Mit jazdy z Wrocka z wiatrem w plecy obalony, przez całą drogę wiało w twarz :) Wczoraj 100,55km w 3h 20m i na miejscu byłem w bardzo dobrej kondycji, dzisiaj ten sam dystans 16m dłużej i jestem kompletnie wykończony. Dodatkowo dzisiaj znacznie cieplej, poszły 2 litry, wczoraj tylko litr, ale wtedy przez całą drogę słońce było za chmurami.
Godziny jazdy chyba najgorsze biorąc pod uwagę przejazd przez Wrocław, Oławę, Brzeg i Opole, na drogę wylega prawdziwe bydło, a dodatkowo takiej chamówy jak dzisiaj jeszcze na drogach nie spotkałem. Chyba trzeba przestawić się na jakieś odludne lasy albo góry :D
Miałem jechać rano, ale lało, droga wyschła dopiero koło 13. Pierwsze 30km, w tym 14km przejazdu przez Opole w 57m 59s :) Potem na każdej kolejnej pełnej dziesiątce sprawdzałem i avg speed wynosiła lekko ponad 30,5km/h. Wiatr był bardzo kapryśny, raz wiał, raz nie wiał w ogóle, a kilka razy prawie mnie wywaliło na silnym podmuchu :)
Na 19 wyjazd na ściankę wspinaczkową i powrót o 21:30.
Pogoda: pochmurno Wiatr: silny Temperatura: chłodno, ale krótki rękaw Teren: 45% pagórków Czas: 9:00 - 13:15
Ożegów - Olesno - Opole
Rodzinka przytrzymała mnie w sobotę zamykając rower na klucz, a potem nastraszony burzami zrezygnowałem z wieczornej jazdy ;]
W niedziele rano już nie odpuściłem, spakowałem się i ruszyłem w ostatni etap Velo Tour do Opola. Pogoda do jazdy była fajna, jednak wiatr dawał tak mocno w twarz, że strasznie ciężko się jechało przez 75km, dopiero za Bierdzanami uspokoiło się i można było pocisnąć +30km/h. Na starcie zapowiedziałem, że za 4h dojadę do domu i prawie dokładnie mi się udało : >
Przy okazji trafiłem na nieoznakowaną granatową Vectrę, w której misie wożą się w okolicach Olesna i łapią na radar niczego nieświadomych kierowców :D W okolicach Strzelec Opolskich widziałem podobną tylko czarną :)
Dzisiaj albo jutro dorobię stracony opis jednej wycieczki i wrzucę screena całej wyprawy.
Powrót do domu czas zacząć, pierwszy krótki odcinek, właściwie to długością odpowiada etapom czasowym na różnych Tour de :) Tam kręcą to w około godzinę, ja mam ciut gorszy wynik, ale będzie nad czym popracować :D
3km po starcie zaliczyłem zderzenie z jakimś wielkim owadem, którego nawet nie zdążyłem zauważyć, a który tak ugryzł mnie w palec wskazujący, że opuchlizna dopiero po dwóch dniach zeszła, ciężko trochę się jechało z wyprostowanych palcem ;]
Pogoda: słońce Wiatr: słaby Temperatura: rano chłodno, później gorąco Teren: 30% pagórków Czas: 7:30 - 9:30 ; 13:00 - 16:20
Bełchatów - Ożegów (56km) i Ożegów - Bełchatów (90km) :D
Miałem jeździć rano z Alą, ale trochę nie wyszło :P Na miejscu chwilę odpocząłem i umyłem rower, nie chciało mi się jakoś ruszać i tak czas zleciał do 13. Na 15 miałem być w Bełchatowie na obiedzie więc ostro ruszyłem wybierając oczywiście dłuższą i okrężną trasę. Zorientowałem się, że trochę przesadziłem, ale cisnąłem jak się dało zaliczając drobne spóźnienie :)
Dzisiaj znowu bym mnie autko załatwiło, koleś rozpędzony włączał się z prawej na mój pas, tylko tym razem nie zajeżdżał mi drogi a walił dokładnie na mnie, ja ostro odbiłem na przeciwny pas, a on z piskiem hamował. Kto tym ludziom prawka wydaje ?!?!?!?!
Trasa:
Edit:
No i lipiec kończę na 23 miejscu, jedna wycieczka więcej i byłoby 19 :) A gdybym nie przespał pierwszych dni lipca to jeszcze wyżej :D
Pogoda: słońce Wiatr: brak Temperatura: umiarkowana Teren: całość raczej płaska Czas: 18:15 - 20:45
Łódź - Bełchatów
Droga powrotna, w większości taka sama jak wczoraj, ominąłem tylko dziesięciokilometrowy odcinek ósemki... według atlasu miał tam być asfalt - trafiłem na szuter z dziurami.
Po grillowej kiełbasce, imprezowym piwku, objadaniu i wylegiwaniu się dnia następnego dostałem ładnego powera :D Wczoraj zmęczony po długiej wycieczce na tej samej trasie ze średnim wiatrem poszło znacznie gorzej. Dzisiaj płynęło się po asfalcie :)
Na koniec trasy prawie zostałbym skasowany, tnę przez Bełchatów główną drogą +50km/h, trochę samochodów przede mną, a tu nagle jak one przejechały z bocznej włącza się na mój pas samochód zajeżdżając mi centralnie drogę. Kto jeździ na kolarce wie jak się hamuje z takiej prędkości... a raczej jak nie da się hamować. Na szczęście on zatrzymał się w połowie pasa, a ja balansem działa przerzuciłem rower na bok. Potem cisnąłem dalej z taką prędkością, ale nogi mi zmiękły, że jak zsiadłem ciężko było ustać :D Czy wszyscy ludzie myślą, że każdy rowerzysta jeździ max 10km/h ?
Pogoda: słońce Wiatr: średni w twarz Temperatura: gorąco Teren: całość raczej płaska Czas: 11:15 - 14:45
Bełchatów - Łódź
Na zaproszenie wybrałem się do kuzyna Piotrka i Doroty do Łodzi, planowałem trasę przez Tomaszów i Koluszki jednak po wczorajszym rajdzie stwierdziłem, że robię jak najkrótszą :) Wyjechałem jak zaczynał się największy upał i przez całą drogę jechało się bardzo ciężko. Najpierw 10km na ósemce, a potem już bocznymi drogami przez wioski objeżdżając trochę Łódź i wjeżdżając do niej od wschodu na miejsce docelowe. Niestety ostatnie 20km robione bo strasznie ruchliwej drodze bez pobocza przez co wiele razy wstrzymywałem cały ruch bo nikt nie mógł mnie wyprzedzić kiedy coś z przeciwka jechało (a jechało ciągle).
Trasa:
Trasa coś mi tutaj się rwie więc w domu kiedyś może zrobię lepszego screena :)
PS. No i przy grillu zostałem proszony na świadka przy ślubie :]
Pogoda: słońce Wiatr: średni w twarz Temperatura: gorąco Teren: całość raczej płaska Czas: 8:40 - 20:00
"Nastąpiło automatyczne wylogowanie"
^^ panu już podziękujemy, opis się pojawi jak zechce mi się jeszcze raz go napisać, więcej nie piszę w tym &^*$^ okienku :/
Skrót:
O 3:30 pobudka... telefon i trzeba przywieźć weselników do domu, niestety było jeszcze trochę za ciemno żeby ruszać więc położyłem się spać i wstałem dopiero koło godziny 7. Przed 8 wyruszyłem, najpierw kręcenie się po Bełchatowie i szukanie wyjazdu, potem już jazda na orientacje w wyznaczonym kierunku. Zatrzymałem się w Rozprzy, na parkingu zagadał mnie jakiś koleś, który też jeździ, gadaliśmy przez jakiś czas aż podszedł do nas ksiądz z pytaniem czy poświęcić mój rower... :D Okazało się, że staliśmy na parkingu przed kościołem, a akurat było Św. Krzysztofa, zgarnąłem też obrazek ;]
Potem jeździłem, błądziłem, trafiałem na asfalt, który ostatecznie zmieniał się w polne drogi, nadrabiałem km, prowadziłem rower kilka km przez piaszczystą drogę w lesie, aż w końcu jakimś cudem dotarłem do Sulejowa. tam zacząłem objeżdżać cały zalew. Przed Tomaszowem Mazowieckim dotarłem na plażę gdzie rozbiłem się pod drzewkiem koło 3 gorących lasek, tam też spożyłem 4-bananowy obiad, litr soku pomarańczowego i odpocząłem 2h.
Dalej ruszyłem na Piotrków Trybunalski... przypadkiem znalazłem się w Tomaszowie, który miałem ominąć, znowu trochę błądzenia i w końcu jestem w Piotrkowie. Zjeździłem cały Piotrków w poszukiwaniu dobrej drogi wyjazdowej na Bełchatów żeby znowu nie jechać ósemką, zajęło mi to ponad godzinę. W końcu jakiś dobry dziadek nakierował mnie i ruszyłem w do domu. Na miejscu byłem chyba koło godziny 21.
Pogoda: chmury, Chmury. CHMURY Wiatr: ekstra silny Temperatura: myślałem, że zamarznę nawet w bluzie (powininem być ubrany tak jak na wypady w lutym) Teren: 50% płaski, 50% pagórków Czas: 10:00 - 13:00; 16:00-21:00
Rodzina zjeżdżała z Ożegowa i musiałem przenieść swoją bazę na Bełchatów, rano padało, temperatura wyjazdu 15 stopni, przy 30km/h czułem się jakby było 0. Znowu nie mogłem dobrze pojechać i błądziłem, mianowicie koło nowej kopalni odkrywkowej w Szczercowie zbudowano nową b.dobrą drogą. Byłem święcie przekonany, że jadę starą i następnie po dojechaniu do głównej trasy odbiłem w przeciwnym kierunku - na Częstochową. Po kilku km zorientowałem się, że coś jest nie tak, zatrzymałem się na przystanku i przez 25m studiowałem atlas nie mogą się połapać czemu źle jadę i gdzie dokładnie jestem :D Kiedy już znalazłem rozwiązanie zawróciłem... oczywiście po jakiś 10km przejechałem mój skręt, znowu chwila z atlasem i w końcu się udało.
Później trafiłem na Elektrownie Bełchatów, mili strażnicy jak tylko się zbliżałem otwierali mi szlabany i zwiedzałem sobie obiekt nie mając pojęcia jak wyjechać z niego na Bełchatów :D Podjechałem pod budowę nowego bloku i chłodni, nawet goście z transportowych ciężarówek zatrzymali mnie żeby pytać się o drogę :D W końcu jakiś miły strażnik wytłumaczył mi jak mam jechać żeby dostać się do miasta :) Po dotarciu do domu przez dwie godziny rozmrażałem się. W tym czasie wyszło słońce i zrobiło się wystarczająco ciepło do dalszej jazdy.
Zgadałem się z kolegą, który mieszka za Piotrkowem Trybunalskim (cześć Marcin ;P ) i ruszyłem na krajową ósemkę. O jak ja lubie metrowej szerokości pobocza o bardzo dobrej nawierzchni :] I tym razem nie obyło się bez błądzenia, raz jak sprawdzałem atlas zorientowałem się, że zatrzymałem się na mrowisku :D Dość długo zabawiłem na miejscu i wracałem już o zachodzi słońca, tym razem przez Piotrków i całą ósemkę na tym odcinku. Słońce zaszło, znowu było strasznie zimno i jedyne co mnie ogrzewało to pedałowanie ile sił w nogach. Pierwsze część trasy (63km) jak i druga przejechana bez łyka wody z bidonu, dopiero na miejscach docelowych zapijanie herbatką :)
Z uwagi na sytuację rodzinną Velo Tour zostaje zawieszone, a ja jadę samochodem do Opola na kilka dni.
Jeżdżę od lipca 2007. Najczęściej można mnie spotkać w okolicach Wrocławia. Poza szosą dojeżdżam trekingiem do pracy. Trochę informacji:
największy dystans w grupie - 461,7km @ 31,66km/h (nad Bałtyk z Krzyśkiem "chris90accent")
największy dystans w pojedynkę - 260km @ 31.40km/h
największa prędkość - 84,1km/h - gdzieś w Alpach
największa średnia na odcinku 100km - 39.59km/h (Amber Road)
największa średnia na krótkim dystansie - 41.12km @ 40.08km/h
największy miesięczny dystans - 2025km
najwyższe zdobyte drogi:
- Passo di Stelvio 2758m
- Col du l'Iseran 2770m
- Cime de la Bonette 2802m
najtrudniejsze zdobyte szczyty:
- Monte Zoncolan
- Hochtor
- L'Alpe d'Huez
zaliczone kraje na rowerze:
- Polska
- Niemcy
- Austria
- Holandia
- Czechy
- Słowacja
- Włochy
- Szwajcaria
- Francja
- Monaco
- Chorwacja
- San Marino