Pogoda: słońce Wiatr: słaby Temperatura: rano chłodno, później gorąco Teren: 30% pagórków Czas: 7:30 - 9:30 ; 13:00 - 16:20
Bełchatów - Ożegów (56km) i Ożegów - Bełchatów (90km) :D
Miałem jeździć rano z Alą, ale trochę nie wyszło :P Na miejscu chwilę odpocząłem i umyłem rower, nie chciało mi się jakoś ruszać i tak czas zleciał do 13. Na 15 miałem być w Bełchatowie na obiedzie więc ostro ruszyłem wybierając oczywiście dłuższą i okrężną trasę. Zorientowałem się, że trochę przesadziłem, ale cisnąłem jak się dało zaliczając drobne spóźnienie :)
Dzisiaj znowu bym mnie autko załatwiło, koleś rozpędzony włączał się z prawej na mój pas, tylko tym razem nie zajeżdżał mi drogi a walił dokładnie na mnie, ja ostro odbiłem na przeciwny pas, a on z piskiem hamował. Kto tym ludziom prawka wydaje ?!?!?!?!
Trasa:
Edit:
No i lipiec kończę na 23 miejscu, jedna wycieczka więcej i byłoby 19 :) A gdybym nie przespał pierwszych dni lipca to jeszcze wyżej :D
Pogoda: słońce Wiatr: brak Temperatura: umiarkowana Teren: całość raczej płaska Czas: 18:15 - 20:45
Łódź - Bełchatów
Droga powrotna, w większości taka sama jak wczoraj, ominąłem tylko dziesięciokilometrowy odcinek ósemki... według atlasu miał tam być asfalt - trafiłem na szuter z dziurami.
Po grillowej kiełbasce, imprezowym piwku, objadaniu i wylegiwaniu się dnia następnego dostałem ładnego powera :D Wczoraj zmęczony po długiej wycieczce na tej samej trasie ze średnim wiatrem poszło znacznie gorzej. Dzisiaj płynęło się po asfalcie :)
Na koniec trasy prawie zostałbym skasowany, tnę przez Bełchatów główną drogą +50km/h, trochę samochodów przede mną, a tu nagle jak one przejechały z bocznej włącza się na mój pas samochód zajeżdżając mi centralnie drogę. Kto jeździ na kolarce wie jak się hamuje z takiej prędkości... a raczej jak nie da się hamować. Na szczęście on zatrzymał się w połowie pasa, a ja balansem działa przerzuciłem rower na bok. Potem cisnąłem dalej z taką prędkością, ale nogi mi zmiękły, że jak zsiadłem ciężko było ustać :D Czy wszyscy ludzie myślą, że każdy rowerzysta jeździ max 10km/h ?
Pogoda: słońce Wiatr: średni w twarz Temperatura: gorąco Teren: całość raczej płaska Czas: 11:15 - 14:45
Bełchatów - Łódź
Na zaproszenie wybrałem się do kuzyna Piotrka i Doroty do Łodzi, planowałem trasę przez Tomaszów i Koluszki jednak po wczorajszym rajdzie stwierdziłem, że robię jak najkrótszą :) Wyjechałem jak zaczynał się największy upał i przez całą drogę jechało się bardzo ciężko. Najpierw 10km na ósemce, a potem już bocznymi drogami przez wioski objeżdżając trochę Łódź i wjeżdżając do niej od wschodu na miejsce docelowe. Niestety ostatnie 20km robione bo strasznie ruchliwej drodze bez pobocza przez co wiele razy wstrzymywałem cały ruch bo nikt nie mógł mnie wyprzedzić kiedy coś z przeciwka jechało (a jechało ciągle).
Trasa:
Trasa coś mi tutaj się rwie więc w domu kiedyś może zrobię lepszego screena :)
PS. No i przy grillu zostałem proszony na świadka przy ślubie :]
Pogoda: słońce Wiatr: średni w twarz Temperatura: gorąco Teren: całość raczej płaska Czas: 8:40 - 20:00
"Nastąpiło automatyczne wylogowanie"
^^ panu już podziękujemy, opis się pojawi jak zechce mi się jeszcze raz go napisać, więcej nie piszę w tym &^*$^ okienku :/
Skrót:
O 3:30 pobudka... telefon i trzeba przywieźć weselników do domu, niestety było jeszcze trochę za ciemno żeby ruszać więc położyłem się spać i wstałem dopiero koło godziny 7. Przed 8 wyruszyłem, najpierw kręcenie się po Bełchatowie i szukanie wyjazdu, potem już jazda na orientacje w wyznaczonym kierunku. Zatrzymałem się w Rozprzy, na parkingu zagadał mnie jakiś koleś, który też jeździ, gadaliśmy przez jakiś czas aż podszedł do nas ksiądz z pytaniem czy poświęcić mój rower... :D Okazało się, że staliśmy na parkingu przed kościołem, a akurat było Św. Krzysztofa, zgarnąłem też obrazek ;]
Potem jeździłem, błądziłem, trafiałem na asfalt, który ostatecznie zmieniał się w polne drogi, nadrabiałem km, prowadziłem rower kilka km przez piaszczystą drogę w lesie, aż w końcu jakimś cudem dotarłem do Sulejowa. tam zacząłem objeżdżać cały zalew. Przed Tomaszowem Mazowieckim dotarłem na plażę gdzie rozbiłem się pod drzewkiem koło 3 gorących lasek, tam też spożyłem 4-bananowy obiad, litr soku pomarańczowego i odpocząłem 2h.
Dalej ruszyłem na Piotrków Trybunalski... przypadkiem znalazłem się w Tomaszowie, który miałem ominąć, znowu trochę błądzenia i w końcu jestem w Piotrkowie. Zjeździłem cały Piotrków w poszukiwaniu dobrej drogi wyjazdowej na Bełchatów żeby znowu nie jechać ósemką, zajęło mi to ponad godzinę. W końcu jakiś dobry dziadek nakierował mnie i ruszyłem w do domu. Na miejscu byłem chyba koło godziny 21.
Pogoda: chmury, Chmury. CHMURY Wiatr: ekstra silny Temperatura: myślałem, że zamarznę nawet w bluzie (powininem być ubrany tak jak na wypady w lutym) Teren: 50% płaski, 50% pagórków Czas: 10:00 - 13:00; 16:00-21:00
Rodzina zjeżdżała z Ożegowa i musiałem przenieść swoją bazę na Bełchatów, rano padało, temperatura wyjazdu 15 stopni, przy 30km/h czułem się jakby było 0. Znowu nie mogłem dobrze pojechać i błądziłem, mianowicie koło nowej kopalni odkrywkowej w Szczercowie zbudowano nową b.dobrą drogą. Byłem święcie przekonany, że jadę starą i następnie po dojechaniu do głównej trasy odbiłem w przeciwnym kierunku - na Częstochową. Po kilku km zorientowałem się, że coś jest nie tak, zatrzymałem się na przystanku i przez 25m studiowałem atlas nie mogą się połapać czemu źle jadę i gdzie dokładnie jestem :D Kiedy już znalazłem rozwiązanie zawróciłem... oczywiście po jakiś 10km przejechałem mój skręt, znowu chwila z atlasem i w końcu się udało.
Później trafiłem na Elektrownie Bełchatów, mili strażnicy jak tylko się zbliżałem otwierali mi szlabany i zwiedzałem sobie obiekt nie mając pojęcia jak wyjechać z niego na Bełchatów :D Podjechałem pod budowę nowego bloku i chłodni, nawet goście z transportowych ciężarówek zatrzymali mnie żeby pytać się o drogę :D W końcu jakiś miły strażnik wytłumaczył mi jak mam jechać żeby dostać się do miasta :) Po dotarciu do domu przez dwie godziny rozmrażałem się. W tym czasie wyszło słońce i zrobiło się wystarczająco ciepło do dalszej jazdy.
Zgadałem się z kolegą, który mieszka za Piotrkowem Trybunalskim (cześć Marcin ;P ) i ruszyłem na krajową ósemkę. O jak ja lubie metrowej szerokości pobocza o bardzo dobrej nawierzchni :] I tym razem nie obyło się bez błądzenia, raz jak sprawdzałem atlas zorientowałem się, że zatrzymałem się na mrowisku :D Dość długo zabawiłem na miejscu i wracałem już o zachodzi słońca, tym razem przez Piotrków i całą ósemkę na tym odcinku. Słońce zaszło, znowu było strasznie zimno i jedyne co mnie ogrzewało to pedałowanie ile sił w nogach. Pierwsze część trasy (63km) jak i druga przejechana bez łyka wody z bidonu, dopiero na miejscach docelowych zapijanie herbatką :)
Z uwagi na sytuację rodzinną Velo Tour zostaje zawieszone, a ja jadę samochodem do Opola na kilka dni.
Pogoda: słonecznie Wiatr: brak Temperatura: umiarkowanie (długi rękaw do jazdy) Teren: 100% pagórków Czas: 18:00 - 21:00
Cały dzień wiał huraganowy wiatr i nie miałem najmniejszej ochoty wychodzić na rower, pod wieczór natomiast zupełnie ustał. Mały wypad z rodzinką, potem wizyta w Załęczańskim Parku Narodowym, zakopanie się w piasku i powrót przez Działoszyn. Tam natknąłem się na kolegę z roku i Dni Działoszyna.
Pogoda: pochmurno Wiatr: średni Temperatura: umiarkowanie (długi rękaw do jazdy) Teren: 100% pagórków Czas: 10:00 - 17:30
Tym razem w planach było zwiedzanie zamku w Olsztynie oraz podjechanie na Jasną Górę. Droga Działoszyn - Częstochowa znajduje się w fatalnym stanie, jeszcze rok temu można było śmigać nią, a teraz łata na łacie i komfort z jazdy bardzo mały. W planach nie było przejazdu przez Częstochowe, a objechanie jej dużym łukiem po okolicznych wioskach do samego Olsztyna. Stamtąd już główną drogą do miasta, wjazd na JG i powrót trasą Kamyk-Miedzno-Działoszyn. Po odbiciu z głównej drogi na wioski napotkałem grupę czterech rowerzystów. Było to 4 panów po 60 roku życia, obładowanych bagażami, którzy jechali z Jeleniej do Włoszczowej, było to ich 7 dzień wyprawy, a na liczniku już ponad 900km. Potoczyłem się z nimi kilkanaście km rozmawiając po czym wróciłem na swoją trasę.
Oczywiście nie mogło obyć się bez przygód, i tym razem się pogubiłem jadąc drogami i przez wioski w ogóle nie uwzględnione w moim atlasie, na szczęście po pewnym czasie ukazał mi się znak "Olsztyn 5". Po obejrzeniu z roweru zamku ruszyłem na Częstochowę, na trasie jakiś typ zaczął na mnie trąbić, potem jak leciałem 40km/h zrównał się ze mną otworzył okno i krzyczał, że mam jechać ścieżką rowerową, która jest niby za drzewami... kij mu w oko :D
Częstochowa to strasznie nieprzyjazne miejsce dla rowerów, wszędzie znaki zakazu wjazdu dla rowerów, a na tamtejszych ścieżkach rowerowych kolarką można się co najwyżej zabić. Później obiad pod JG i droga powrotna do bazy.
W końcu dorwałem się do jakiegoś komputera więc trzeba uzupełnić wpisy żeby ktoś nie pomyślał, że przestałem jeździć ;P
Pogoda: pochmurno Wiatr: brak Temperatura: umiarkowanie (długi rękaw do jazdy) Teren: 70% płaski, reszta pagórkowata Czas: 9:20 - 13:45
Wstałem rano, zapakowałem kilka rzeczy na bagażnik i ruszyłem w trasę, pogoda była dobra do jazdy, a co najlepsze nie było żadnego wiatru. Pierwszy raz jechałem w takich warunkach. Chciałem zrobić ten dystans na raz, jednak plany się troch pokrzyżowały. Na 90 kilometrze straciłem orientacje i musiałem sprawdzić na atlasie gdzie jadę... sprawdziłem i i tak pojechałem źle nadkładając coś około 15km. Tak się kończy jazda z niedokładnym atlasem. W atlasie jedno odbicie z wioski w lewo, w rzeczywistości były dwa i zacząłem cofać się na Wieluń :) Potem jeszcze jeden postój na sprawdzenie drogi, a następnie przystanek w działoszyńskim sklepie gdyż od ładnych paru km w bidonach pustki. Stamtąd już tylko 7km do celu. Spożycie płynów to 1.25l z bidonów i litr soku :)
Jazda po Opolu w poszukiwaniu opon. Jak się okazało nie tak łatwo znaleźć opony 700x23C, w trzecim sklepie mieli składane continentale za 69zł... w kolorze czerwonym :) Za to w pierwszym sklepie posiadali jedną gumkę do przypinania bagażu :D
Rano wpadł Rysiek i zjedliśmy śniadania... zajęło to nam chyba z 2 godziny :) Następnie zaczęliśmy się zbierać do wyjazdu. Po oględzinach mojej tylnej opony Rafał doradził mi abym zabrał różaniec, który wisiał na obrazie w kuchni... dętka ewidentnie chciał już wyjść z tej opony ;D Znalazł kawałek grubej gumy i wyciął tak żeby pasowała do środka opony, gdyby ta nie wytrzymała.
O 12 opuściliśmy Równe i udaliśmy się na nowy rynek w Głubczycach.
Potem ruszyliśmy w kierunku Opola. Pogoda była bardzo przyjemna, droga też bardziej zjazdowa w tym kierunku. Moja szczęście trwało tylko 30km, kiedy to dziura w oponie była na tyle duża, że dętka z niej wyszła i przycięła się. Zabrałem się za wymianę, gumowa łata Rafała okazał się idealna i można było dalej jechać.
W Krapkowicach postanowiliśmy zwiedzić ruiny w centrum miasta, wieża i kawałek murów oraz rynek. To z kolei okazało się być pechowe dla Adama, który dobił dętkę na podjeździe pod schody.
Krapkowice - nieszczęsny zabytek ;P
Później droga przebiegała już spokojnie, dobrze się jechało więc podkręciliśmy tempo i w końcu znaleźliśmy się w Opolu. Zatrzymaliśmy się u mnie na obiad po czym przejechałem się z Adamem i Rafałem do wyjazdu z Opola na Kluczbork skąd ruszyli do Byczyny (jeszcze ~65km). Dość szybko po naszym rozstaniu nadeszła burza nad Opole...
Poniżej zamieszczam całą trasę wycieczki, widoczny zielony odcinek jest z trasy powrotnej do Opola.
Jeżdżę od lipca 2007. Najczęściej można mnie spotkać w okolicach Wrocławia. Poza szosą dojeżdżam trekingiem do pracy. Trochę informacji:
największy dystans w grupie - 461,7km @ 31,66km/h (nad Bałtyk z Krzyśkiem "chris90accent")
największy dystans w pojedynkę - 260km @ 31.40km/h
największa prędkość - 84,1km/h - gdzieś w Alpach
największa średnia na odcinku 100km - 39.59km/h (Amber Road)
największa średnia na krótkim dystansie - 41.12km @ 40.08km/h
największy miesięczny dystans - 2025km
najwyższe zdobyte drogi:
- Passo di Stelvio 2758m
- Col du l'Iseran 2770m
- Cime de la Bonette 2802m
najtrudniejsze zdobyte szczyty:
- Monte Zoncolan
- Hochtor
- L'Alpe d'Huez
zaliczone kraje na rowerze:
- Polska
- Niemcy
- Austria
- Holandia
- Czechy
- Słowacja
- Włochy
- Szwajcaria
- Francja
- Monaco
- Chorwacja
- San Marino