Basen / Praca

Wtorek, 30 listopada 2010 · Komentarze(5)
Kategoria miasto, praca, trekking
Wczoraj wracało się bardzo ciężko, póki ścieżki wzdłuż obwodnicy nie były uczęszczane to nawet po wysokim śniegu jechało się szybko. Niestety odcinki rozchodzone lub rozjeżdżone przez rowerzystów pokonywało się z prędkością 10km/h bo tak strasznie rzucało na boki. Na końcu obwodnicy śródmiejskiej miałem średnią 14km/h.

Na obwodnicy miejscami było mniej śniegu.


Później wskoczyłem na drogę i zaczęła się zabawa, na Redyckiej jechałem koło 35km/h i wszystkie auta, które były za mną zostawiłem daleko w tyle, a dogoniłem te jadące z przodu :D Poruszały się jakieś 20km/h. Cały powrót zajął mi 56 minut czyli tylko jakieś 13 minut dłużej niż zwykle ostatnimi dniami.

Przed pracą trochę rower zasypało.



Za to dzisiaj rano wyjechać z Psiego Pola było strasznie ciężko, męczyłem się przez 4km (~15km/h) i w końcu wskoczyłem na dk8 dojeżdżając w całkiem przyzwoitym czasie na basen. Ruch rano było malutki więc mogłem zajmować cały pas jezdni :) Później do pracy trochę wolniej, ale ostatecznie łączny czas wyszedł jakieś 6 minut dłuższy niż zwykle. Jak widać rower ciągle najszybszym środkiem transportu... niestety jazda w takich warunkach jest strasznie męcząca.

Przeczytałem dzisiaj artykuł na gazecie wrocławskiej gdzie pani redaktor zachęca do jazdy na rowerze bo teraz to najszybszy środek transportu... tia, tylko ta pani jedzie minut 15, a nie 60 jak ja :D Ja nikogo zachęcać do roweru w taką pogodę nie będę.

Trening:
500m x rozgrzewka
500m x kraul bez nóg
500m x klasyk
500m x kraul
150m x grzbietowy
= 2150m

Basenowy listopad był całkiem udany, na 20 dni pracujących pływałem 19 razy robiąc w sumie 43.1 km :)

Komentarze (5)

Wszystkie rzeczy o których piszesz mam już opanowane, w końcu to moja trzecia zima na rowerze. Nie zgodze się tylko do tego trzymania kierownicy. Dzisiaj np. nie utrzymałem i rzuciło mnie w pół metrową zaspę, z której nie mogłem się potem wydostać :D Jak jest sam świeży śnieg to nie ma żadnego problemu, ale jak jest rozchodzony i rozjeżdżony to człowiek czuje się jak na wybojach i rowerem rzuca we wszystkie strony. Jak będę delikatnie trzymał to mi kierownicę z rąk wyrwie :)

Platon 08:47 czwartek, 2 grudnia 2010

wcale szerszych opon nie mam ;-) nie dojeżdżam na orzele. a technikę jazdy w piasku musisz poćwiczyć. przede wszystkim nie trzymaj mocno kierownicy, w piasku czy kopnym śniegu kierownice powinieneś trzymać leciutko, niech rower sam wybiera którędy chce jechać, ewentualne korekty bardzo lekko i powoli się wprowadza, kadencja maksymalnie równa, przyspieszanie i zwalnianie tylko w ostateczności... no i unikać zakrętów gdy tylko to możliwe. a czasem i tak jest tak głęboki śnieg że sie nie da jechać wcale... dzisiaj mi się tak trafiło pare razy

badas 22:51 środa, 1 grudnia 2010

Temperatura akurat nie stanowi dla mnie żadnego problemu :) Ja na 1.5" slickach nie jestem w stanie jeździć po rozjeżdżonym/rozchodzonym śniegu. Rzuca mnie na wszystkie strony, muszę jechać wolno i kurczowo ściskać kierownicę. Czuję się jak w piaskowym terenie cały czas. U mnie do czasu jazdy należy doliczyć jeszcze jakieś 10 minut to wychodzi ponad 1h 50m na mrozie. Jadąc wczoraj 10km/h za kolumną aut (przez 2km) zacząłem marznąć.

Platon 12:24 środa, 1 grudnia 2010

hmm... 40 minut z jedną strone od drzwi do drzwi liczone, w tym jazdy góra 30... no dobra, troche ponad 2x więcej na zimnie przebywasz...

badas 19:45 wtorek, 30 listopada 2010

kwestia ubrania, mi się dzisiaj bardzo dobrze jechało, 40 minut, 5 więcej niż normalnie, ale gdyby mieć czarny asfalt pod kołami to czas bym miał może i lepszy niż w cieple, bo się nie pocę tak, więc nie zwalniam w celu uniknięcia zapocenia... nie mam niestety prysznica w pracy/na uczelni

badas 19:43 wtorek, 30 listopada 2010
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa emkre

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]