wpadamy 8 minut przed ostatni pociągiem. Rozważaliśmy już alternatywę nocnej jazdy rowerami do Wro :) Z rowerami pakujemy się do 3 przedziałów i przez całą drogę dyskutujemy o wyprawie.

Dla Artura jest to rekordowy wypad, max prędkość, dystans, przewyższenie. Na mnie przewyższenie robi wrażenie bo wyszło nam ponad 3km w pionie. Na koniec zostaje mi jeszcze przebicie się po ciemku do domu i o 22:30 jestem już u siebie.

Podsumowując, wyprawa znowu się udała, pogoda dopisała, humory też, forma na podjazdach trochę słabsza, za to tętno bardzo niskie.

Przełęcz Jugowska, Czechy, Wałbrzych

Sobota, 11 września 2010 · Komentarze(5)
Kategoria runner, >150km
Wszystko zaczęło się w środę kiedy Artur zadzwonił do mnie z propozycją wypadu w sobotę. Potem jeszcze potwierdził to w piątek. Po solidnie przepracowanym weekendzie po przebudzeniu się myślałem tylko o tym żeby cały dzień wylegiwać się w łóżku... zdecydowałem się jednak nie wystawiać kolegów i okrężną drogą (przez Milenijny, 16.5km) pojechałem na zbiórkę. Tam już czekał Krzysiek i nowy kolega Jarek. Chwilę później dojechał Artur i Paweł. Krótka dyskusja odnośnie trasy i ruszyliśmy. Tempo przyzwoite, na Przełęczy Tąpadła średnia ciągle powyżej 31km/h.

Trasa:



Tam niestety Jarek podziękował nam za jazdę. Trochę nie rozumiem czemu, na płaskim zdarzyło mu się zostać z tył, ale na przełęcz wjechał razem z Krzyśkiem. Ja za to czułem, że nie jest to mój dzień. Na Tąpadła wjechałem ostatni i strasznie ciężko kręciło się pod górkę, na zjeździe też mnie szybko dogonili, czyżby negatywny wpływ basenu?

Dalej pojechaliśmy na Dzierżoniów i zaczęliśmy wspinać się na Przełęcz Jugowską. Bardziej stroma część podjazdu to 8km o średnim nachyleniu 5.2% i nowiótkim asfalcie sponsorowanym przez Dzierżoniów jak poinformowały nas tablice :] Całość podjazdu to 17km i średnie nachylenie 3%. Za to zjazd jest tragiczny, kostka na Walimskiej jest już lepsza i można na niej szybciej zjeżdżać. Na zjeździe Artur zatrzymuje dwóch górali, którzy strzelają nam fotę.


Od lewej ja, Artur, Krzysiek, Paweł.


Następnie przez Nową Rudę kierujemy się na przejście do Czech w Tłumaczowie. Tam czeka nas kawał prostej trasy, jednak po decyzji o jeździe na Teplice nad Metuji zaczynają się górki, w tym dwa podjazdy o nachyleniu 12% (tam na zjeździe miałem max speed), dały nam w kość. Na zjeździe ruch zostaje zablokowany i na asfalt wjeżdżają zawodnicy Specialized Rally Race MTB. Górale sobie nie radzą zbyt dobrze na asfalcie i połykamy ich jednego za drugim, a jest ich sporo.

Dwóch górali w tle.


W Teplicach znaleźliśmy nawet metę.


Okazało się, że jest tam Skalne Miasto, dokładnie to samo, przez które w maju 2008 przejeżdżaliśmy na 2-dniowym wypadzie z turystyki rowerowej razem z Adamem (141km, opis TUTAJ ). Dalej skierowaliśmy się na super-asfaltowe przejście graniczne zamknięte dla aut :)



Stamtąd mieliśmy już jakieś 20km do Wałbrzycha, w tym jeden podjazd (średnio 5%) i potem ostre 4.5km zjazdu. Miasto przelecieliśmy raz dwa, znaleźliśmy dworzec i kupili bilety. A właściwie bilet rodzinny, 4 osoby i 4 rowery za 40zł. Pociąg niestety przyjechał przedziałowy i ciężko było się w nim upakować. Ostatecznie było mi w nim wygodnie :D



Na końcu z Krzyśkiem jechaliśmy przez miasto już po ciemku. Wypad jak najbardziej się udał, pogoda i humory dopisały, forma ostatecznie też. Z ciekawostek dodam, że na trasie zjadłem 2 banany i pół kanapki, sam jestem ciekawy jak to przejechałem? :D

Góra Świętej Anny

Niedziela, 5 września 2010 · Komentarze(2)
Kategoria <150km, runner
Umówiłem się z Krisstofem na Górze Św. Anny, z tym, że jest wyjeżdżałem z Opola, a on z Gliwic. Oczywiście wyruszyłem później niż planowałem więc zacząłem mocno pracować. Po wyjeździe z Opola minałem jednego kolarza, potem 3, w oddali widziałem kolejnych dwóch ale mimo jazdy średnio 35km/h zbliżałem się do nich bardzo powoli. Kiedy już ich dogoniłem siedli mi na koło, a ja trzymałem cały czas koło 37km/h. Pod koniec naszej wspólnej jazdy zdecydowali się dawać zmiany :)

Wcześniej jeszcze stwierdzili, że za szybko jedziemy bo grupa pościgowa nie może nas dogonić. Będąc już prawie u podnóża GSA dogoniło nas 5 kolarzy. Niestety oni wszyscy robili jeszcze jakąś pętlę, a ja skręcałem prosto na Górę żeby zdążyć na spotkanie. Tak oto 30km (łącznie z jazdą pod górę) wykręciłem ze średnią 35.5km/h, z czego jakieś 27km to moja praca. Tętno trochę szalało, końcówkę pod górę ciągnąłem już powyżej 90% HRmax.

Z grupy poznałem kilka osób, są to zawodnicy, którzy spotykają się na ustawki pod Cyklofanem. Kilka razy już z nimi jeździłem.

Krzysiek i koksowanie w Zdzieszowicach widziana z GSA.


Na szczycie okazało się, że Krzysiek jeszcze nie dojechał, zdecydowałem się zjechać do Leśnicy w jego kierunku. Tam się spotkaliśmy i wjechaliśmy jeszcze raz na górę. Trochę pogadaliśmy i pokręciliśmy w kierunku Strzelec Opolskich. Za Strzelcami zawisła nad nami deszczowa chmura i porządnie nas zlała, wokół świeciło słońce :) W Warmątowicach rozstaliśmy się i zawróciłem do Opola.

Dzisiaj na trasie widziałem przynajmniej 30 kolarzy, w końcu przestałem liczyć. Góra Świętej Anny to widać mekka dla tutejszych rowerzystów w niedzielne południa :D


Wrocław - Opole

Sobota, 4 września 2010 · Komentarze(0)
Kategoria <100km, >30km/h, runner
Miałem dzisiaj jechać do domu, ale przez cały dzień pogoda jakaś taka nieciekawa, zero słońca, zimno, mocny wiatr. Wyruszyłem dopiero o 16:40, trochę mało czasu zostało przed zmrokiem. Wiatr zdecydowanie utrudniał jazdę i zmuszał do większego wysiłku w bardzo aerodynamicznej pozycji. Za Jelczem wyprzedził mnie, na oko, 20-letni traktorzysta i tak oto 9km do Oławy pocisnąłem ze średnią 42km/h. Nie wiedział, że żeby mnie urwać musiałby jechać dwa razy szybciej, a do tego mocniej przyśpieszać ;D

Przez całą drogę lekko kropiło, ale dopiero po przejechaniu rogatek Opola zaczęła się ulewa, a drogi zamieniły się w strumienie :( Do tego w tym samym czasie zrobiło się ciemno. Wyjątkowo zdecydowałem się zostawić obwodnicę i pocisnąć krótszą trasą przez miasto. Po ciemku i bez świateł w ulewie nie było zbyt przyjemnie. Kiedy stanąłem przed drzwiami i miałem pukać zadzwonił ojciec z pytaniem czy czasem nie ma po mnie wyjechać gdzieś autem :)

Średnia kadencja: 84
Pierwsza godzina: 34km/h
Reszta równo: 30km/h
Całkowity czas zatrzymania: 00:03:17