Rimini dzień 1 czyli plażing

Poniedziałek, 24 czerwca 2013 · Komentarze(3)
1. Rimini dzień 1 czyli plażing
2. Rimini dzień 2 - San Leo
3. Rimini dzień 3 - Panorama Adriatica
4. Rimini dzień 4 - San Marino
5. Merano dzień 5
6. Mernao dzień 6 - Panoramica
7. Merano dzień 7 - Powrót

Do Rimini dojechaliśmy w niedzielę wieczorem. Trasa przez Niemcy, z austriackich autostrad zrezygnowaliśmy za to skorzystaliśmy z włoskich. Na miejscu nie mieliśmy żadnego noclegu więc skończyło się szybko rundką po okolicy i zaparkowaniu auta w bocznej uliczce. Noc była bardzo ciepła więc po odwiedzeniu plaży Adam zaległ obok auta, a ja złożyłem siedzenia i spałem na tyle :)

Pierwszy nocleg.


Rano śniadanie na plaży.




Po czym skierowaliśmy się pod adres kempingu, który znalazłem w necie. Było bardzo dużo miejsca, a obsługa bardzo dobrze znała angielski. Wskazano nam miejsce i można było rozbić obóz. Kemping znajdował się przy samej plaży, a powierzchniowo był ogromny, najwięcej kamperów i przyczep kempingowych. Towarzystwo z całej Europy.


Kiedy już wszystko było gotowe udaliśmy się na plażę. Okazało się że co rano ciężarówki wożą piasek, koparki wszystko równają po czym obsługa plaż chodzi i przesiewa przez sito piasek. A potem człowiek się dziwie, że codziennie jest tam ładnie ;)


Kolejnym krokiem było tradycyjne szybkie spalenie się na słońcu. Okazało się że z kempingu mamy tylko parasol, a jak chcemy położyć się na leżakach to trzeba 9 euro zapłacić :D Nie skorzystaliśmy, a przesiany piasek był kuszący. W ciągu dnia nie zabrakło Murzynów sprzedających przeróżne rzeczy na plaży. Jeden zagadał do nas, a jak okazało się że znamy angielski to się zaczęło. Pan którego imienia nie byłem w stanie zapamiętać pochodził z Nigru, kiedy wybuchł wojna w Libii udało mu się łódką z kilkoma innymi osobami przedostać do Włoch. U siebie studiował Biblię i miał zostać "preacherem". Następnie wygłosił nam bardzo długie kazanie na temat wiary, że uszy opadły z wrażenia, dobry był :) Zdecydowanie marnuje się sprzedając chusteczki na plaży.

Kiedy mieliśmy już dość udaliśmy się na zwiedzanie aglomeracji (a ta jest spora). Poniżej budynku urzędowe i pomnik papieża Pawła V.


Nabrzeże.




Widok na drugą stronę był lekko niepokojący :)


Była jeszcze szansa na odwrót...


z której nie skorzystaliśmy...


a deszcze padał, studzienki wybijał i wiatr tak zacinał, że momentami nie było się gdzie schować.


Kiedy deszcz troszkę zależał daliśmy nogę. Miasto było jednak zakorkowane przez zalanie niektórych ulic i rozdzieliliśmy się z Adamem. Ja trafiłem prosto na kemping, Adamowi zajęło to trochę więcej czasu. Nie najlepszy moment na błądzenie :)

Na miejscu obraz katastrofy, większość kempingu pod wodą. My mieliśmy szczęście i akurat naszego namiotu nie zatopiło. Niektórzy musieli wylewać wodę... my tylko troszkę bo tropik został otwarty.



Na kolacje spaghetti w kempingowej ristorante i wieczór na plaży.

Komentarze (3)

Van, słoneczna Italia dała nam ostro popalić na całym wyjeździe... słoneczne Rimini my ass :D

Maratonka, jakoś nie ma za dużo czasu na dodanie wszystko, ale powoli będą się pojawiać kolejne. Tym razem nie braliśmy ani ciepłych ani przeciw deszczowych rzeczy bo w końcu prognozy zapowiadały nam upały i słońce... :)

Platon 20:19 środa, 3 lipca 2013

MEGA dobra opcja na odpoczynek. Dużo zdjęć poproszę z każdego dnia! I jak tacy odważni to kupcie sobie przeciwdeszczowe pelerynki grzybiarzy ;)

maratonka 22:39 wtorek, 2 lipca 2013

Nie ma jak słoneczna italia :)

vanhelsing 22:37 wtorek, 2 lipca 2013
Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa nawym

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]