Basen i Ścianka

Piątek, 11 czerwca 2010 · Komentarze(0)
Kategoria miasto, trekking
Rano o 6 na basen. Basen, coś wspaniałego w taką pogodę, a do jazdy obecnie nadają się tylko godziny 4-10, każda inna to straszna męczarnia.

Edit: Wieczorem jeszcze wypad na ściankę.

Jezioro Mietkowskie

Czwartek, 10 czerwca 2010 · Komentarze(0)
Kategoria <150km, runner
Może jeszcze długo nie jeżdżę ale teraz będą to moje czwarte wakacje. Te wcześniejsze nauczyły mnie jednego. Przy tak wysokich temperaturach jedyna sensowna godzina na powrót do domu to 10:00, czyli w zależność od przewidzianego dystansu należy odpowiednio wcześniej wyjść - łącznie w wyjazdami o świcie (gdzieś koło 4:00).

Niestety Artur o 7:00 kończył nockę i za bardzo nie dało się wcześniej :D A że chciałem razem pokręcić dałem się przekonać do 10:15. Po zrobieniu 16km na zbiórkę już masakra i cały jestem zalany potem, dalej nie było wcale lepiej, a urządzaliśmy sobie momentami dość mocną jazdę i nie oszczędzaliśmy się na hopkach :)

Cel wyjazdu ustaliliśmy na zaporę w Mietkowie. Trasa prowadziła przez różne wioski i Kąty Wrocławskie, ogólnie wrażenia bardzo pozytywne bo ruchu prawie nie było ! Niestety momentami nawierzchnia pozostawiała wiele do życzenia, jednak na spokojny wypad trasę tą mogę polecić.

Trasa i profil (ten taki dzyndzelek bardzo z lewej strony to króciutki podjazd i najwyższy punkt wyjazdu):


W końcu zmieniłem rower, teraz waży tylko 7kg...


No dobra, tutaj jego właściciel, Jarosław Marycz z Saxo Bannk ;P


Przez tą pogodę mimo spokojniejszej jazdy miałem średnie tętno wyższe niż na maratonie w Lesznie. W taką pogodę trzeba uważać bo można się przekręcić na rowerze :) Kadencja wyszła strasznie niska (68), ale zwalam to na pogodę :P Z samej jazdy poza Wrocławiem średnia to 30.5km/h. Reszta szczegółów TUTAJ.

Miasto

Czwartek, 10 czerwca 2010 · Komentarze(0)
Kategoria miasto, trekking
Maaaassssaaaaakra :) Po 106km treningu w strasznym upale zdążyłem tylko wejść do domu, zaliczyć zimny prysznic, chwycić drugi rower i ruszyć na miasto. Miałem bardzo mało czasu bo byłem umówiony na 16, a nie wiedziałem czy trafię od razu. Na szczęście zdążyłem, na nieszczęście wszystko się przesunęło i 3 godziny spędziłem siedząc w spodenkach kolarskich na krześle... powiem tylko, że pisząc to siedzę na poduszce :D

Dodatkowo cały dzień przeżyłem na dwóch śniadaniowych kanapkach i 6 litrach różnych płynów. Nie było kiedy zjeść nic innego :(

Wzgórza Trzebnickie

Wtorek, 8 czerwca 2010 · Komentarze(0)
Plan na dzisiaj był ambitniejszy, ale trochę wymiękłem i w Trzebnicy skręciłem na Skarszyn-Wrocław. Tym razem robiłem trasę w przeciwną stronę niż zwykle czyli Skarszyn - Zawonia - Trzebnica - Skarszyn. Spotkałem całkiem pokaźną liczbę rowerzystów, ruch mały, pogoda fantastyczna.

Poniżej profil podjazdu Tarnowiec - Skotniki, nachylenie niewielkie, ale dystans jak na Wroclawskie warunki spory.


Na jednym mocny przyśpieszeniu pulsometr pokazał 229bpm, ale uznaje to za jakiś błąd :D

Miasto

Poniedziałek, 7 czerwca 2010 · Komentarze(0)
Kategoria miasto, trekking
Dzisiaj załatwianie różnych spraw na mieście. Poszło dość sprawnie, momentami pojawiał się wiosennych deszczyk.

Hey, Soul Sister - Train

Wzgórza Trzebnickie

Niedziela, 6 czerwca 2010 · Komentarze(0)
Kategoria <150km, runner
Udała mi się dzisiaj rzecz trudna. Pod pretekstem wypadu na 60km, namówiłem Adama na rower :P Najpierw podskoczyłem po niego do centrum, a potem ruszyliśmy na Wzgórza. Koło Pasikurowic spotkaliśmy umierającego z pragnienia Krzyśka, który wracał z długiego treningu, ale w taką pogodę wziął tylko jeden bidon :)

Po podjeździe za Tarnowcem udało mi się namówić Adama na wydłużenie wycieczki :P Wróciliśmy do Zawoni i ruszyliśmy na Oleśnicę. Ruch był mały więc jechało się przyjemnie. W Oleśnicy wskoczyliśmy na dk8 i tak trochę szybszym tempem pociągnęliśmy do Wrocławia. Picie dzisiaj schodziło niemiłosiernie, teraz już pamiętam dlaczego w taką pogodę preferuje wyjazdy o 4-5 rano :)

Adam na podjeździe zdecydował się opalać:


A poniżej trasa i profil:


Szczegóły wyjazdu TUTAJ.

Miasto

Poniedziałek, 31 maja 2010 · Komentarze(2)
Kategoria miasto, trekking
Dzisiaj jazda w deszczu i załatwianie różnych formalności na mieście. Temperatura też zabójcza.

Trasa:


A tutaj film z V Leszczyńskiego Maratonu Rowerowego:

V Leszczyński Maraton Rowerowy

Sobota, 29 maja 2010 · Komentarze(9)
Wyniki:
48/165 w open (195 zapisanych)
12/25 w M2

Dystans samego maratonu 165km, czas 4:57:29, średnia 33.3km/h.


Sam bym pewnie nawet nie próbował startować ale Arturowi udało się mnie namówić. Pobudka o 4, o 4:40 już jadę na PKP, po drodze jakiś wypadek Sobieskiego i droga zamknięta, ale przeciskam się. Na dworcu zagaduje mnie ojciec chłopaka, który też startuje, a czeka przed dworcem. Jedziemy więc razem, a w Obornikach dosiada się jeszcze dwóch zawodników. Na miejscu wszystko szybko załatwiamy i jesteśmy gotowi do startu.

Pogoda świetna, słońce i słaby wiatr. 7:53 startuję z Arturem, dwie osoby się nie pojawiły, więc jedziemy we 4. Mimo tempa 30-31, po chwili zostajemy sami. Po 5km dochodzi nas dwóch gości (151 i 156), cisną ~38km/h, a my siadamy na kole. Mijamy wcześniej startujących, niektórzy próbują łapać pociąg ale wymiękają szybko. Zaczynamy dawać zmiany i jedziemy tak 20km, Artur decyduje się odpuścić, a ja czekam na niego.

Koło 45km dochodzi nas kolejny pociąg, korzystamy z okazji. Ja ustawiam się z przodu i zaczynam pracować. Na podjeździe na 53km rozrywa się, ja zostaje w pierwszej części, Artur w drugiej. Tempo jest bardzo mocne. Kawałek dalej trafia się podjazd 5%, a zaraz za nim 4% i razem z innym gościem puszczam koło. Próbuję gonić jakieś 2 km, ale utrzymuje się stała luka, atakuje dwa razy ale zbliżam się nieznacznie.

Następne 20km jedziemy we dwóch tempem na 31. Zaliczamy punkt żywieniowy gdzie tracimy jakąś minutę na picie i uzupełnienie bidonu, zabieramy też po bananie. Na 85km łapiemy kolejny pociąg, którego do końca już nie puścimy. Znowu ustawiam się w miarę z przodu i wychodzę na zmiany, z tył spora grupka się wozi całą trasę :( W pewnym momencie na skrzyżowaniu łączymy się z grupą jadącą mini, jest w niej kolega z pociągu, który startował po 10 :) Na drugim punkcie żywieniowym nie próbuję się nawet zatrzymywać, przejeżdżam przez bramkę kontrolną, zgarniam w locie butelkę wody i jadę dalej. Niestety bolą mnie już plecy, nie mogę przyjmować aerodynamicznej pozycji, ostatnie 15km wożę się na kole.

Miała też miejsce niebezpieczna sytuacja, sczepiłem się kołami z gościem przede mną, jakieś 3s jechaliśmy z tarciem, a ja byłem przechylony mocno w bok, cudem nie wywróciłem się i nie pociągnąłem za sobą osób z tył.

Pod koniec cisnął z nami samozwańczy fotograf wyścigu, jestem na sporej liczbie jego zdjęć, mam nadzieję, że uda mi się do niech dostać :) Przejeżdżając przez wioski miały też miejsce przyjemne sytuacje, ludzie nas witali, a szczególnie małe dzieci :]

Był to mój pierwszy maraton, ale wydaje mi się, że oznakowanie wyścigu było dobre, w newralgicznych punktach stała policja i straż i blokowała ruch, gdy nadjeżdżali kolarze. Mimo to raz z Arturem byśmy źle pojechali, zagadaliśmy się i nie zauważyli tabliczki skrętu w lewo, dopiero jakiś mleczarz krzyczał za nami, że wszyscy skręcają :DDD Drogi jakościowo było dobre, a ruch mały.

Trasa:


Średnia kadencja wyszła 80 aczkolwiek jadąc w środku pedałowało się mało, a jak trzeba było przycisnąć to w granicy 95-100. Tętno nie za wysokie, spodziewałem się przynajmniej 85% HRmax. Przy okazji ustanowiłem swój rekord, 5 godzin jazdy bez zatrzymywania się :) Więcej danych technicznych Pokaż trasę GPS">TUTAJ.

Z ciekawostek widzę, przynajmniej jedną osobę, która jadąc na szosie z crossowymi oponami wpisała swój rower jako MTB :D

Po jedzeniu (niesmacznym) i odebraniu dyplomu pozbieraliśmy się, ja z kolegą wcześniej poznanym w pociągu ruszyliśmy na PKP. Dojechaliśmy na dworzec, a akurat pośpiech do Wrocławia odjeżdżał, na szczęście złapaliśmy konduktora i zaczekał na nas.

Ogólne wrażenia super, jazda w grupie daje niesamowicie dużo jednak jest sporo leserów, ciekawe jakby pojechali gdyby nikt ich nie ciągnął ?:> Jestem pewien, że wystartuje w kolejnych imprezach, również za rok chętnie wrócę do Leszna. Tak wysokie miejsce biorąc pod uwagę moją raczej rekreacyjną jazdę i znikomą ilość stricte treningów dodatkowo motywuje.

Reszta km z dzisiaj to dojazdy z i na PKP.

Okazało się, że fotograf też jest z Bikestats ! Dzięki Zabel za super zdjęcia !

Z galerii pozwoliłem wybrać sobie kilka ;D

Ja i kris91.


No chłopaki trzymać koło, to tylko mała hopka :P


Ufff, jeszcze tylko ten zakręt i schodzę ze zmiany :D


Fotograf ustawił się ze mną i czekał na swoją kolej.


Gorące powitanie, nie jedyne.


"Aaaa", pomocy, ktoś robi mi zdjęcie ;P


Nowe rondo przetestowane, nawet przystosowane do sporych prędkości :)


I znowu pod górę, a miało być po płaskim.


Końcówka, kolega z Pruszkowa ciągnął mocno cały peleton, ja już zmian nie dawałem, ale trzymałem się z przodu.


Lepsza perspektywa tego wyżej :D


A tu jeszcze zdjęcie z trasy autorstwa innego fotografa.





Dodatkowo po zgraniu danych z Garmina zrobiłem małe podsumowanie. Zrobiłem 125km w pociągu, a pozostałem 40km jadąc we dwóch. Średnia z pociągów wyszła 34.95 km/h (pierwszy pociąg 35.9, drugi 36.5, trzeci 33.8), ta druga 30.1 km/h :) Jest to świetny przykład na to, że aby osiągnąć dobry wynik trzeba od początku jechać w mocnej grupie i trzymać tempo, jak się odpadnie na kolejny pociąg można czekać nawet i 2x po 20km ;]

Na trasie były 4 podjazdy idealne do rozerwania grupek, każdy z nich miał około 1km długości i średnie nachylenie od 2.1% do 3.6%, ale to co było najgorsze to chwilowe skoki nachylenia do 9% a nawet 11% :)

Trening

Piątek, 28 maja 2010 · Komentarze(0)
Kategoria <100km, >30km/h, runner
Taka piękna pogoda, że można by zrobić i 2x tyle. Dzisiaj spokojnie w tlenie, wioskami do Oleśnicy, powrót dk8. Kadencja 78.

W Oleśnicy trafiłem na koncert orkiestry komendy głównej we Wrocławiu:


Trasa:


Zacząłem oglądać serial Firefly i spodobała mi się theme song:

Trening

Środa, 26 maja 2010 · Komentarze(5)
Kategoria <100km, miasto, runner
Po 16 wyjechałem na pętlę 30km dokładnie taką samą jak wczoraj. Przed 18 byłem umówiony z Krzyśkiem na płaską trasę. Na zbiórce minęło nas 3 kolarzy, dogoniliśmy ich i Krzysiek chciał jechać z nimi na Wzgórza Trzebnickie. Nie za bardzo mi pasowało, ale pojechałem, kilka km dalej wszyscy mnie urwali :) Reszta przejechana samotnie.

Kad. 71.

Stary kawałek, ale dopiero niedawno go usłyszałem, strasznie szybko wkręca :]

Röyksopp - What Else Is There?