#9 Passo Gardena (2116), Sella (2244m), Pordoi (2239m), Campolongo (1875m)
#10 Powrót
Bezchmurna noc była zimniejsza od poprzedniej, mimo wielu warstwa na sobie, śpiwora oraz koca obudziłem się w aucie z przemarzniętymi nogami około 6 rano. Nie było jak się dogrzać więc postanowiłem wstać i trochę pochodzić. Słońca na kempingu jeszcze nie było choć jego promienie oświetlały już szczyty. Usadowiłem się na samym krańcu placu i czekałem na pierwsze promienie fotografując wszystko dookoła.
Na tej ścianie w środku nocy obserwowaliśmy wspinaczy.
Kiedy słońce już zagościło przy aucie zrobiło się bardzo przyjemnie, do tego stopnia, że musiał pościągać rzeczy i zostać bez koszulki. Zrobiłem śniadanie i delektowałem się pięknem Dolomitów przy okazji czytając książkę. Kolegom jakoś nieśpieszno było opuszczać namiot i tak jakoś szybko zleciały mi 4 godziny :)
Mój nocleg przez cały wyjazd, spałem obrócony w drugą stronę.
Patrząc na Adama i Darka z niewiadomych mi przyczyn morale nie wyglądały na zbyt wysokie... może spanie w wełnianej czapce i kurtce przeciwdeszczowej miało coś z tym wspólnego? ;D
Ostatecznie Darek zrezygnował dzisiaj z jazdy, a Adam robił dywersję i po dość długim relaksie udało się ruszyć koło 14. Zdecydowaliśmy się na Gruppo del Sella, płaskowyż Sella otoczony jest drogą, która biegnie przez 4 przełęcze: Passo Gardena (2116), Sella (2244m), Pordoi (2239m), Campolongo (1875m).
Dzisiaj tempo spokojne i dużo zdjęć. Zaczęliśmy od Gardeny.
Na samej przełęczy parking płatny, wszystkie miejsca zajęte, a ludzie stawali nawet niżej na serpentynach żeby zaparkować. Trekingowcy oraz wspinaczy. Dodatkowo po szlakach widać było pełno MTB.
Zjeżdżając widzieliśmy wspaniałe ściany do wspinaczki. Ciekawe czy wszystko w stylu klasycznym czy może jednak mają obite drogi?
Zaczęliśmy się zbliżać do Passo Sella, tam ponownie auta poustawiane we wszystkich możliwych miejscach gdzie tylko dało się wjechać.
Następnie przyjemny zjazd i od razu podjazd na Passo Pordoi, a tam ciągle wywieszone banery Tour de Pologne, które w tegorocznej edycji tamtędy poprowadzono.
Zjazd z Pordoi do Arabby rewelka, leciało się zarąbiście, polecam :) a na koniec został nam łagodny podjazd na Campolongo.
Corvara w dole. Na zjeździe był jeden łuk przekozak, na którym tak się złożyłem że chyba zabrakło centymetrów od przyszorowania kolanem o asfalt :)
Na koniec zakupy i zdjęcie przy nowej generacji drewnianych rowerów. Ten to dopiero ma przełożenia, stówka na zjeździe przy kilku ruchach korbą.
Na kolację spaghetti z mozarellą i szykowanie rzeczy do jutrzejszego powrotu. Piękny widokowo wyszedł dzisiaj dzień. W planach miałem przejechać się u podnóża Marmolady i zrobienie Passo Fedaia, ale będzie musiała poczekać do następnego razu.