Powrót
2. Rimini dzień 2 - San Leo
3. Rimini dzień 3 - Panorama Adriatica
4. Rimini dzień 4 - San Marino
5. Merano dzień 5
6. Mernao dzień 6 - Panoramica
7. Merano dzień 7 - Powrót
Urlop się kończy i czas wracać. Podobnie jak rok temu w Austrii, budzimy się i zastaje nas cudowna pogoda, aż żal wyjeżdżać. Pakowanie dzień wcześniej przyśpieszyło nasz wyjazd. Aby nie płacić już na włoskie autostrady decydujemy się jechać najkrótszą drogą przez Passo Giovo które robiliśmy w czerwcu zeszłego roku rowerami, a potem na Brennerpass.
Piękny poranek na kempingu.
A tu jeszcze część namiotowa.
Jedzie się wybornie, szkoda że auto jest takie szybkie bo widokami można by się delektować bez końca.
San Leonardo w dole.
Przegapiłem jakoś hotel z zeszłego roku, pewnie jeszcze coś koło niego wybudowali :)
Na szczycie Passo Giovo spotkaliśmy wielu kolarzy, jednemu robiłem zdjęcie. Pytał się skąd jedziemy, po czym stwierdził, że Rimini to nie jest dobre miejsce na rower, Alpy są :)
Na zjeździe jakaś pierdoła, a nie rowerzysta blokował auta. Na alpejskich zjazdach to się wszystkie auta wyprzedza :P
Niestety droga z Brennerpass do Insbrucka była zamknięta podobnie jak tydzień wcześniej. Chyba coś z jakimś mostem było nie tak. Tym razem wydedukowaliśmy że objazd kieruje na autostradę. Nie mieliśmy winiet, ale skoro to objazd myśleliśmy że przejedziemy jakoś, okazało się przez postawili bramki na wjeździe i kasowali 2.5 euro za te kilka kilometrów.
Przed samym Insbruckiem.
Nie wiedziałem jak daleko mogę jechać za te 2.5E więc zjechaliśmy do miasta, które było kompletnie puste co bardzo mnie zdziwiło. Chwilę później trafiliśmy na gigantyczny korek. Okazało się, że właśnie startował w Insbrucku pierwszy etap Tour of Austria. Nic nie widzieliśmy, ale swoje wystaliśmy. Później jechaliśmy fantastyczną 18% główną drogą gdzie dla bezpieczeństwa postawili znaki zakazu dla rowerów oraz co zakręt i serpentyna były dodatkowe pasy pod górę aby ciężarówki mogły awaryjnie hamować. Oj zjechałbym tam rowerem, myślę że stówka szybko by pękła :)
W Niemczech wskoczyliśmy na autobahna i raz dwa dotarliśmy do Wro. Kolejny fajny wypad dobiegł końca. Na koniec jeszcze filmik z Rimini który nakręcił Adam, tak padało przez 2 godziny :)