Ostatnia w tym roku wizyta na basenie i znowu dwie godzinki. Tym razem wziąłem żel, które został mi z maratonu, był to strzał w dziesiątkę, po godzinie zażyłem i drugą pływało się super.
Pierwsza godzina samemu na torze (2000m) oznaczonym jako "szybki tor", na drugiej (2350m) wbił się do mnie taksówkarz, który czasami przychodzi i który tylko myśli, że szybko pływa ;) Co chwila go doganiałem i musiałem zawracać.
1000m x rozgrzewka 1000m x kraul bez nóg 200/200/200/200/200m x grzbiet/klasyk 500m x kraul 500m x kraul bez nóg 350m x rozpływanie = 4350m
Tym samym nowy tygodniowy rekord, 4 dni pływania i 15.65 km przepłynięte.
Teraz krótkie podsumowanie drugiego półrocza:
Liczba godzin: 112 Dystans: 207.1km Najlepszy tydzień: 15.65km Najlepszy tydzień (średni dzienny dystans): 2513m Najlepszy miesiąc: Grudzień - 53.8km
Suma przepłyniętych kilometrów w poszczególnych tygodniach:
Średni dystans przepływany w poszczególnych tygodniach:
1000m x rozpływanie 1000m x kraul bez nóg (wyścig) 500m x klasyk 500m x grzbiet 500m x kraul 200m x grzbiet 300m x kraul 400m x rozpływanie = 4400m
Na 6 pływałem z mocnym gościem, który wpada 2x w tygodniu. Jak zacząłem płynąć kraulem to on też i walczyliśmy kto kogo dogoni. Po 1km odrobił do mnie 40m, ale jeszcze 10m mu zabrakło, jak się zatrzymałem to on też dopłynął do brzegu i stanął zdyszany :D Niestety taka zabawa była strasznie wyczerpująca i na resztę nie miałem już dużo siły. 2100 w pierwszej godzinie, 2300 w drugiej (i sam na torze). Przy dwóch godzinach muszę zabierać już picie i jakieś żele bo końcówki są strasznie ciężkie.
Na koniec pochwalę się, że w tym roku przepłynąłem już 202.75 km :)
1000m x rozpływanie (25/25 klasyk/kraul) 500m x kraul bez nóg 500m x klasyk 500m x grzbietowy 500m x kraul 400m x klasyk 100m x kraul sprint (ścigałem się z gościem, szybko wymiękł) 500m x kraul bez nóg 700m x rozpływanie = 4700m (188 basenów)
Tak, tak, godzina na basenie to za mało. Trzeba pływać dwie :P Pierwszy raz czułem zmęczenie po treningu. Gdyby nie spóźnianie się przez autobus byłoby ponad 5km. Do pierwszego gwizdka 2100m, do drugiego gwizdka 2600m (a byłem już bardziej zmęczony). Na 6 tłumy, po 4 osoby na tor, ale z mojego uciekła kobitka bo reszta osób wyraźnie szybciej od niej pływała. Na 7 przez 30 minut pływałem sam, potem przyszedł gość, stał, a jak już pływał to wolno. Na 8 już nie miałem ochoty zostać :D
Znowu zasypało Wrocław także zostawiłem rower w domu. Na oko jak wyszedłem było z 6cm świeżego śniegu. Nic nie zostało odśnieżone, dopiero z autobusu widziałe jadące pługi.
Na basen wrócił stary "znajomy", który też codziennie chodzi, poza tym mało ludzi.
500m x rozgrzewka 500m x kraul bez nóg 500m x klasyk 500m x kraul 100m x klasyk 100m x kraul = 2200m
Dojazd autobusem spowodował 10m krótsze pływanie. Dziwnie mało sił dzisiaj, nie czułem zmęczenia, ale na końcówce nie miałem już mocy na dynamiczniejsze pociągnięcia.
500m x rozgrzewka 5x100m x kraul sprinty 500m x klasyk 500m x kraul bez nóg (ściganie z gościem na torze obok) 100m x klasyk = 2100m
A teraz powrót do roku '97. Lubię czasami wracać do starych kawałków.
Nie jestem pewien czy jest ze mną wszystko dobrze... dzisiaj śniło mi się, że wymiatałem delfinem na basenie :D Tylko do tego trzeba jeszcze umieć ten styl. To chyba znak, że trzeba zacząć chodzić po 2 godziny dziennie na basen.
Wyczytałem, że główna seria treningowa powinna być realizowana po rozpływaniu (rozgrzewce). Z tym, że sama taka rozgrzewka to według książki 1000m :) Dzisiaj woda miała normalną temperaturę, ale jakby była jeszcze zimniejsza nie byłoby źle. Ciągle mało osób na basenie.
500m x rozgrzewka 5x100m x kraul sprinty 500m x klasyk 500m x kraul bez nóg (dość mocno) 200m x grzbietowy 100/100/50m x klasyk/kraul = 2450m
Dzisiaj jechało się jeszcze lepiej niż wczoraj bo na drogach było mało wody, nie mam co dzisiaj suszyć. Na basenie ktoś przesadził z ogrzewaniem wody, wszedłem do niej dość szybko i poczułem się jakbym wylądował w wannie gorącej wody. Jeśli ktoś chce sobie posiedzieć w basenie jak w jacuzzi to super, ale po kilku basenach w takich warunkach zaczynałem się gotować. Nie mogłem przycisnąć bo od razu czułem jak tętno skakało do góry.
500m x rozgrzewka 500m x kraul bez nóg 500m x klasyk 500m x kraul 300m x grzbietowy = 2300m
0 stopni i czarne drogi czyli można wskakiwać na rower. Niestety strasznie silny czołowy wiatr. Na światłach podbierałem się na czubkach palców, a jak zawiało to przesunęło mnie do tył o pół metra :D Potem dostałem boczny wiatr i mocno odbiło mi kierownicę w stronę osi jezdni.
Na basen zapomniałem zapakować okularów, na szczęście ratownik mi jedne pożyczył.
500m x rozgrzewka (klasy/kraul po 25m) 500m x kraul bez nóg 500m x klasy 500m x kraul sprinty 100/100/100m x klasy/kraul/klasyk = 2300m
Niestety coś magnes na kole nie chce działać, na początku jeszcze chodził to w 3 strefie jechałem ~40km/h :D Szkoda, że nie działa... tak to mógłbym wpisywać tutaj pewnie +50km przejechane w godzinę :P
Jeżdżę od lipca 2007. Najczęściej można mnie spotkać w okolicach Wrocławia. Poza szosą dojeżdżam trekingiem do pracy. Trochę informacji:
największy dystans w grupie - 461,7km @ 31,66km/h (nad Bałtyk z Krzyśkiem "chris90accent")
największy dystans w pojedynkę - 260km @ 31.40km/h
największa prędkość - 84,1km/h - gdzieś w Alpach
największa średnia na odcinku 100km - 39.59km/h (Amber Road)
największa średnia na krótkim dystansie - 41.12km @ 40.08km/h
największy miesięczny dystans - 2025km
najwyższe zdobyte drogi:
- Passo di Stelvio 2758m
- Col du l'Iseran 2770m
- Cime de la Bonette 2802m
najtrudniejsze zdobyte szczyty:
- Monte Zoncolan
- Hochtor
- L'Alpe d'Huez
zaliczone kraje na rowerze:
- Polska
- Niemcy
- Austria
- Holandia
- Czechy
- Słowacja
- Włochy
- Szwajcaria
- Francja
- Monaco
- Chorwacja
- San Marino