Ranek jest ciężki i nie mogę wstać, szukając budzika krzyczę w myślach spać! Zebrawszy się sprawnie w tą ciemnom noc, ruszam ostro rowerem dając pełną moc. Słońce jeszcze daleko nie myśli o wschodzie, przekraczając Odrę podziwiam księżyc na wodzie. W oddali na Kochanowskiego pomarańczowe światło majaczy, Cisnę i cisnę, a to jakiś kolarz kozaczy. Siedzę mu na kole aż do Społecznego, on miał chyba już dość bo odbił w Wróblewskiego. Kolejne skrzyżowanie, jest już tylko z górki, jeszcze kilka metrów i przypnę się do rurki. Na basenie szóstej nie ma i nikt nie pływa, za parę minut każdy będzie czuł się jak ryba. Daję z siebie wszystko, dzisiaj czas na sprinty, żabka, kraul, grzbietowy, ale jestem zwinny! 60 basenów zrobionych, czas na rozpływanie, teraz już tylko planuję co zjeść na śniadanie. W szatni jak zwykle ostatni, ciągle widzę wodę, w kasie Justyna czeka, chce sprzedać mi bilet na środę. Zrelaksowany wychodzę przed basen, odpinam rower i ruszam w trasę. Dalej jest ciemno, zapalam tylne światło, na Legnickiej zakup bananów przechodzi gładko. Pod pracą zapinam rowerem i zjadam batona. Tak właśnie wygląda poranek Platona !
Rano ciepło, jechało się bardzo przyjemnie. Na basenie, gdzieś na sprintach żabką chyba, nadwyrężyłem sobie mięsień uda, z przodu, dość wysoko. Popływałem tak 500m, ale tak bolało, że szybciej skończyłem. Oby do jutra przeszło. W szatni spotkałem Ryśka, który przyszedł na 7. Mięczak ;P
400m x rozgrzewka 100/100/100/200m x kraul sprint 100/100/100/200m x klasyczny sprint 400m x rozpływanie = 1800m
A teraz mój ulubiony kawałek Loreeny. Już ostatni żeby nie stało się to monotonne.
Wczoraj wykazałem wyższość trasy dłuższej nad krótszą :) Średnia na powrocie 28.5km/h, nie do osiągnięcia na przejeździe przez centrum.
Dużo osób dzisiaj, sprinty trochę marnie wychodziły bo zatrzymywałem się na ludziach przede mną, na szczęście na nawrotach przepuszczali mnie. Czytam obecnie "Nowoczesny trening pływacki" Macieja Rakowskiego, więc szykują się zmiany do planu treningowego. Już wiem, że dziennie powinienem pływać 2x po 120 minut... cóż 1x60m musi wystarczyć :D
400m x rozgrzewka 100/100/100/200m x kraul sprint 100/100/100/200m x klasyczny sprint 850m x rozpływanie = 2250m
Druga obok Night Ride Across the Caucasus piosenka Loreena McKennitt, która przyciągnęła mnie do tej muzyki.
Albo godzina trwa krócej albo ja co raz wolniej pływam :)
500/500/500/500/300 x żabka/kraul = 2300m
Na 7 przyszła na basen gruba kobieta. Ale nie taka zwykła gruba, taka, które widuje się co najwyżej na zdjęciach w internecie. Jestem pewien, że mogła by załatwić niejednego zawodnika sumo, w udzie to ona miała dużo więcej niż ja w pasie :) Ale o dziwo ładnie żabką pływała.
Ostatnio wróciłem do muzyki, którą poznałem na początku studiów i do snu oglądam i słucham jej koncertu "Nights from the Alhambra". Jeśli ktoś nie widziałem poleca, pięknie zrobiony. Poniżej pierwszy kawałek tej artystki, który usłyszałem.
Loreena McKennitt - Night Ride Across the Caucasus
Pierwsza basenowa setka. Zabrało mi to sporo czasu bo aż 65 wyjść na basen (niekoniecznie godzin) w ciągu 4 miesięcy. Obecnie pływam około 10km tygodniowo. Liczę, że drugą setkę też uda się zrobić :)
Dodatkowo dzisiaj miłe zaskoczenie, przy jednym z torów była tabliczka "szybki tor". Pływały na nim dwie osoby i pomyślałem sobie, że nareszcie poszli po rozum do głowy i będzie można spokojne szybciej sobie pływać. Niestety okazało się, że pływacy na tym torze z szybkim pływanie niewiele mieli wspólnego :D
400m x rozgrzewka 100/100/100/200m x kraul sprint 100/100/100/200m x klasyczny sprint 400m x rozpływanie = 1800m
Wiatr, który wczoraj pchał mnie do domu dzisiaj dawał w twarz. I to tak, że ciężko było jechać nawet 20km/h, stąd ten ładny czas wykręcony. Do tego jeszcze sobie padało :D
Na basenie w miarę pusto, od połowy sam pływałem. Dzisiaj całość kraluem, chciałem 3km, ale jak zwykle początek popłynąłem za słabo. Muszę stoper kupić, wtedy znając międzyczasy będę wiedział jak płynąć.
2650m x kraul
34s na basen, a potrzebuję zejść do 30s. Pływałem już 32.
Powrót z bardzo mocnym wiatrem w plecy. Cały dzień dzisiaj dmucha, wczoraj zresztą też.
Jeżdżę od lipca 2007. Najczęściej można mnie spotkać w okolicach Wrocławia. Poza szosą dojeżdżam trekingiem do pracy. Trochę informacji:
największy dystans w grupie - 461,7km @ 31,66km/h (nad Bałtyk z Krzyśkiem "chris90accent")
największy dystans w pojedynkę - 260km @ 31.40km/h
największa prędkość - 84,1km/h - gdzieś w Alpach
największa średnia na odcinku 100km - 39.59km/h (Amber Road)
największa średnia na krótkim dystansie - 41.12km @ 40.08km/h
największy miesięczny dystans - 2025km
najwyższe zdobyte drogi:
- Passo di Stelvio 2758m
- Col du l'Iseran 2770m
- Cime de la Bonette 2802m
najtrudniejsze zdobyte szczyty:
- Monte Zoncolan
- Hochtor
- L'Alpe d'Huez
zaliczone kraje na rowerze:
- Polska
- Niemcy
- Austria
- Holandia
- Czechy
- Słowacja
- Włochy
- Szwajcaria
- Francja
- Monaco
- Chorwacja
- San Marino