Jednak wczorajszy dzień odpoczynku się przydał bo dzisiaj jechało się doskonale, jakbym przez tydzień na rowerze nie siedział :) Chyba nie nadaję się do takiej ciągłej jazdy. 21-dniowego touru bym nie przejechał :P Na dk94 pięknie się leciało, tylko wyjazd z Gliwic i dojazd do Toszka mało ciekawy.
Mam też już dosyć samotnej jazdy, jak nikt się szybko nie znajdzie to zamykam rower w garażu :) Dzisiaj wyprzedzałem dwóch szosowców, ale na wspólną jazdę to chyba nie tego bo oni jechali koło 30, ja koło 40 :P
Wieczorem do Gliwic na dk94. Pogoda fajna, lepsza niż wczoraj. Kolarce na tym wyjeździe stuknęło 10 000 km, niestety napęd zaczyna szwankować. Będę musiał wymienić łańcuch i kasetę. Myślę, że i tak sporo wytrzymało :]
Rano do serwisu, w końcu po 5000km wymieniłem stery. Potrzebowałem 20km żeby nauczyć się jeździć na dobrych, tak przyzwyczaiłem się do starych :)
Wieczorem na Górę Św. Anny, najpierw spokojnie, kiepskimi drogami przez Kamień Śląski. Powrót z góry do Strzelec i dk94 do Opola. Uwielbiam ten odcinek, idealna nawierzchnia i metrowe pobocze, ostatnie 26km zrobione w 45 minut (34.7km/h).
Przez cały dzień strasznie zimno i pochmurno, muszę kupić jakieś nogawki żeby kolana zakrywać w taką pogodę.
Znudziła mi się już stara trasa dk94 więc postanowiłem ją trochę urozmaicić. Wro - Wieluń - Ożegów - Praszka - Olesno - Opole. Gorszego dnia wybrać nie mogłem, kilka razy mnie zlało, przeczekał jedną godzinną ulewę, jechałem jakieś 170km w strumieniach wody na asfalcie :) Ogólnie to byłem cały czas mokry. Poniżej mapka:
Wstałem o 4 jednak było takie zachmurzenie, że musiałem czekać do 5 z wyjazdem. O 6 złapała mnie ulewa, przesiedziałem godzinę na przystanku za Oleśnicą (myślałem, że zamarznę). Prognozy zapowiadały wiatr w plecy więc zdecydowałem się jechać dalej. Na 100km, na postoju złapałem kapcia, postawiłem rower na ostrym kamieniu... pierwszy od jakiś 6000km. Do Ożegowa jechałem po wszystkie rzeczy rowerowe, które przez przypadek tam zostawiłem. Przezornie jednak wygrzebałem we Wro jeszcze jedną zapasową dętkę i wziąłem dwa płaskie śrubokręty :) Przez tyle tys. km możesz kapcia nie złapać, a jak raz byś pojechał bez zapasowej dętki... :P
Po 120km zjechałem z dk8, na 142km dotarłem do celu gdzie i tak zbyt długo zabawiłem, ale przynajmniej zjadłem obiad. Teraz nastąpiła trudna decyzja, trasa do Opola - pod wiatr, który wcześniej mnie pchał. Ruszyłem jednak kręciłem w granicach 20-25km/h, z górki udawało się nawet 28 :) Dopiero za Praszką puściło gdy wjechałem w tereny leśne, dalej jechało się już bardzo dobrze.
Przestroga dla reszty, nigdy nie marzcie sobie o basenie jak w pobliżu są deszczowe chmury. Pod koniec trasy miałem przed sobą słońce i błękitne niego, niestety nie zauważyłem chmury nad moją głową. Jak tylko pomyślałem o basenie dostałem taką ulewę, że nic suchego się nie ostało :]
Plany na dzisiaj były dużo ambitniejsze, ale praktycznie cała trasa w mokrych ciuchach i większość trasy przejechana w wodzie zniechęciła mnie do dalszej jazdy. Ostatnim powodem było 3-godzinne opóźnienie jakie miałem względem początkowych planów.
Dodam jeszcze, że dk8 z rana puściutka, tak do 14 większość dróg była ok.
Zakochałem się w lemondce, dzisiaj jakieś 150km na niej, nie wyobrażam sobie długich tras bez tego, świetnie ręce odpoczywają, a przy okazji mocniej się jedzie.
Na koniec kilka liczb, głównie dla mnie żebym miał z czym w przyszłości porównywać.
100km @ 2h 50m @ 35.25km/h (nowy rekord) 142km @ 4h 4m @ 34.84km/h (na ósemce dosłownie się leciało) 118km @ 4h 13m @ 27.99km/h (w tym pierwsze 58km pod mocny wiatr 26.77km/h) 100km @ 3h 24m @ 29.41km/h (druga setka)
Wyjazd o 6:40 i to samo co wczoraj, jechało się ciężko i wolno, w ogóle nie było siły pedałować. Po 50km koło Brzegu coś puściło i zaczęło się jechać znacznie lepiej, praktycznie do końca trasy nie schodziłem poniżej 30. Niestety jechałem bez stroju, a tyłek po jeździe bez pampersa boli jak cholera :D Przy okazji ustanowiłem swój rekord w jeździe bez schodzenia z roweru, 3h 44m, a wliczając postoje na światłach i między samochodami to 4h.
Praktycznie od wyjazdu kryzys, nie ma siły kręcić. Miałem coś przetransportować do Wrocka i musiałem czekać z wyjazdem do 18. Niestety takim tempem dojechałbym po 22 i musiałbym przynajmniej godzinę bez świateł przez lasy na w miarę ruchliwej drodze jechać. Mam nadzieję, że po dzisiejszym rozkręceniu jutro będzie lepiej.
Znowu miałem jechać wcześnie rano, ale leń mnie złapał. Trasa lekko zmieniona, od Olesna na Gorzów i Praszkę, potem drogą 42 do Działoszyna, spora część trasy przez lasy, ruch wcześnie rano bardzo mały. System oszczędzania energii sprawdza się, jeszcze KERS można by zamontować ;)
100 - 3:19
Dzisiaj (niedziela) miałem wracać, ale wieczorem przyjechali z wodą więc wygodnie wpakowałem rower w samochód :) Jutro kolejna próba wymiany sterów. Przy okazji wpadka i na wyjeździe zostawiłem plecak ze wszystkimi swoimi rzeczami :D Na szczęście buty na rower miałem w siatce, bez nich bym daleko teraz nie pojeździł. Trzeba będzie w środę znowu się przejechać tam :]
Wstałem o 6 i miałem jechać, ale nad Wrocławiem wisiały ciemne deszczowe chmury. Dopiero koło 10 zaczęło się poprawiać. Na trasie powietrze stało, drzewa ani trawy nie ruszały się, jechało się bardzo przyjemnie. Tym razem setka w 3:12, potem wjechałem z obwodnicy do Opola. Myślałem, że uda się wymienić stery w serwisie jednak byłem trochę za późno i zostałem odesłany z kwitkiem. Spróbuję tam jeszcze w poniedziałek.
Ogólnie to starałem się jechać spokojnie trzymając stałą prędkość, stąd śmieszny vmax :) No i przez obsuwę w czasie poparzyłem sobie twarz i i tak opalone mocno ręce. Może nie będzie źle po piance na oparzenia :D
Jeżdżę od lipca 2007. Najczęściej można mnie spotkać w okolicach Wrocławia. Poza szosą dojeżdżam trekingiem do pracy. Trochę informacji:
największy dystans w grupie - 461,7km @ 31,66km/h (nad Bałtyk z Krzyśkiem "chris90accent")
największy dystans w pojedynkę - 260km @ 31.40km/h
największa prędkość - 84,1km/h - gdzieś w Alpach
największa średnia na odcinku 100km - 39.59km/h (Amber Road)
największa średnia na krótkim dystansie - 41.12km @ 40.08km/h
największy miesięczny dystans - 2025km
najwyższe zdobyte drogi:
- Passo di Stelvio 2758m
- Col du l'Iseran 2770m
- Cime de la Bonette 2802m
najtrudniejsze zdobyte szczyty:
- Monte Zoncolan
- Hochtor
- L'Alpe d'Huez
zaliczone kraje na rowerze:
- Polska
- Niemcy
- Austria
- Holandia
- Czechy
- Słowacja
- Włochy
- Szwajcaria
- Francja
- Monaco
- Chorwacja
- San Marino