Dlaczego przed jazdą nie należy jeść tuńczyka :>
O 7 rano zbiórka na przeciw stacji kolejowej Psie Pole.
[nadjeżdżający Maciek, 7:15]
Potem jazda na Długołękę, Trzebnicę, Zawonię i powrót. Rano najadłem się pasty z tuńczyka, po 10km się zaczęło, po 30km myślałem, że zlecę z roweru celem była stacja benzynowa w Trzebnicy jednak skończyło się na zakupach chusteczek we wioskowym sklepie i wizyta w krzakach 100m dalej :D Potem w bólach udało mi się jeszcze zrobić 45km do domu.
Oczywiście umówiłem się tak z Krzyśkiem, że 5m po moim powrocie on czekał pod blokiem... nie został nic innego jak zmusić go do wejścia do góry i jeszcze dłuższego poczekania :D
Suszyło mnie strasznie, wypiłem co się dało i 30m potem wyruszyliśmy :) Pierwotnie chciałem powtórzyć poranną trasę jednak byłem zmuszony wybrać inną, zdecydowanie krótszą. Krzysiek przed świętami kupił kolarkę, teraz jeszcze strój i licznik więc chcieliśmy przetestować :) Byłem mile zaskoczony kiedy po niecałych 50km mieliśmy średnią 26.6km/h, a kolega zapowiadał, że woli jeździć 20 :P
Następnie telefon od siostry żebym coś odebrał z centrum. Jak już tam byliśmy podjechaliśmy do Robexu, chciałem żeby rzucili okiem na moją kierownicę. Niestety tak jak zapowiadał Maciek okazało się, że stery są do wymiany. Serwis życzy sobie za to 40zł, jeśli jednak ktoś wie jak to dobrze zrobić za browara to jestem otwarty na propozycje :]
Siostra fotograf [Most Grunwaldzki]:
Pierwszy wypad zapowiadał się na szybki bo mocne tempo narzuciliśmy, jednak plany się pokrzyżowały i Maciek mnie holował, w sumie średnia z 75km - 29.6km/h.