Plany jak zwykle były inne. Miałem jechać z Opola do Wro jednak czołowy wiatr (6-7m/s) pokrzyżował je. Innymi słowy nie chciałem się męczyć :D Wsiadłem w pociąg jednak już za Brzegiem wyszło słońce. W Oławie wysiadłem, mimo słońca wiatr nie zelżał. Oj się namęczyłem. Nie sprawdziłem dokładnie o której ruszyłem w Oławie, ale miałem średnią około 26.5km/h (41km).
Wpadłem do domu, przebrałem się i od razu ruszyłem na uczelnie. Jutro uroczyste wręczenie dyplomów i dzisiaj do 16 trzeba było złożyć kilka podpisów i odebrać papiery z dziekanatu. Droga powrotna to już tylko podziwianie korków. Największe od Korony do zjazdu na Psie Pole:
A wszystko przez remontowanie wiaduktu w tle (właściwie to go zburzyli) i postawienie świateł.
A tu przeprawa przez Widawę. Kiedyś muszę zrobić nową. Alternatywne dojazd na Psiaka jest potrzebny :/
Ciekawy widok w oknach.
A tu przykład jak nie należy parkować. Miejscówka ogólnie dobra bo prawie zawsze wolna (tak, ten rów). Jednak ciężko z niego samemu wyjechać :D
Na koniec Metisse - Nomah's Land. Kawałek pierwszy raz usłyszałem w serialu Death like me (polecam), ogólnie cała jej płyta jest bardzo dobra.
Piękna pogoda w końcu wykorzystana. Słonecznie i ciepło, choć wietrznie. Plany były ambitniejsze, ale coś mi chyba siadło na zatokach. Jak tylko zwiększałem wysiłek głowa bardziej mnie bolała. Po wjechaniu na szczyt stwierdziłem, że wracam spokojnie bo mam tego już dość.
Jak zwykle po skręceniu w Suchej w stronę Anki wiatr w twarz. Nie wiem czemu, ale zawsze jak jedzie się tam pod górę wieje w twarz :) Za to zjazd do Strzelec Opolskich z wiatrem w plecy, oj się jechało :>
Wieczorem zgram kilka fotek to dorzucę tutaj.
Chwila odpoczynku.
Coś dziwnego działo się z czasoprzestrzenią w tym miejscu :)
Na koniec kawałek nowy, choć nie najnowszy. Piękny wokal i wspaniały podkład czyli Dash Berlin i Emma Hewitt w kawałku Waiting <3 (vocal mix)
Kolejny piękny dzień na rower zmarnowany. Wracałem dzisiaj do Opola, ale w domu byłem dopiero o 15, chwilę pokręciłem i zaczęło robić się ciemno. Trasa dk94 na Strzelce, dojechałem za Nakło i zawróciłem. Minęło 26 dni od ostatniego wyjazdu na szosie, ale na szczęście jeszcze nie rdzewieje :]
Ostatnie dni to nieprawdopodobna pogoda jak na listopad. Biorąc pod uwagę co działo się w październiku tym bardziej jest zdziwiony :)
Na koniec coś z Death Note, sama anime mnie nie powaliła, ale OST jest rewelacyjny.
Trasa standardowa przez Jelcz, Oławę, Brzeg. Tym razem jednak przez Opole, a nie obwodnicą. Zimno więc brak postojów. 12 dni przerwy i strasznie ciężko się kręciło.
Krzysiek napisał mi że jest chory i nigdzie nie pojedzie więc pomyślałem, że sprawdzę kto w tym roku śmiga na PWr. Niestety nikt znajomy, do tego poziom grupy strasznie niski. Całość przejechałem z panem Gryszko i sobie trochę pogadaliśmy. Miał być wypad na dwa dni w Kotlinę, ale stwierdził, że z taką grupą nie ma szans :)
Ogólnie dzisiaj zimno, wietrznie i deszczowo. A jutro ma być gorzej.
Tradycyjnie wybrałem wariant turystyczny (choć krótszy niż robiony już przez Wieluń czy przez Czechy). Z Opola kierunek na Strzelce Opolskie, potem odbicie na Ozimek, Bierdzany, Kluczbork, tam szukałem drogi na Namysłów, dalej Oleśnica i Wrocław.
Przez cały czas piękna słoneczna pogoda, trochę chłodnawo, drzewa co raz bardziej przypominają o jesieni.
Trasa:
Ustanowiłem też swój rekord, najdłuższa wycieczka z prawie ciągłym mocnym wiatrem w twarz :D Nie miałem licznika więc nie wiedziałem ile jadę, ale była walka o każdy kilometr. Przy neutralnych lub sprzyjających warunkach czas leci szybko i nawet nie zauważa się przejechanych km. Tutaj wypatrywałem z nadzieją każdej miejscowości i każdego lasu :D Całość praktycznie zrobiona na 39-19 przy niskiej kadencji. Jeden z najbardziej męczących wypadów w mojej karierze rowerowej.
Jak na informatyka przystało lubię cyferki i różne wyliczenia, dlatego po powrocie policzyłem sobie średnie na kolejnych odcinkach :)
40km - 1:25 - 28.24km/h Bierdzany 62km - 2:15 - 27.68km/h Kluczbork 119km - 4:20 - 27.46km/h Bierutów 136km - 4:55 - 27.66km/h Oleśnica (tutaj skręt o 90 stopni, pierwszy odcinek bez wiatru w twarz :] ) 153km - 5:26 - 28.16km/h Wrocław
Dzięki stronie forumszosowe.org dowiedziałem się o opolskich ustawkach. Postanowiłem sprawdzić jak to wygląda i wybrałem się dzisiaj na umówione miejsce o 14:00.
Trasa dookoła Opola. Zjawiło się trochę osób, ponoć mało :) W pewnym momencie jechało nas 13-14. Ja za brak kasku zostałem cofnięty przez "szefa" na koniec :P Nie wiem za co ta nagroda, ale trochę lipnie było wozić się na kole :D Siłą rzeczy ludzie po zmianach chowali się za mnie i byłem wypychany na przód. Wiatr był dzisiaj bardzo mocny, czołowy oraz boczny.
Ustawiłem się na zmianę, na środku drogi, ludzi schowali się po prawej i jadę. Nie mam licznika ale po przełożeniem wydaje mi się, że kręcę tak na 40km/h. W końcu mam dość, daje znak że zjeżdżam i tu nagle zonk. Za mną zostały 3 osoby :D No nic, jedziemy dalej. Przychodzi znowu moja kolej, zmiana podobna jak poprzednio. Nudzi mi się z przodu i daję znak. Zonk drugi, za mną już tylko jedna osoba a reszty nie widać :DDD
Stwierdziliśmy że poczekamy i pojedziemy jednak razem. Dojechało do nas jeszcze 7 osób. Ostatecznie tempo się rozbujało i jak zaczęły się pagórki to wszyscy jechali pod 40km/h. Ponoć ogólne tempo dzisiaj było słabe i mogę się spodziewać więcej :) Na pewno gdybym dawał więcej zmian byłbym bardzie zmęczony.
Jednak jazda z tył faktycznie była karą. Nie mieściłem się na rantach i przy bocznym wietrze sam musiałem z nim walczyć.
Nieskromnie poinformuję, że od wczoraj mogę już być tytułowany mgr inż. Platon ;D Z jednej strony szkoda przesiedzianego sierpnia i września, z drugiej jednak było warto.
Przeglądając różne filmy na yt naszła mnie ochota na zrobienie czegoś samemu. Wybór padł na wyprawy na Pradziada. Z uwagi na to, że nie dysponuje kamerą film jest nietypowy :)
Dostępna jest tylko wersja angielska, chciałem zwiększyć oglądalność i umożliwić zrozumienie części moich znajomych.
Dzisiejszy wyjazd to Wrocław - Opole @ dk94. Zimno, 13 stopni, słońce próbowało przebijać się przez chmury. Dalej nie mam licznika więc postanowiłem spokojnie pokręcić, nie umiem jeszcze na oko określać prędkości. Tym większe było moje zdziwienie kiedy na 85km okazało się, że minęło 2h 31m od wyjazdu. Setka zrobiona w 2h 57m.
Dystans z głowy gdyż trasą już wielokrotnie jeździłem, czas za to z komórki, nigdzie się nie zatrzymywałem.
Jeżdżę od lipca 2007. Najczęściej można mnie spotkać w okolicach Wrocławia. Poza szosą dojeżdżam trekingiem do pracy. Trochę informacji:
największy dystans w grupie - 461,7km @ 31,66km/h (nad Bałtyk z Krzyśkiem "chris90accent")
największy dystans w pojedynkę - 260km @ 31.40km/h
największa prędkość - 84,1km/h - gdzieś w Alpach
największa średnia na odcinku 100km - 39.59km/h (Amber Road)
największa średnia na krótkim dystansie - 41.12km @ 40.08km/h
największy miesięczny dystans - 2025km
najwyższe zdobyte drogi:
- Passo di Stelvio 2758m
- Col du l'Iseran 2770m
- Cime de la Bonette 2802m
najtrudniejsze zdobyte szczyty:
- Monte Zoncolan
- Hochtor
- L'Alpe d'Huez
zaliczone kraje na rowerze:
- Polska
- Niemcy
- Austria
- Holandia
- Czechy
- Słowacja
- Włochy
- Szwajcaria
- Francja
- Monaco
- Chorwacja
- San Marino