Dzięki stronie forumszosowe.org dowiedziałem się o opolskich ustawkach. Postanowiłem sprawdzić jak to wygląda i wybrałem się dzisiaj na umówione miejsce o 14:00.
Trasa dookoła Opola. Zjawiło się trochę osób, ponoć mało :) W pewnym momencie jechało nas 13-14. Ja za brak kasku zostałem cofnięty przez "szefa" na koniec :P Nie wiem za co ta nagroda, ale trochę lipnie było wozić się na kole :D Siłą rzeczy ludzie po zmianach chowali się za mnie i byłem wypychany na przód. Wiatr był dzisiaj bardzo mocny, czołowy oraz boczny.
Ustawiłem się na zmianę, na środku drogi, ludzi schowali się po prawej i jadę. Nie mam licznika ale po przełożeniem wydaje mi się, że kręcę tak na 40km/h. W końcu mam dość, daje znak że zjeżdżam i tu nagle zonk. Za mną zostały 3 osoby :D No nic, jedziemy dalej. Przychodzi znowu moja kolej, zmiana podobna jak poprzednio. Nudzi mi się z przodu i daję znak. Zonk drugi, za mną już tylko jedna osoba a reszty nie widać :DDD
Stwierdziliśmy że poczekamy i pojedziemy jednak razem. Dojechało do nas jeszcze 7 osób. Ostatecznie tempo się rozbujało i jak zaczęły się pagórki to wszyscy jechali pod 40km/h. Ponoć ogólne tempo dzisiaj było słabe i mogę się spodziewać więcej :) Na pewno gdybym dawał więcej zmian byłbym bardzie zmęczony.
Jednak jazda z tył faktycznie była karą. Nie mieściłem się na rantach i przy bocznym wietrze sam musiałem z nim walczyć.
Nieskromnie poinformuję, że od wczoraj mogę już być tytułowany mgr inż. Platon ;D Z jednej strony szkoda przesiedzianego sierpnia i września, z drugiej jednak było warto.
Przeglądając różne filmy na yt naszła mnie ochota na zrobienie czegoś samemu. Wybór padł na wyprawy na Pradziada. Z uwagi na to, że nie dysponuje kamerą film jest nietypowy :)
Dostępna jest tylko wersja angielska, chciałem zwiększyć oglądalność i umożliwić zrozumienie części moich znajomych.
Dzisiejszy wyjazd to Wrocław - Opole @ dk94. Zimno, 13 stopni, słońce próbowało przebijać się przez chmury. Dalej nie mam licznika więc postanowiłem spokojnie pokręcić, nie umiem jeszcze na oko określać prędkości. Tym większe było moje zdziwienie kiedy na 85km okazało się, że minęło 2h 31m od wyjazdu. Setka zrobiona w 2h 57m.
Dystans z głowy gdyż trasą już wielokrotnie jeździłem, czas za to z komórki, nigdzie się nie zatrzymywałem.
Rano zagadał do mnie Krzysiek, który ostatnio znalazł mnie przez BS. Taka ładna pogoda więc od razu umówiliśmy się na jazdę. Podjechałem do niego i ruszyliśmy na Sakrszyn, Trzebnica, Zawonia, Skarszyn, Długołęka, Wrocław, dziekanat w C1, Psie Pole :)
Krzysiek twierdzi, że dopiero zaczyna ale radził sobie bardzo dobrze, średnia na górkach 31.5, w centrum miasta się nie zmieniła, spadła za to na powrocie robionym ścieżkami rowerowymi !
Wiatr trochę przeszkadzał, na trasie spotkaliśmy kilku rowerzystów. U mnie dalej bez licznika, ale beznadzieja :(
Chciałem jechać na Wzgórza Trzebnickie, ale jakoś źle od początku się kręciło. Zostałem w okolicy. Ciągle bez licznika, w sumie godzina jazdy razem z postojami.
Załatwianie kolejnych formalności. Przy okazji kupiłem nową dętkę do szosy. Zna się ktoś na wulkanizacji dętek rowerowych ? Może załatana na gorąco dętka szosowa dałaby radę wytrzymać duże ciśnienie ?
Jeżdżę od lipca 2007. Najczęściej można mnie spotkać w okolicach Wrocławia. Poza szosą dojeżdżam trekingiem do pracy. Trochę informacji:
największy dystans w grupie - 461,7km @ 31,66km/h (nad Bałtyk z Krzyśkiem "chris90accent")
największy dystans w pojedynkę - 260km @ 31.40km/h
największa prędkość - 84,1km/h - gdzieś w Alpach
największa średnia na odcinku 100km - 39.59km/h (Amber Road)
największa średnia na krótkim dystansie - 41.12km @ 40.08km/h
największy miesięczny dystans - 2025km
najwyższe zdobyte drogi:
- Passo di Stelvio 2758m
- Col du l'Iseran 2770m
- Cime de la Bonette 2802m
najtrudniejsze zdobyte szczyty:
- Monte Zoncolan
- Hochtor
- L'Alpe d'Huez
zaliczone kraje na rowerze:
- Polska
- Niemcy
- Austria
- Holandia
- Czechy
- Słowacja
- Włochy
- Szwajcaria
- Francja
- Monaco
- Chorwacja
- San Marino