Wpisy archiwalne w kategorii

runner

Dystans całkowity:28364.41 km (w terenie 138.00 km; 0.49%)
Czas w ruchu:1026:06
Średnia prędkość:27.36 km/h
Maksymalna prędkość:84.10 km/h
Suma podjazdów:109148 m
Maks. tętno maksymalne:200 (100 %)
Maks. tętno średnie:172 (86 %)
Suma kalorii:872736 kcal
Liczba aktywności:478
Średnio na aktywność:59.34 km i 2h 10m
Więcej statystyk

Oleśnica

Niedziela, 27 czerwca 2010 · Komentarze(2)
Kategoria <50km, >30km/h, runner
Dzisiaj rozjazd po wczorajszym. Najpierw do Oleśnicy pod mocny wiatr, ciężko, średnia 29.3 km/h, powrót 35.9 km/h. Powrót 16:02 i udało się zdążyć na mecz Niemcy - Anglia :)

Dzisiaj mój pulsometr wariował, założyłem spodenki bez szelek, a wiatr na początku był tak mocny, że koszulka cały czas mocno uderzała o czujnik na klatce piersiowej, co poskutkowało średnim tętnem po 10km na poziomie 200 uderzeń na minutę :D Na wykresie poniżej można zobaczyć jak to wyglądało :D

Przełęcz Tąpadła

Sobota, 26 czerwca 2010 · Komentarze(7)
Kategoria >150km, >30km/h, runner
Dzisiejszy wypad miał być trochę innym, ale nie znalazłem na niego chętnych :) Ostatecznie dogadałem się z Darkiem najpierw na Wzgórza Trzebnickie, a potem na Ślężę. Chwilę później dzwoni do mnie Artur i jest już nas trzech na wyjazd. O 11:30 spotykam się z Darkiem, a następnie udajemy się na Powstańców po Artura. Jedziemy dk35 i odbijamy na Sobótkę, potem Przełęcz Tąpadła i zjeżdżamy do Dzierżoniowa przez Wiry. Tam zakupy i zastanawiamy się czy by czasem nie pojechać Przełęczą Walimską do Wałbrzycha, jednak po sprawdzeniu pociągów okazuje się, że możemy nie wyrobić się na 17:30, a potem trzeba będzie długo czekać. Zapada decyzja za jazdą do Świdnicy, a tam odbicie na Jezioro Mietkowskie.

Artur na podjeździe po wyjeździe z Dzierżoniowa.


Od Dzierżoniowa mamy już dość mocny wiatr, twarzowy i boczny. Jedzie się dość ciężko, ale w końcu bocznymi drogami docieramy nad jezioro.

Mała sesja, najpierw z Darkiem, potem z Arturem :)



Po objechaniu jeziorka robimy mały nawigacyjny błąd i z powrotem wpadamy na dk35. Mieliśmy wracać przez Kąty ale ostatecznie decydujemy się cisnąć główną drogą do Wrocławia.

Uwaga ptaszek leci. Na powrocie z Masywem Ślęży w tle.


Na dk35 przed Wrocławiem mała rewolucja, część drogi zamknięta, a ruch kierowany jest na odcinek AOW. Pogoda była umiarkowanie łaskawa dzisiaj, nie za gorąco, momentami słonecznie, ale za to silny wiatr. Noga ładnie dawała, może chciała odreagować tydzień w pracy i ciągłe siedzenie przed monitorem :) Darek całą zimę dojeżdżał i dalej dojeżdża do pracy rowerem przez co formę zdecydowanie poprawił i jechał dużo lepiej niż jeszcze we wrześniu zeszłego roku.

Na koniec trasa i kilka liczb, czyli to co lubię najbardziej ;D

Trasa:


- kadencja 74, nisko ale było sporo odcinków gdzie w ogóle nie kręciłem. Z samej jazdy byłaby pewnie z 84.
- wyjazd przez miasto szybki 31.9 km/h (20km)
- dojazd do Sobótki 36 km/h (18km)
- dojazd na Przełęcz Tąpadła 26.6 km/h (15km)
- zjazd na Wiry 44.2 km/h (4.5km)
- do Bielan już z przeciwnym wiatrem 30.5 km/h (70km)

Miasto

Środa, 16 czerwca 2010 · Komentarze(0)
Kategoria miasto, runner
Dzisiaj ustawiłem się z Konradem na jazdę po mieście, poprowadziłem tak, że pojechaliśmy przez las na Rędzin, a potem tłukliśmy się sporym odcinki tragicznej kostki brukowej, współczuję ludziom tam mieszkającym :)

Przełęcz Walimska

Sobota, 12 czerwca 2010 · Komentarze(6)
Kategoria >150km, runner
Wyjazd był planowany od kilku dni, miało nas jechać trzech, ja, Krzysiek i Artur. Niestety Artur w ostatniej chwili zrezygnował. Zbiórka o 5:50 pod Koroną, pogoda fantastyczna, 20 stopni i pochmurno, aż chce się jeździć, ubrani jesteśmy oczywiście na krótko. Szybko przebijamy się przez miasto i dk35 ruszamy do Sobótki, jedziemy spokojnie na równych zmianach i średnia wychodzi 32.4km/h. Potem zaczynają się podjazdy i tu już każdy swoim tempem, do Dzierżoniowa też spokojnie wieziemy się rozmawiając.

Na dk35 do Sobótki.


Gdzieś tam jest nasz cel, zaraz zaczyna się 13.35km podjazd.


Zaraz za Dzierżoniowem zaczyna się podjazd na Przełęcz Walimską, tutaj jest jescze bardzo delikatnie, w sumie 6.4km i 1.7%. W Rościszowie zaczyna się właściwy podjazd, mierzę go od mostka przy sklepie gdzie robię zakupy. Ma on 6.95km i średnie nachylenie 5.67%, na poczatku jest kawałek kostki, a potem już piekny asfalt na szczyt. Krzysiek narzuca większe tempo i mi odjeżdża, udaje mi się go jeszcze sfotografofwać. Wjazd zajął mi 28m 51s co dało średnią 14.3km/h i zabójczy maks 19.1km/h :D Krzysiek zaczął mierzyć czas dopioro od końca kostki, ale cały wjazd zajął mu około 25m.

Krzysiek mi odjeżdża na podjeździe, po 3km jeszcze go widziałem :)


Następnie zaliczyliśmy zjazd, odcinki kostki brukowej i zakręty o 180 stopni spowalniały, ale i tak uzyskałem średnią ~40km/h :) Cały zjazd ma 9.6km, gdzieś po drodze łyknąłem motocyklistów, którzy już mnie nie dogonili :D Następnie czekała nas już tylko wspinaczka pod Wałbrzych, a potem szybki zjazd 4-pasmówką do centrum, wyciągnąłem tam 70km/h, brakowało przełożeń na więcej ;D Niestety kawałek dalej drogę przyblokowały prace remontowe i inne pojazdy przez co reszta zjazdu była powolna :( Po 10 robimy zakupy w Biedronce, zaczyna robić się już nieprzyjemnie ciepło i wychodzi słońce :/

Wjechaliśmy jeszcze na "punkt widokowy" strzelić fotkę.


Kolejny szybki zjazd 4-pasmówką na wylocie z miasta nie był udany bo wiał strasznie silny czołowy wiatr, mimo to 65km/h było :) Tutaj zabieramy się do wspólnej pracy i kolejne 60km robimy w idealnie równych, kilometrowych zmianach wykręcając do Bielan średnią 33.12km/h. Tutaj pojawił się problem w moim Garmine, stanęliśmy na 10m w połowie trasy, a on zliczył to do czasu jazdy, muszę sprawdzić czy autopauza przestała działać.

Na koniec został nam już przejazd przez cały Wrocław z Bielan na Psie Pole, było już po 13 i upał strasznie dawał nam się weznaki. Trasę pokonaliśmy po dk8 cisnąc mocniej niż z Wałbrzycha i wykręcając lepszy czas niż rano przy pustych ulicach :) Oberwało nam się też od jakiejś paniusi, że nie jedziemy po ścieżce... niech ona spróbuje po ścieżce jechać 40km/h :)

Wyjazd był zdecydowanie udany, tempo na płaskim mocne, zmiany równe, poprawiony też mój rekord wjazdu na Przełęcz Walimską o 2m 24s. Trochę żałowaliśmy, że nie startowaliśmy o 4 rano bo byśmy prawie całkiem uciekli przed upałem, ale pewnie tak rano nie chciało by nam się wstawać :) Brakowało nam tylko tego trzeciego bo wtedy robilibyśmy o 1/3 zmian mniej :P W sumie trasę przejechałem o 2 bananach i 5 litrach płynów. Średnie tętno wyszło też przyzwoite (75%), widać wpływ niskiej temepratury. W czwartek dużo krótsza i prostsza trasa robiona w upale wycisnąła ze mnie 83% :]

Trasa i jej profil:



Miałem też w planach narysowanie profili Przełęczy Walimskiej od Dzierżoniowa oraz od Wałbrzycha jednak dane dla tego pierwszego są niekompletne :/ Jak zrobię wrzucę tutaj profil od Wałbrzycha.

Więcej szczegółów TuTAJ.

Jezioro Mietkowskie

Czwartek, 10 czerwca 2010 · Komentarze(0)
Kategoria <150km, runner
Może jeszcze długo nie jeżdżę ale teraz będą to moje czwarte wakacje. Te wcześniejsze nauczyły mnie jednego. Przy tak wysokich temperaturach jedyna sensowna godzina na powrót do domu to 10:00, czyli w zależność od przewidzianego dystansu należy odpowiednio wcześniej wyjść - łącznie w wyjazdami o świcie (gdzieś koło 4:00).

Niestety Artur o 7:00 kończył nockę i za bardzo nie dało się wcześniej :D A że chciałem razem pokręcić dałem się przekonać do 10:15. Po zrobieniu 16km na zbiórkę już masakra i cały jestem zalany potem, dalej nie było wcale lepiej, a urządzaliśmy sobie momentami dość mocną jazdę i nie oszczędzaliśmy się na hopkach :)

Cel wyjazdu ustaliliśmy na zaporę w Mietkowie. Trasa prowadziła przez różne wioski i Kąty Wrocławskie, ogólnie wrażenia bardzo pozytywne bo ruchu prawie nie było ! Niestety momentami nawierzchnia pozostawiała wiele do życzenia, jednak na spokojny wypad trasę tą mogę polecić.

Trasa i profil (ten taki dzyndzelek bardzo z lewej strony to króciutki podjazd i najwyższy punkt wyjazdu):


W końcu zmieniłem rower, teraz waży tylko 7kg...


No dobra, tutaj jego właściciel, Jarosław Marycz z Saxo Bannk ;P


Przez tą pogodę mimo spokojniejszej jazdy miałem średnie tętno wyższe niż na maratonie w Lesznie. W taką pogodę trzeba uważać bo można się przekręcić na rowerze :) Kadencja wyszła strasznie niska (68), ale zwalam to na pogodę :P Z samej jazdy poza Wrocławiem średnia to 30.5km/h. Reszta szczegółów TUTAJ.

Wzgórza Trzebnickie

Niedziela, 6 czerwca 2010 · Komentarze(0)
Kategoria <150km, runner
Udała mi się dzisiaj rzecz trudna. Pod pretekstem wypadu na 60km, namówiłem Adama na rower :P Najpierw podskoczyłem po niego do centrum, a potem ruszyliśmy na Wzgórza. Koło Pasikurowic spotkaliśmy umierającego z pragnienia Krzyśka, który wracał z długiego treningu, ale w taką pogodę wziął tylko jeden bidon :)

Po podjeździe za Tarnowcem udało mi się namówić Adama na wydłużenie wycieczki :P Wróciliśmy do Zawoni i ruszyliśmy na Oleśnicę. Ruch był mały więc jechało się przyjemnie. W Oleśnicy wskoczyliśmy na dk8 i tak trochę szybszym tempem pociągnęliśmy do Wrocławia. Picie dzisiaj schodziło niemiłosiernie, teraz już pamiętam dlaczego w taką pogodę preferuje wyjazdy o 4-5 rano :)

Adam na podjeździe zdecydował się opalać:


A poniżej trasa i profil:


Szczegóły wyjazdu TUTAJ.

V Leszczyński Maraton Rowerowy

Sobota, 29 maja 2010 · Komentarze(9)
Wyniki:
48/165 w open (195 zapisanych)
12/25 w M2

Dystans samego maratonu 165km, czas 4:57:29, średnia 33.3km/h.


Sam bym pewnie nawet nie próbował startować ale Arturowi udało się mnie namówić. Pobudka o 4, o 4:40 już jadę na PKP, po drodze jakiś wypadek Sobieskiego i droga zamknięta, ale przeciskam się. Na dworcu zagaduje mnie ojciec chłopaka, który też startuje, a czeka przed dworcem. Jedziemy więc razem, a w Obornikach dosiada się jeszcze dwóch zawodników. Na miejscu wszystko szybko załatwiamy i jesteśmy gotowi do startu.

Pogoda świetna, słońce i słaby wiatr. 7:53 startuję z Arturem, dwie osoby się nie pojawiły, więc jedziemy we 4. Mimo tempa 30-31, po chwili zostajemy sami. Po 5km dochodzi nas dwóch gości (151 i 156), cisną ~38km/h, a my siadamy na kole. Mijamy wcześniej startujących, niektórzy próbują łapać pociąg ale wymiękają szybko. Zaczynamy dawać zmiany i jedziemy tak 20km, Artur decyduje się odpuścić, a ja czekam na niego.

Koło 45km dochodzi nas kolejny pociąg, korzystamy z okazji. Ja ustawiam się z przodu i zaczynam pracować. Na podjeździe na 53km rozrywa się, ja zostaje w pierwszej części, Artur w drugiej. Tempo jest bardzo mocne. Kawałek dalej trafia się podjazd 5%, a zaraz za nim 4% i razem z innym gościem puszczam koło. Próbuję gonić jakieś 2 km, ale utrzymuje się stała luka, atakuje dwa razy ale zbliżam się nieznacznie.

Następne 20km jedziemy we dwóch tempem na 31. Zaliczamy punkt żywieniowy gdzie tracimy jakąś minutę na picie i uzupełnienie bidonu, zabieramy też po bananie. Na 85km łapiemy kolejny pociąg, którego do końca już nie puścimy. Znowu ustawiam się w miarę z przodu i wychodzę na zmiany, z tył spora grupka się wozi całą trasę :( W pewnym momencie na skrzyżowaniu łączymy się z grupą jadącą mini, jest w niej kolega z pociągu, który startował po 10 :) Na drugim punkcie żywieniowym nie próbuję się nawet zatrzymywać, przejeżdżam przez bramkę kontrolną, zgarniam w locie butelkę wody i jadę dalej. Niestety bolą mnie już plecy, nie mogę przyjmować aerodynamicznej pozycji, ostatnie 15km wożę się na kole.

Miała też miejsce niebezpieczna sytuacja, sczepiłem się kołami z gościem przede mną, jakieś 3s jechaliśmy z tarciem, a ja byłem przechylony mocno w bok, cudem nie wywróciłem się i nie pociągnąłem za sobą osób z tył.

Pod koniec cisnął z nami samozwańczy fotograf wyścigu, jestem na sporej liczbie jego zdjęć, mam nadzieję, że uda mi się do niech dostać :) Przejeżdżając przez wioski miały też miejsce przyjemne sytuacje, ludzie nas witali, a szczególnie małe dzieci :]

Był to mój pierwszy maraton, ale wydaje mi się, że oznakowanie wyścigu było dobre, w newralgicznych punktach stała policja i straż i blokowała ruch, gdy nadjeżdżali kolarze. Mimo to raz z Arturem byśmy źle pojechali, zagadaliśmy się i nie zauważyli tabliczki skrętu w lewo, dopiero jakiś mleczarz krzyczał za nami, że wszyscy skręcają :DDD Drogi jakościowo było dobre, a ruch mały.

Trasa:


Średnia kadencja wyszła 80 aczkolwiek jadąc w środku pedałowało się mało, a jak trzeba było przycisnąć to w granicy 95-100. Tętno nie za wysokie, spodziewałem się przynajmniej 85% HRmax. Przy okazji ustanowiłem swój rekord, 5 godzin jazdy bez zatrzymywania się :) Więcej danych technicznych Pokaż trasę GPS">TUTAJ.

Z ciekawostek widzę, przynajmniej jedną osobę, która jadąc na szosie z crossowymi oponami wpisała swój rower jako MTB :D

Po jedzeniu (niesmacznym) i odebraniu dyplomu pozbieraliśmy się, ja z kolegą wcześniej poznanym w pociągu ruszyliśmy na PKP. Dojechaliśmy na dworzec, a akurat pośpiech do Wrocławia odjeżdżał, na szczęście złapaliśmy konduktora i zaczekał na nas.

Ogólne wrażenia super, jazda w grupie daje niesamowicie dużo jednak jest sporo leserów, ciekawe jakby pojechali gdyby nikt ich nie ciągnął ?:> Jestem pewien, że wystartuje w kolejnych imprezach, również za rok chętnie wrócę do Leszna. Tak wysokie miejsce biorąc pod uwagę moją raczej rekreacyjną jazdę i znikomą ilość stricte treningów dodatkowo motywuje.

Reszta km z dzisiaj to dojazdy z i na PKP.

Okazało się, że fotograf też jest z Bikestats ! Dzięki Zabel za super zdjęcia !

Z galerii pozwoliłem wybrać sobie kilka ;D

Ja i kris91.


No chłopaki trzymać koło, to tylko mała hopka :P


Ufff, jeszcze tylko ten zakręt i schodzę ze zmiany :D


Fotograf ustawił się ze mną i czekał na swoją kolej.


Gorące powitanie, nie jedyne.


"Aaaa", pomocy, ktoś robi mi zdjęcie ;P


Nowe rondo przetestowane, nawet przystosowane do sporych prędkości :)


I znowu pod górę, a miało być po płaskim.


Końcówka, kolega z Pruszkowa ciągnął mocno cały peleton, ja już zmian nie dawałem, ale trzymałem się z przodu.


Lepsza perspektywa tego wyżej :D


A tu jeszcze zdjęcie z trasy autorstwa innego fotografa.





Dodatkowo po zgraniu danych z Garmina zrobiłem małe podsumowanie. Zrobiłem 125km w pociągu, a pozostałem 40km jadąc we dwóch. Średnia z pociągów wyszła 34.95 km/h (pierwszy pociąg 35.9, drugi 36.5, trzeci 33.8), ta druga 30.1 km/h :) Jest to świetny przykład na to, że aby osiągnąć dobry wynik trzeba od początku jechać w mocnej grupie i trzymać tempo, jak się odpadnie na kolejny pociąg można czekać nawet i 2x po 20km ;]

Na trasie były 4 podjazdy idealne do rozerwania grupek, każdy z nich miał około 1km długości i średnie nachylenie od 2.1% do 3.6%, ale to co było najgorsze to chwilowe skoki nachylenia do 9% a nawet 11% :)

Trening

Piątek, 28 maja 2010 · Komentarze(0)
Kategoria <100km, >30km/h, runner
Taka piękna pogoda, że można by zrobić i 2x tyle. Dzisiaj spokojnie w tlenie, wioskami do Oleśnicy, powrót dk8. Kadencja 78.

W Oleśnicy trafiłem na koncert orkiestry komendy głównej we Wrocławiu:


Trasa:


Zacząłem oglądać serial Firefly i spodobała mi się theme song:

Trening

Środa, 26 maja 2010 · Komentarze(5)
Kategoria <100km, miasto, runner
Po 16 wyjechałem na pętlę 30km dokładnie taką samą jak wczoraj. Przed 18 byłem umówiony z Krzyśkiem na płaską trasę. Na zbiórce minęło nas 3 kolarzy, dogoniliśmy ich i Krzysiek chciał jechać z nimi na Wzgórza Trzebnickie. Nie za bardzo mi pasowało, ale pojechałem, kilka km dalej wszyscy mnie urwali :) Reszta przejechana samotnie.

Kad. 71.

Stary kawałek, ale dopiero niedawno go usłyszałem, strasznie szybko wkręca :]

Röyksopp - What Else Is There?

Rozruszać nogi

Wtorek, 25 maja 2010 · Komentarze(0)
Kategoria <50km, >30km/h, runner
Wczoraj nie rozjeździłem nóg, a dzisiaj jeszcze czułem mięsień, w którym ostatnio łapał mnie skurcz. Dzisiejsza trasa króciutka, ostatnie 9km pod bardzo mocny wiatr. Kadencja średnia 86.



A teraz świetny kawałek z 1976 roku, który poznałem dzięki serialowi Supernatural. Teledysk złożony ze scen z serii, masa spoilerów więc jeśli ktoś nie doszedł jeszcze do 5 sezonu niech posłucha samo audio :)