Wpisy archiwalne w kategorii

kajo

Dystans całkowity:16593.26 km (w terenie 107.00 km; 0.64%)
Czas w ruchu:614:10
Średnia prędkość:27.02 km/h
Maksymalna prędkość:84.80 km/h
Suma podjazdów:125261 m
Maks. tętno maksymalne:209 (105 %)
Maks. tętno średnie:181 (91 %)
Suma kalorii:523467 kcal
Liczba aktywności:245
Średnio na aktywność:67.73 km i 2h 30m
Więcej statystyk

Obejrzeć zawody w Żmigrodzie

Niedziela, 30 września 2012 · Komentarze(0)
Kategoria <100km, kajo
W Żmigrodzie była dzisiaj czasówka parami na dystansie 19.3km. Od nas startowały 3 osoby, ale z różnymi parami i tak Kasia z Arkiem z Whirpoola, Piotrek z Grześkiem oraz Artur z Pawłem (g0re). Ja się wybrałem tam dość późno rowerem. Na trasie wiatr boczny, na końcówce czołowy, orałem sobie dość mocno aż na 8km przed Żmigrodem doszli mnie Sikora, Fafuła i Rasała, to siadłem na koło i tętno od razu na 140bpm :)

Na miejscu spotkałem Krzyśka od którego dowiedziałem się, że wszyscy już wystartowali i zaraz będą kończyć. Ogólnie masa znajomych kolarzy i kolarek, miła atmosfera. Był też Miłosz z Focus Teamu od którego rok temu kupiłem rower, poznał swoją maszynę i podjechał zamienić kilka słów.

Nie jestem do końca pewien wyników, ale chyba Artur i Paweł zajęli 4, a Piotrek z Grześkiem 5 miejsce w kategorii. Kasia dostała puchar dla najmłodszego uczestnika zawodów.

Zapowiedzi się nie sprawdziły i okazało się, że chyba nikt ze Żmigrodu nie wracał rowerem :D No to została zabawa samemu, Piotrek powiedział, że jak zajedzie do domu zrobi rozjazd w moją stronę i tak spotkałem go w Pasikurowicach.

Jeszcze dzięki dla Krzyśka który załatwił numery startowe od osób, które szybko się zbierały bo najedliśmy się za to kiełbasek :D

Praded Uphill (1493mnpm)

Sobota, 15 września 2012 · Komentarze(8)
Kategoria <50km, Pradziad, kajo
Byłem w pobliżu to pomyślałem, że można skorzystać i zatrzymać się na godzinkę ;) Problem był taki, że wracaliśmy koło godziny 19, a pogoda była nieciekawa. Wysiadłem z auta i od razu ubrałem wszystko co miałem przy sobie :D siadłem na rower i ogień (ciepło zrobiło się dopiero po jakiś 2km). Nie było czasu na rozgrzewkę bo się ściemniało, nogi paliły strasznie. Dodatkowo początek poszedłem za mocno, pierwsze 500m jakieś 20km/h i potem mnie przydusiło. Próbowałem coś jeszcze zdziałać, ale do Owczarni średnia 14.3km/h.

Na wypłaszczeniu i lekkim zjeździe 40 i żeby przetrwać pierwszą stromiznę. Dalej łagodniało więc prędkość w górę aż do 33 przed drugą stromizną. Najtrudniejszy odcinek spadło do 12, ale zaraz za nim zjazd i 45, nie starczyło jednak pary żeby tak wjechać na kreskę.

Podjazd: 9km / 632m / 7.02%
Czas: 34m 21s
Avs: 15.7km/h
HR: 176 (88%) / 182 (91%)
Kad: 84/112


Na górze kilka fotek:



Fotka z Pradziadem:


Zjazd strasznie zimny, ale za to prawie nikogo nie ma i można szaleć do woli. Dojeżdżając do Owczarni miałem pozycję zbyt aero i przy 75km/h komórka poleciała z kieszonki na asfalt :( Hamuję i w tył zwrot, z 10 minut toczyłem się wzdłuż trawy aż znalazłem ją kawał drogi dalej na drodze w częściach. Co ciekawe po złożeniu działa, jedynie tylna strona oberwała.

Dalszy zjazd przez las jeszcze zimniejszy, do tego ściemniło się na tyle, że jadąc ledwo widziałem drogę i nie byłem pewien czy skręca czy leci prosto. Ogólnie nie polecam nikomu zjeżdżanie takiego zjazdu bez świateł, po ciemku przy +60km/h :)

Teraz tylko szybko się zapakować.


Myślałem, że zawojuje i wykręcę jakiś kosmiczny czas, ale widzę, że bez porządnej rozgrzewki się nie da, następnym razem muszę walnąć ze 40km po górkach zanim zaatakuje. Ale dobrze, łatwo będzie mi poprawić ten wynik. Jeśli mnie pamięć nie myli rekord sprzed roku czy dwóch lat na Foxie poprawiłem o jakieś 4 minuty. W tym roku atakowałem raz po 150km i zrobiłem 44 minuty.

Wzgórza z Darkiem

Poniedziałek, 10 września 2012 · Komentarze(2)
Kategoria kajo, <100km
A tak przejechać się i pogadać. Znowu powrót po zachodzie, trzeba w lampki zainwestować. Przejeżdżając przez Pasikurowice widzieliśmy się z Krzyśkiem.

Dodałem też nowe zdjęcia z Liczyrzepy.

Miał być rozjazd

Niedziela, 9 września 2012 · Komentarze(2)
Kategoria <50km, kajo
ale średnio wyszedł, zaraz po wyjeździe z miasta wyprzedził mnie jeden zawodnik. No to kilka depnięć i jestem na kole, ale prędkość z tych 40km/h spada błyskawicznie :D Potem spokojniej, trochę pogadaliśmy. W Januszkowicach odbiliśmy na Węgrów. Na wzgórzach postanowił sprawdzić kolegę bo coś ciężko oddychał, ale się trzymał. Po podjeździe w Skarszynie średnio 41km/h do Pasikurowic. Wizyta u Krzyśka, a na Zakrzowie, wracając już po ciemku drogę przebiegł mi... dzik :D

III Maraton Liczyrzepy 2012

Sobota, 8 września 2012 · Komentarze(10)
Kategoria <150km, kajo, maraton
Z Wrocławia jedziemy moim autem, zabieram Piotrka (suchego), Piotrka (cukra), i Pawła (g0re), ArturŚ ma jechać swoim autem, a ArturG startował po 7 rano z gigowcami. Na miejscu jest też Kasia. Jedziemy jakieś 2 godziny, pogoda nie rozpieszcza bo leje cały czas. Za to mamy czas obgadać nasze grupy startowe.

Ja jadę pierwszy, szybka analiza i wszystko wskazuje na to, że jesteśmy tylko z Marcinem (Krzywy) i reszta nie utrzyma koła. Za mną startuje Paweł z Rasałą i Adrianem Brychcy, który powinni mnie szybko dojść, a po nich Suchy, a w następnej grupie Cukier. Stwierdziłem, że jak Piotrek skasuje te 10 minut do mnie to rzucam rower w krzaki (uczę się od Artura ;D).

Szykujemy się przed startem, z prawej Adam.


W Podgórzynie ArturŚ nie pojawia się na starcie, my się szykujemy, ale pada i morale jest niskie. Adam który parkował obok nas po rozpakowaniu spakował się i powiedział, że nie jedzie. Po drodze spotykam jeszcze Mikołaja (Virenque).

Trzeba wiedzieć jak na starcie się ustawić ;)


Pierwsze metry i z 10 zostaje 3.


Na linii startu rozmawiam z Krzywym i ruszamy. Po wyjściu z zakrętu prowadzę, spokojnie 40 na rozkręcenie nogi bo rozgrzewki nie zdążyłem zrobić, ale po chwili jest tylko Marcin ze swoim kolegą. Jednak kawałek dalej gdzie zaczyna się podjazd jedziemy we dwóch. Podobne tempo i można pogadać ;) Pierwszy podjazd robię na 90% HRmax, a na zjeździe prowadzi Marcin, jedziemy bardzo asekuracyjnie, jest wąsko i morko. Na drugim podjeździe tempo trochę spada, teraz tylko 89% HRmax :D Gdzieś w połowie pojawia się sztywniejszy kawałek i Marcin odjeżdża mi na 100m (15km maratonu). Tak jedziemy aż do samego Karpacza, widzę go jeszcze na wjeździe.

W Karpaczu zwątpiłem jak jechać i skręcam w bok za jakąś różową strzałką. Coś mi nie gra więc wracam się trochę i rozglądam za innymi oznaczeniami na drodze, ale nic nie widzę. Decyduję się jechać główną i pytam ludzi czy tędy jechali kolarze. Po odpowiedzi twierdzącej cisnę w dół, ale blokują mnie auta, raz muszę stawać na pasach. Puszczanie maratonu przez Karpacz to jakieś nieporozumienie.

Cisnę dalej sam wyprzedzając kolejnych ludzi, a od startu było ich sporo, ale nikt nawet nie próbuję się dołączyć. Ciągle liczę że dojadę Marcina i pojedziemy razem. W Kowarach po skręcie na Okraj wyprzedzam kogoś z Interkolu (rozpoznaje go potem bo miał pomiar mocy w piaście :) ), jadę swoje nie przejmując się czasówką, ale widać że jest ciężej bo Okraj zrobiony już tylko na 86%. Na sztywniejszym odcinku (Droga Głodu?) dochodzi mnie pierwszy zawodnik, pytam się czy to Adrian bo z poprzedniej grupy to właśnie on mógł mnie dojść jako pierwszy. Potwierdza, zamieniamy kilka słów i odjeżdża. Pod koniec Okraju doganiam mnie Interkolowiec i jedziemy razem, po drodze zabieramy jeszcze Roberta Karonia (rower inny, taka szosa bez baranka ;) ). Wprowadzam grupę na górę i zjeżdżamy.

W połowie Okraju usłyszałem "O, znajomy z Zieleńca", i fota :D


Za mną Robert, kolega 139 jeszcze trochę się z nami utrzymał.


Conti GP 4000s świetnie spisywały się na mokrym, bardzo pewnie czułem się na zjazdach i cisnąłem dość mocno. Na dole jest ze mną już tylko Robert, wypuszczam go na krótkie zmiany żeby odpocząć i dowalam znowu. Dogania nas też Interkolowiec, ale wygląda już na mocno ujechanego, zgubimy go chyba na PŻ. Jestem miło zaskoczony bo Robert daje dobre zmiany. Tak gdzieś od 80km role się zmieniają i to Robert mocniej pracuje z przodu O.o

Tak też dopadamy Adriana, który stanął za potrzebą. Lecimy we 3, Adrian ujechał się goniąc przez 30km jakąś grupę i teraz spokojnie jechał naszym tempem dając zmiany na naszym poziomie. Koło 90km kryzys, siadam na kole i przez 10km walczę ze sobą żeby nie odpaść. Co jakiś podjazd Robert dokręca, miałem wrażenie, że próbuje mnie zgubić bo startowałem 5m po nim :) Na szczęście siły wracają i dołączam się do współpracy.

Prowadzi Robert, następnie ja, najwyższy Adrian. Pozostałych dwóch kolegów z Interkolu stwierdziło, że pokręcą razem i zostało.


6km przed metą był podjazd na którym Adrian zaatakował. Nie mieliśmy z czego odpowiedzieć, ale jak zaczął się zjazd nie odpuściłem i tak na jego końcu dogoniłem go łapiąc drodze jeszcze 4 zawodników. Ostatnie 4km przejechaliśmy w grupce.

Na kresce, a właściwie kablu.


Warunki były dalekie od idealnych, ale całkiem znośnie, tylko jakieś przelotne opady i mokra nawierzchnia. Jak to w takich warunkach było mijaliśmy przy drodze bardzo wielu zawodników zmieniających dętki. Myślę, że w miarę nowe opony uratowały mnie od takich przygód.

Jak zwykle wykres tętna pokazuje jak przebiegał wyścig... do 90km jestem z niego zadowolony ;)


Wyniki:Open: 9/169
M2: 4/26

Czasówka na Okraj:Open: 17/203
M2: 7/26
00:41:34.82


Cel zrealizowany, Top10 jest. O podium w M2 nie było mowy, wyprzedzili mnie Kolenda, Kozal i Brychcy. Nie moja liga :D

Krzywy dojechał na 7 miejscu z przewagą około 2 minut. Ciekawe jakbyśmy pojechali razem gdybym nie odpadł.

Na koniec coś tam zjedliśmy, pogadaliśmy, poznałem sporo nowych osób, i w końcu zabraliśmy się do Wro. Na miejscu byłem tak wykończony, że tylko zrobiłem i zjadłem obiad i o 20 poszedłem spać.

Jeszcze wyniki drużyny:
MEGA:
25 PIOTR RAKIEWICZ 04:15:47.84
29 ARTUR GACEK 04:18:23.57
70 PIOTR ANTCZAK 04:52:36.21

GIGA:
1 KATARZYNA DUGIEL 08:00:33.84


Wnioski? Za cienki jestem żeby pojechać mocno cały taki dystans, powinienem chyba na 90km startować :)

Zaliczyłem też jeden epic fail... zapomniałem napompować oponek przed startem, a kółka ostatnio jeździły 2 tygodnie temu na Amber, po sprawdzeniu manometrem z przodu i z tyłu jechałem na 5.5 atmosfer. Zorientowałem się zaraz po starcie bo czułem że kleje się do asfaltu. Krzyknąłem do Krzywego, ale on stwierdził że nie wygląda to źle, ro teraz mam nauczkę :D Patrząc na wyniki co najwyżej mogłoby dać mi to jedno więcej miejsce w open, ale to i tak duży znak zapytania.

kad. 89/129

Płasko

Czwartek, 6 września 2012 · Komentarze(0)
Kategoria <100km, kajo
Z Piotrkiem, koło Krzyżanowic trafiliśmy na Grześka trenującego do czasówki. Ogólnie to zimno, na powrocie już tylko 14 stopni.

Na jabłka.


Powrót.

Przygotowania do Liczyrzepy, trening na Wzgórzach

Wtorek, 4 września 2012 · Komentarze(6)
Kategoria <100km, kajo
Prosto po pracy z Piotrkiem i Piotrkiem pojechaliśmy na Wzgórza. Był podjazd na Skotniki, Prababka i betonowe płyty, na koniec ściganie pod Skarszyn gdzie udało się podjechać na 3.5% hopkę 40km/h. Większość podjazdów przeorana na maksa, samopoczucie super, tylko pytanie czy ten dzisiejszy maks jest wystarczająco duży żeby powalczyć w sobotę o wysokie lokaty? Top10 byłoby marzeniem, ale patrząc na listę zapisanych to może być trudniej nawet o gorszy wynik :D Zresztą podium M2 jest już obsadzone.

Zawonia, obejrzeć zawody

Niedziela, 2 września 2012 · Komentarze(4)
Kategoria <100km, kajo
Dzisiaj w Zawoni Piotrek i Artur startowali czasówce parami na dystansie 2x23.3km. Wpadłem kibicować i zrobić kilka zdjęć.

Rampa startowa:


I ruszyli:


Jechałem w przeciwną stronę.


Artur walczył na 97%HR żeby pierwszemu przejechać linię mety :D


A na końcu niespodzianka bo czas 01:09:24 na 46.6km dał 2 miejsce, które okazało się później 3 w kategorii 18-35 lat i chyba 5 miejsce w OPEN (na 70 drużyn ?). Przegrali z zawodowcami z Bolmetu, mistrzem świata i mistrzem europy masters, jakimś mistrzem z toru i kimś tam jeszcze :D Gratulacje panowie!


Rozjazd. Piotrek zrobił sobie dysk na czasówkę :)

Wzgórza Trzebnickie

Środa, 29 sierpnia 2012 · Komentarze(0)
Kategoria <100km, >30km/h, kajo
Trening z Arturem, Piotrkiem i Piotrkiem. Wybraliśmy się na objazd trasy niedzielnej czasówki parami w Zawoni. Po drodze mijał nas Darek na motorze. Na końcówce pierwszego podjazdu pod Ludgierzowice Artur pociągnął na tyle mocno że mnie zerwał. Resztę pokręciłem z Cukrem. Potem w Czeszowie trafiliśmy jak kończyli drugie kółko i stamtąd już razem powrót.

Rozjazd

Niedziela, 26 sierpnia 2012 · Komentarze(0)
Kategoria <100km, kajo
Kilometry z rozgrzewki przed Amber, rozjazdu zaraz po Amber i niedzielnego rozjazdu z Darkiem i Piotrkiem.