Po pracy wytrzymałość z Piotrkiem. W Pasikurowicach dołączyli jeszcze Krzysiek i Paweł. Krótko przez pagórki i reszta na płasko. Kawałek za Oleśnicą Krzysiek i Paweł odbili do domu, a my z Piotrkiem jeszcze na Jelcz. Zachód słońca był dzisiaj piękny, do tego wspaniałe widoczki, widać już wiosnę. Do domu dojechaliśmy równo z zachodem słońca.
A no i jeszcze trasa nie do końca uczciwa bo część jechaliśmy za ciągnikiem. Kiedy się zorientował że za nim jedziemy podkręcił do 24km/h :D
Dzisiaj z Darkiem trening interwałowy. W końcu było przyjemnie i nie musiałem się zarzynać non stop. Mocno poszło na kilku podjazdach, zjazdach i na końcu interwał na płaskim do Wro.
Reszta ekipy miała kręcić coś innego, ale jak się dowiedziałem średnio im wyszło. Spotkaliśmy wkurzonego Adama, który chciał też jechać, ale ekipa mimo zapowiedzi do Trzebnicy nie dotarła. Ponoć na Krzyśka też nie zaczekali a on ich nie doszedł.
Na trasie sporo kolarzy, kiedy Darek regulował mi przerzutki zatrzymał się Szerszeń trochę pogadaliśmy.
Dość długo nawet kropiło, ale na tyle mało że asfalt nie mógł się mokry zrobić. Całkiem przyjemne to było :) Liczyłem jeszcze na Adama (badas) ale wyjechał akurat z Wro. W drodze powrotnej o 15:39 wydawało mi się, że minąłem maratonkę, za szybko jechałem.
Umówiłem się z Piotrkiem a był jeszcze Marcin i Krzysiek. Pojechaliśmy na hopy, ale koledzy urządzili sobie ściganie (przynajmniej dla mnie) i tak z wypalonymi nogami w Boleścinie pojechałem na Wro, a reszta na jeszcze jedną pętlę. Jak dojeżdżałem do miasta zaczęło się błyskać i grzmieć, a jak wszedłem do domu padać :PPP
Po wczorajszej jeździe dzisiaj ciężko było przekroczyć 90% HRmax, kadencja wczoraj jak i dzisiaj 83 obrotów/min. Strefy identycznie jak wczoraj, prawie godzina w strefie powyżej 80%.
Po pracy pojechałem na Wzgórza z zamiarem kilku mocniejszych depnięć na podjazdach. Najpierw myślałem, że coś mi nie idzie, ale potem zauważyłem że to jednak tempo jak na mnie jest mocne. Pojechałem na Prababkę, którą kompletnie nie wyszła.
Na trasie z Boleścina do Skarszyna pojawił się Piotrek, który dał znać że jedzie w tą stronę. Razem pojechaliśmy ponownie na Prababkę. Myślałem, że nie da rady, ale jakaś młodzież była w połowie podjazdu i nie mogło być siary, stąd HRmax wyjazdu :D
Kawałek dalej złapała nas ulewa, którą przeczekaliśmy na przystanku. Kilometr dalej nie było śladu po deszczu i z wiatrem w plecy wracaliśmy do Wro.
Poszło całkiem nieźle. Dzisiaj odbył się pierwszy test nowych kółek Foxa, mianowicie Fulcrum Racing 5. O niebo lepsze od starych ale zauważalnie gorsze od R1 w Kajo. Sam rower po przesiadce z Kajo wydaje się jak z plasteliny, zero sztywności. Za to siodełko to miód malina, chyba zamienię je w rowerach ;)
2.5h z Adamem na Zerwie po czym na koniec postanowiliśmy sfilmować nasze poczynania na baldach. Były jeszcze dwa wejścia, ale na pierwszym Adam tak skupił się na komentarzu, że nie wycelował we mnie obiektywu. Na drugim ja zrobiłem prawie to samo :D
Problem z nagrywanie jest taki, że kamera nie ma wyświetlacza więc nie wiadomo co jest w kadrze.
Jeżdżę od lipca 2007. Najczęściej można mnie spotkać w okolicach Wrocławia. Poza szosą dojeżdżam trekingiem do pracy. Trochę informacji:
największy dystans w grupie - 461,7km @ 31,66km/h (nad Bałtyk z Krzyśkiem "chris90accent")
największy dystans w pojedynkę - 260km @ 31.40km/h
największa prędkość - 84,1km/h - gdzieś w Alpach
największa średnia na odcinku 100km - 39.59km/h (Amber Road)
największa średnia na krótkim dystansie - 41.12km @ 40.08km/h
największy miesięczny dystans - 2025km
najwyższe zdobyte drogi:
- Passo di Stelvio 2758m
- Col du l'Iseran 2770m
- Cime de la Bonette 2802m
najtrudniejsze zdobyte szczyty:
- Monte Zoncolan
- Hochtor
- L'Alpe d'Huez
zaliczone kraje na rowerze:
- Polska
- Niemcy
- Austria
- Holandia
- Czechy
- Słowacja
- Włochy
- Szwajcaria
- Francja
- Monaco
- Chorwacja
- San Marino