Z Darkiem po pracy szybki wypad na Jelcz. Na trasie spotykamy kolegę Darka który z nami trochę się trzyma, wieczorem na osiedlu spotykamy jeszcze Piotrka. Mimo że tempo wydawało mi się mocne to jednak tętno było bardzo niskie. Ciekawe czy to efekt zmęczenia dużą intensywnością jaką zapewniłem organizmowi po przerwie?
Rozjazd po dniu wczorajszym. Po pracy z Darkiem i Piotrkiem ruszyliśmy na Oleśnicę przez Januszkowice. Piotrek zawrócił wcześniej bo miał plany, a my z Oleśnicy zrobiliśmy małą tempówkę po zmianach.
Późna bo późna, ale inauguracja miała miejsce :) Stawiło się w sumie około 30 osób. Jechaliśmy spokojnie co do tej pory się nie zdarzało. Tak aż do 80km w Lubiążu. Była okazja pogadać z różnymi ludźmi z którymi się dawno nie widziałem.
W Lubiążu w 6 osób zdecydowaliśmy się jechać na Brzeg Dolny, reszta pojechała szaleć na pagórkach. Towarzyszył mi Darek, Marcin, Argusiol i jeszcze dwie inne osoby. W Szewce rozdzieliliśmy się i z Darkiem zrobiliśmy rozjazd przez Psary.
Dostałem informację o treningu teamowym dzisiaj rano na wzgórzach i po namowach Piotrka razem z Darkiem postanowiliśmy wpaść. Mój cel - wytrzymać pierwszy podjazd w grupie :D
W Pasikurowicach zbiórka i jedziemy, stawiło się chyba 7 osób od nas, Zbyszek z Harfy i Tomek Wołodźko z żoną.
Zaciąg na Tarnowiec i zrobione HRmax. Utrzymywałem się jakieś 100m za grupą, ale po poprawce na Ludgierzowice odpuściłem, widziałem jeszcze z oddali że chyba Cukier z kimś jeszcze też odpadli. Na trasie zdzwoniłem się z Darkiem który skręcił na płyty i razem pojechaliśmy na Oleśnice a potem starą dk8 do Wro.
W Mirkowie zaliczyłem zgon... dobrze wyliczony dystans dzisiaj był :D
Z Darkiem wyskoczyliśmy na Wzgórza, pogoda ciągle nie rozpieszcza jak na kwiecień, ale nie jest tragicznie. Na trasie wielu kolarzy, zaliczony najtrudniejsze podjazdy i do domu. Oj było ciężko, przy okazji przetestowany nowy kask Las, duża możliwość regulacji, świetnie dopasowany i przyjemnie na głowie leży, okrutnie pokonuje moje 5-letniego Meta :)
Dobre wieści z placu boju. Wczoraj w kryterium w Dzierżoniowie, w kategorii master Whirlpool zajął 1 (Kryk) i 3 miejsce (Sikora). Tak trzymać! :)
Była grubsza ustawka teamu na Wzgórzach, ale wiedziałem jakby się to dla mnie skończyło więc pojechałem z Darkiem :) Trasa znana, płaska, asfalty po zimie super, nieduży ruch i ładna pogoda. Do 50km towarzysko, ale potem osłabłem, siadłem Darkowi na koło przez kilka kilometrów i potem już po zmianach do Wro. Mocniejsze akcenty tylko na własne życzenie, a tak to spokojnie w tlenie. Na koniec nogi tak mnie paliły że mogłem jechać tylko bardzo spokojnie. Wiatr dał też popalić. 4 miesiące nie siedziałem na rowerze, ale myślę że już w kwietniu będzie dobrze.
Darek za to testował dzisiaj nową ramę i ustawienie.
Trzeba było w końcu ruszyć tyłek po tak długiej przerwie. Umówiliśmy się z Arturem, Krzyśkiem i Piotrkiem w Pasikurowicach. Artur i Krzysiek na MTB, Piotrek na przełaju. Do 25km jechaliśmy razem ale Artur i Piotrek odbili w teren a ja pojechałem za Krzyśkiem. Na 50km miałem dość i odbiłem na Wrocław... Na 51km dogonił mnie Robert z dwoma Whirpoolowcami, na kole starałem się nie przekraczać 90%HRmax, średnie wyszło 87% :D Niestety w Pasi odpuścili i skończyła się podwózka.
Po takiej przerwie tętno szalało, niby czułem się świetnie, a pulsometr pokazywał kosmiczne wartości. Niewiele wyższe średnie tętna mam na wyścigach ;)
Miałem z Darkiem wpaść do chłopaków na południ, ale rano Darek zadzwonił, że się rozchorował i sam wymiękłem. Przez cały dzień męczyły mnie wyrzuty sumienia więc przed 17 siadłem na rowerem. W Januszkowicach osiągnąłem HRmaxa... kiedy zaczęły gonić mnie dwa kundle :D
Potem nie lepiej, nagle na drodze wyrasta dziura, podrywam cały rower, przelatuję nad nią... ale za nią następny krater, nie wiem jakim cudem to ominąłem ale jakbym wjechał to nie tylko kapeć ale i wywrotka pewna.
Zamek w Dobroszycach, muszę kiedyś podejść bliżej i go obejrzeć.
Pięknie wszystko wyglądało o zachodzi.
Wracałem starą ósemką. Pusta droga, 2 pasy i pobocze dla mnie :)
Postanowiłem pojechać spokojnie i bardzo miękko przez co uzyskałem rekordową kadencję 99rpm i max 126. Do 100 zabrakło, ale mało się starałem :P Na osiedlu jeszcze zaczepił mnie Darek, najadł się pomarańczy i wraca do zdrowia :D
ArturG, Krzysiek, Piotrek i ja. Zbiórka w Pasikurowicach, wiatr dzisiaj strasznie mocny, weatherspark podaje około 7.5m/s w porywach do 13m/s.
Ruszamy z Pasi i od razu akcja pod Skarszynem, Piotrek ucieka, goniąc robię 56km/h, w połowie podjazdu przy 51 daję znak że kończę rozprowadzać, ale to był koniec dla wszystkich :D Do Trzebnicy wiatr boczny, do Wołowa czołowy lekko boczny. Wszyscy się nakręcili, nikt nie chciał odpuścić na swojej zmianie i tak po pagórkach dojechaliśmy do Wołowa.
Pod koniec z Piotrkiem dziwimy się czemu Artur tak ostro podkręca, nie gonimy, a po chwili z krzaków wyłania się tablica "Wrocław" :D Na koniec 15km rozjazdu przez miasto. Bardzo fajny wypadzik się udał, można było też trochę pogadać.
Jeżdżę od lipca 2007. Najczęściej można mnie spotkać w okolicach Wrocławia. Poza szosą dojeżdżam trekingiem do pracy. Trochę informacji:
największy dystans w grupie - 461,7km @ 31,66km/h (nad Bałtyk z Krzyśkiem "chris90accent")
największy dystans w pojedynkę - 260km @ 31.40km/h
największa prędkość - 84,1km/h - gdzieś w Alpach
największa średnia na odcinku 100km - 39.59km/h (Amber Road)
największa średnia na krótkim dystansie - 41.12km @ 40.08km/h
największy miesięczny dystans - 2025km
najwyższe zdobyte drogi:
- Passo di Stelvio 2758m
- Col du l'Iseran 2770m
- Cime de la Bonette 2802m
najtrudniejsze zdobyte szczyty:
- Monte Zoncolan
- Hochtor
- L'Alpe d'Huez
zaliczone kraje na rowerze:
- Polska
- Niemcy
- Austria
- Holandia
- Czechy
- Słowacja
- Włochy
- Szwajcaria
- Francja
- Monaco
- Chorwacja
- San Marino