Korona Gór Sowich
Były różne plany na ten sobotni wyjazd, skończyło się jak widać :) Wymienieni panowie zapowiedzieli swój udział na zbiórce. Z Piotrkiem spotykam się już pod blokiem i jedziemy przez całe miasto, dojeżdża do nas Krzysiek na swoim niezniszczalnym, super ciężkim, stalowym i ogumionym 2" oponami MTB :) Artur sporo się spóźnia, ale ruszamy sprawnie do przodu.
Krzysiek jak rozjuszony byk widząc Ślęże przystępuje do ataku i próbuje rozerwać peleton.
Co raz bliżej.
Do Sobótki płasko, nie spinamy się ponieważ w planach cały dzień jazdy, tylko Krzysiek na zmianach podkręca tempo. Na przełęczy jestem ostatni po drodze zagadując z MTBowcem, który robił rundy wokół Ślęży. Dość ciężko mu to szło :) W Dzierżoniowie była szansa, że dołączy do nas Grzegorz, ale nie dało rady.
Tak, tak panowie. Zniszczę was na tym rowerze :D
Na walimskiej znowu zostaje z tył, dogania mnie kolejny MTBowiec i ciśnie ze mną, podpuszczam go, że ma jeszcze z przodu 3 innych do gonienia. Dojeżdżamy we dwójkę do szczytu i okazuje się, że dawał z siebie wszystko i nieźle go wykończyłem... wlekąc się na końcu naszej grupki :D On odbił w teren, a my w dół na Walim.
Po zjeździe z walimskiej czekamy chwilę na Artura.
Na zjeździe oczywiście doganiamy i wyprzedzamy Artura, który utrzymywał się z przodu. Sokolec daje nam znowu popalić, ale jest zdecydowanie lepiej niż poprzednio. Ostatnia sekcja 10-12% męczy.
Następnie po zjeździe atakujemy jugowską. Ten odcinek nie jest zbyt stromy i zaczyna się piękno gór czyli zjazdy. Dzieje się sporo, a ja testuje nową pozycję zjazdową. Piotrek jak zwykle pierwszy na dole. Jeszcze na szczycie spotkaliśmy gościa na MTB, z którym jechałem - zrobił spory skrót terenem :P
Sesja na podjeździe jugowskiej.
Piotrek pięknie złapał góry w tle.
Chwila postoju przy sklepie, płaski odcinek i zaczynamy wjazd na woliborską (711mnpm), nawet jakoś idzie. Krzysiek ma za dużo sił, łapie go z tył za koszulkę i wciąga mnie na górę :D Od razu lepiej się jechało :) Na zjeździe auta nas wyprzedzają i blokują :/ Potem już tylko Srebrna Góra, która od tej strony jest dość łatwym celem.
Gdzieś tam jest woliborska.
A tu gonimy ucieczkę przed Srebrną.
Piotrek czuł się na tyle dobrze, że 10% podjazd na Srebrną Górę postanowił zrobić na tylnem kole.
Wydaje się stromo? JEST stromo. Srebrna Góra.
Tu plan był rozdzielić się, ja z Arturem mieliśmy jechać na Radków, Kudowę, Zieleniec i Międzylesie - czyli jeszcze bardzo dużo. Niestety czas mieliśmy dość słaby i nie byłoby szans żeby zdążyć na ostatni pociąg. Wszyscy razem zjechaliśmy ostatecznie do Kamieńca Ząbkowickiego.
W Kamieńcu posiłek i piwko, a potem w drogę na dworzec. Wyprzadza nas jakiś ~13-latek w stroju na MTB, odstawia nas na podjeździe. Z Krzyśkiem doganiamy go i siadamy na koło :D Mamy niezły ubaw i trochę żartujemy bo tempo wcale mocne nie było ;) Ostatecznie pytam się go i dostaję wskazówki jak dojechać na dworzec.
Zbliżamy się do PKP, góry zostawiamy z tył.
Niestety ślad w Garminie źle się zapisał, można odczytać w urządzeniu, ale nie da się nigdzie go wgrać. Jak ktoś się umie takimi rzeczami się zajmować to mam 1MB plik tcx do naprawy.
Wyjazd się udał, było trochę chłodno, ekipa jak zwykle świetna. Dzięki Wam! :)
Imho wyjazd trudniejszy niż tydzień temu, zdecydowanie stromsze podjazdy mocno nas wymęczyły.
Profil: