Wyjazd z Maćkiem i Darkiem. Maciek zaplanował trasę więc poza orientacyjnym dystansem niewiele wiedziałem. Zbiórka jak zwykle na przeciw stacji kolejowej Psie Pole. Pojechaliśmy z Wrocławia do Trzebnicy, potem na Zawoje, Oleśnicę i do Wrocka ósemką. Maciek przez cały dystans prowadził :] Dodatkowo ostatnich 30km za dobrze nie pamiętam bo pilnowałem koła Darka żeby nie zgubić go :D a jechaliśmy średnio 35km/h. Przez całą trasę pochmurno, zimno tylko po postoju.
Turystycznie, rekreacyjnie, testowo. Pierwszy wyjazd na szosie, sprzęt po 4 miesiącach dobrze się trzyma. Pogoda znośna choć stopy zmarzły. Wiatr umiarkowany. Przyjemnie się jechało jednak już po 40km zaczął mnie boleć kark, plecy i ręce. Więcej bym dzisiaj z tego powodu nie przejechał. Trzeba powoli się przyzwyczajać. Na koniec kilka fotek. Nie lubię się zatrzymywać w taką pogodę bo za bardzo marznę więc tylko dwie:
Zbiórka z Maćkiem o 10:30 na Mostach Warszawskich, później koszmar przebicia się przez miasto, ponad 19km żeby dostać się do Bielan. Później poszło już z górki, dotarliśmy do Sobótki i zrobiliśmy 2 pętlę przez Sady na Przełęcz Tąpadła, Sulistrowice. Powrót tą samą trasą.
Sporo kolarzy mijaliśmy tam. Dodatkowo na przełęczy rozstawiło się około 30, odpoczywali sobie, ale jak drugi raz tam zajechaliśmy śladu po nich nie było.
Trasa bardzo fajna, pagórki i jeden "większy" 2.5km podjazd na przełęcz. Dzisiaj zdecydowanie cieplej niż wczoraj, bardzo przyjemnie było, momentami chętnie bym trochę rzeczy zrzucił.
Maciek zerował licznik po wyjeździe z miasta, średnia ze 100km poza Wrocławiem to 29km/h. Całkiem nieźle wliczając te powolne podjazdy... jest nad czym popracować :)
Jeszcze coś o zjazdach, z przełęczy przez Sulistrowice to prawie 10km zjazdu do Sobótki... gaz do dechy i jazda 50-60km/h po takiej kiepskiej drodze, że po pierwszy odcinku przestaje się czuć ręce :D Mimo wszystko ten zjazd był dla mnie motorem napędowym drugiej pętli :)
Temperatura na starcie.
Górka w tle.
Początek podjazdu.
A tutaj wspomniana grupka, niestety aparat w komórce cudów nie zdziała :(
Kawałek prostki i kontynuacja zjazdu.
Temperatura na powrocie. Niby 12 stopni, ale było mi zimniej niż rano :)
W planach była dzisiaj jazda na Ślężę, została jednak przełożona na jutro.
O 13 razem z Adamem opuściłem Wrocław udając się ósemką do Długołęki. Tam odbicie na Szczodre i jazda na Trzebnicę. Ktoś mi kiedyś polecał pętle Skarszyn - Zawonia - Trzebnica - Skarszyn. Faktycznie super pagórki tam są, można się tam wybrać jak ma się dość jeżdżenia po płaskim.
Było słonecznie, wiatr słaby, jednak zimno uniemożliwiało szybką jazdę, jak człowiek zaczynał mocniej oddychać tym "mroźnym" powietrzem to odechciewało się pedałować. Na przystankach w słońcu robiło się wręcz gorąco :)
Na pętli dogonili nas dwaj kolarze (ale raczej też amatorzy lub na emeryturze ;] ), potem doszedł trzeci, jednak jechaliśmy wolno więc wyczynem to nie było. Postanowiliśmy jechać razem... jednak, jak Adam zauważył tempo 30km/h na lekkich podjazdach było dla nich za duże. Zastosowali wtedy trick zwany "to my tutaj skręcamy w lewo, cześć" ;D Przyznam się, że przyjemnie się jechało w większej grupie.
Rano otworzyli Most Szczytnicki... co z tego skoro ruch dalej zwężany jest na 1 pas. A to stało dzisiaj przed Halą Ludową:
Tu zjazd z ósemki, piękna droga, piękna nawierzchnia, rower sam jedzie ;]
Wyjazd z PWr. O 10 rano zbiórka pod P2, Adam niestety mnie wystawił, twierdzi, że pracował na kompie, a ja wiem, że do rana grał w Stonekeepa :P Pojechaliśmy na Chrząstawe, tam w lesie zbiórka i potem jazda powrotna. Jakoś nie chciało mi się wyrywać samemu do przodu bo Maciek znowu wziął MTB zamiast kolarki ;(
Zrobiłem sobie mały trening interwałowy i jeździłem między grupami rozerwanego peletonu, aby na końcu zaatakować z ostatniego miejsca i dojść Maćka na przedzie, tuż przed samym Wrocławiem :]
Warunki gorsze niż wczoraj, strasznie silny wiatr. Szczególnie w końcówce przez co peleton rozciągnął się na kilka km.
Poranek we Wrocku i jazda na zbiórkę. Poniżej cmentarz niemiecki w Nadolicach Wielkich.
Jak widać niebo zaciągnięte chmurami :/
Tutaj czekałem na koniec stawki, a na fotce nasz prowadzący :)
Na końcu Agnieszka, jedyna dziewczyna, która z nami jeździła. Nie zdążyłem wciągnąć komórki wystarczająco szybko żeby zrobić jej dobre zdjęcie :D
Wyjazd z PWr, najpierw do centrum, potem na wały i wylot na Siechnice. Tam kilka km w terenie, jechałem dość wolno więc tylko rower wygląda tragicznie. Po przeprawieniu się przez most kolejowy w Czernicy wszyscy zmyli się do Wrocławia, a ja z Adamem pojechaliśmy do Oławy przez Jelcz, a stamtąd drogą 94 do Wro. Warunki pogodowe dobre, choć wiatr silny. W jeździe grupowej średnia 21.5km/h, po rozdzieleniu się i dojechaniu do Wrocka ponad 26km/h :) Na koniec powolne kręcenie po mieście.
W jeździe grupowej wolę trzymać się z tył.
Most kolejowy w Czernicy, uwaga - brak niektórych kładek może skutkować kąpielą :)
To już Oława...
I osławiona przeprawa, przez którą robią się gigantyczne korki. Otwarty jest tylko jeden pas, a inne przeprawy przez rzekę są dopiero w Brzegu lub Wrocławiu.
Jechało się fajnie, choć przez mocne jak dla mnie tempo wymęczyłem się :) Częste zmiany, tak na oko średnio co 4-8km. Bilans: 3 power banany, power Lion, Powerade, power multiwitamina z tymbarku 1l i woda 1l (już nie power).
Najpierw na ściankę, potem ustawka z Maćkiem i jazda do Oleśnicy ósemką.
Pierwsze 30km w 49m. Do Oleśnicy średnia 36.5km/h, we Wro na 47km średnia 35.5km/h. Warunki pogodowe dobre, na kole jechało się przyjemnie, ale tym razem dałem jakieś zmiany ;]
Spotkanie przy stacji kolejowej Psie Pole i jazda ósemką na Oleśnicę. Po dojechaniu średnia 35km/h łącznie z jazdą przez Wro. Jedyne co pamiętam to tylne koło, na które się gapiłem ;P
Dalej jazda po Oleśnicy i jazda na Kiełczów. Wszystko przy silnym wietrze, trzeba przestawić się na jakieś treningi siłowe żeby szybciej kręcić :]
Wyjazd z PWr liczyłem, że poznam jakieś ciekaw osoby i tak też się stało. Do tego kilka znajomych twarzy.
10km przez miasto na zbiórkę, potem z powrotem wyjazd z Wrocka już w grupie ~16 osób w tym jednej dziewczyny :> dalej Długołęka, Szczodre. Tam ja Maciek i Krzysiek odłączyliśmy się i wybrali jeszcze na Trzebnicę. Tempo Maciek narzucił dość mocne, po wjeździe do Wrocka miałem dosyć i musiałem się czymś posilić żeby móc dalej kręcić :)
Jeżdżę od lipca 2007. Najczęściej można mnie spotkać w okolicach Wrocławia. Poza szosą dojeżdżam trekingiem do pracy. Trochę informacji:
największy dystans w grupie - 461,7km @ 31,66km/h (nad Bałtyk z Krzyśkiem "chris90accent")
największy dystans w pojedynkę - 260km @ 31.40km/h
największa prędkość - 84,1km/h - gdzieś w Alpach
największa średnia na odcinku 100km - 39.59km/h (Amber Road)
największa średnia na krótkim dystansie - 41.12km @ 40.08km/h
największy miesięczny dystans - 2025km
najwyższe zdobyte drogi:
- Passo di Stelvio 2758m
- Col du l'Iseran 2770m
- Cime de la Bonette 2802m
najtrudniejsze zdobyte szczyty:
- Monte Zoncolan
- Hochtor
- L'Alpe d'Huez
zaliczone kraje na rowerze:
- Polska
- Niemcy
- Austria
- Holandia
- Czechy
- Słowacja
- Włochy
- Szwajcaria
- Francja
- Monaco
- Chorwacja
- San Marino