Praca

Piątek, 9 września 2011 · Komentarze(2)
Kategoria trekking, praca, miasto
Pierwszy raz od dłuższego czasu pod silny wiatr do pracy, rowerzystów coś nie widać, sam jechałem dzisiaj w stroju późno-jesiennym.

Praca

Czwartek, 8 września 2011 · Komentarze(0)
Kategoria miasto, praca, trekking
Pogoda nie rozpieszcza, jak przejechałem Milenijny zaczęło lać :(

Praca

Środa, 7 września 2011 · Komentarze(0)
Kategoria miasto, praca, trekking
Dzisiaj pogoda jesienna, do tego drzewa zaczynają zmieniać kolor, a niektóre widziałem już bez liści. Wyprzedził mnie dzisiaj kurier, tylko jakoś dziwnie mu pary w nogach zabrakło bo niedługiej chwili :D

Praca

Wtorek, 6 września 2011 · Komentarze(0)
Kategoria miasto, praca, trekking
Dzisiaj rano już zdecydowanie zimniej, wczoraj ulewa złapała mnie w połowie drogi, ale deszcz był bardzo ciepły i w niczym nie przeszkadzał.

Rollin? :)

Praca

Poniedziałek, 5 września 2011 · Komentarze(0)
Kategoria miasto, praca, trekking
Już nie mogłem wytrzymać tych męczarni z dojeżdżaniem autem do pracy. Noga dalej boli, nie chce się goić, strup się rozwala i cieknie z niego, ogólnie lipa jest. Nakupiłem opatrunków, plastrów i maść, zobaczymy jak teraz pójdzie.

Ponad tydzień przerwy od jakiejkolwiek aktywności fizycznej i czułem się jak na prawdziwym urlopie. Człowiek mógł wypocząć, do tego codziennie praktycznie 6 godzin wolnego :D

Amber "wielka porażka" Road 2011

Niedziela, 28 sierpnia 2011 · Komentarze(13)
Kategoria <100km, maraton, runner
Dzisiaj miała rozegrać się drużynowa czasówka w Gostyniu, zapisało się aż 40 drużyn co optymistycznie nas nastawiło bo było kogo objechać ;) Ekipa Husarii stawiła się w składzie Artur G, Artur Ś, Krzysik, Piotrek i ja. Z Wrocławia wyruszyliśmy rano na dwa auta i szybko byliśmy na miejscu, przygotowania i rozgrzewka zrobiona, mogliśmy startować, a byliśmy chyba w połowie stawki.

Wcześniej jeszcze podziwialiśmy sprzęt innych zawodników, a było na co popatrzeć, moja maszyna wyglądała przy nich jak składak z ubiegłego wieku... do tego znowu nie zdążyłem jej umyć :D

Narada wojenna.


Prognozy się jak najbardziej sprawdziły i cały czas wiał strasznie silny wiatr (7m/s według meteo). Początek mieliśmy z wiatrem więc poszło mocne tempo, na trasie nawet sporo kibiców biorąc pod uwagę amatorski format imprezy.

Tętno od początku w górnych granicach i spadać nie chciało, do tego od razu trafiły się dwa podjazdy, które alpejskimi nie były, ale przy utrzymanie prędkości na nich stanowiło spory problem. Na pierwszych kilometrach spada mi łańcuch na tyle niefortunnie, że muszę stanąć aby go założyć, na szczęście wszyscy na mnie czekają. Na 16km Krzysiek zaczyna przeżywać trudności, nie wiem dokładnie co się działo, ale najpierw czekaliśmy, a potem zdecydowaliśmy kontynuować we 4.

Start. Piotrek, ja, Artur, Krzysiek. Artur G schowany z tył.


I jedziemy.


Wszystko szło pięknie, wyprzedził nas team z Oleśnicy, który po tym manewrze albo zwolnił albo myśmy dostali dodatkową motywację bo utrzymywali się na 200-300m przed nami. Wiatr mieliśmy głównie boczny także cała trasa robiona na rancie na całym pasie ruchu.

Na 55km Piotrek prowadząc niespodziewanie zwolnił przez co od razu wjechałem w jego tylne koło, wylądowałem na asfalcie, szorowałem kilka metrów i wylądowałem na poboczu w trawie. Artur Ś. hamując przepalił tylną oponę i wylądował na moim rowerze. Artur nie miał jak jechać, ja naprostowałem koło względem kierownicy, rozpiąłem hamulec, naprostowałem obie klamkomanetki i lemondkę. Spod ciuchów przebijała już krew ale wolałem nie patrzeć co się stało. Skoro nic nie złamane to możemy chociaż skończyć ten wyścig. Wsiadłem na rower, wszystko mnie bolało, ale jechać się dało.

Lekko zdecydowanie nie jest.


Zostałem z Piotrkiem i Arturem G, który zresztą tydzień temu miał wypadek na treningu. Po tej krótkiej przerwie odezwało się jego kolano i po kilku kilometrach nie był już w stanie jechać. Około 64km zdecydowaliśmy się z Piotrkiem że sami dokończymy wyścig mimo, że na metę musi dojechać 3 zawodników. Chociaż sprawdzimy jaki czas moglibyśmy mieć.

Po chwili jednak droga skręca i dostajemy czołowy wiatr. Jak to się mówi, ciśniemy ostro, wszędzie pod i łzy, a na liczniku... dwadzieścia trzy... choć u nas było to 24 :D W Krobi czekał na nas Marcin z napojami bo wiedzieliśmy, że w takim upale nie przejedziemy o dwóch bidonach. Trochę był zszokowany widząc tylko nas dwóch, wyniku już i tak się nie dało zrobić więc stanęliśmy na kilka minut pogadać :)




Od 80km życie ratował nam motocyklista kłamiąc non-stop co do dystansu. Najpierw miało być 6km do mety, po 9km mówił, że już tylko 3 zostały, a po tych 3 okazało się, że jest jeszcze 5 :D No ale jakbym wiedział, że w tych warunkach mam przejechać jeszcze 17km to chyba bym zsiadł z roweru.

Na metę wjechaliśmy razem, ale Piotrkowi udało się urwać 0.08s ;) Zdecydowany plus dla organizatora za punkt medyczny bo dziewczyny były super :D Przebrałem się w same gacie, a one przystąpiły do działa, a co robić miały.

Jeszcze fotograf mnie uchwycił.


Artur Ś z Krzyśkiem stwierdzili, że wracając prosto do Wro, a my postanowiliśmy pojechać nad jezioro w Dolsku gdzie bawił się już Marcin z żoną Sylwią.

Piotrek.


Od lewej Marcin, Sylwia, Artur.


Wykresy z jazdy.


Wnioski z jazdy są takie, że potencjał duży jest, do wypadku mieliśmy średnią 37.3km/h, która myślę niewiele by nam spadła. Dodatkowo jazda we 4 odbiła się trochę na wyniku. Ku mojemu zaskoczeniu Krzysiek samotnie ukończył maraton, więc mieliśmy 3 zawodników i zostaliśmy sklasyfikowanie na 36/40 przed m.in. teamem "lejdis" i "old stars" :D Mimo wszystko mój czas z samej jazdy, 2:49, dałby 20 pozycję, a jadąc w 5 spokojnie bylibyśmy w top10. Za rok będzie okazja poprzeć te tezy dowodami ;)

Z ciekawostek dodam jeszcze, że wykręciłem najwyższe średnie tętno w historii, z dużym prawdopodobieństwem z pomocą wysokiej temperatury. Do momentu kiedy zostaliśmy we dwóch na 64km wynosiło ono 175bpm.

Kad. 89/146



Na koniec jeszcze link do rany wojennej, pleców już nie fotografofwałem :)
http://img690.imageshack.us/img690/6406/ranawojenna.jpg

Rozgrzewka Amber Road

Sobota, 27 sierpnia 2011 · Komentarze(0)
Rozgrzewka, już przed startem zapoznaliśmy się z wiatrem jaki będzie nas smagał.

Praca

Piątek, 26 sierpnia 2011 · Komentarze(2)
Kategoria miasto, praca, trekking
Dzisiaj kolejny rowerzysta patrzący się w ziemię i jadący slalomem po ścieżce, do tego próbował mnie zgarnąć kierowca z UPS.

Praca

Czwartek, 25 sierpnia 2011 · Komentarze(3)
Kategoria miasto, praca, trekking
Chyba jakaś burza była w nocy bo wszędzie pozwalane gałęzie i kałuże. Zauważyłem dzisiaj, że w Koronie powstał Decathlon, albo przynajmniej mają tam swoją dużą reklamę :) Trzeba będzie przejechać się i sprawdzić.

Jelcz Laskowice z Piotrkiem

Środa, 24 sierpnia 2011 · Komentarze(0)
Kategoria <50km, >30km/h, runner
Kolejne przygotowanie do TTT. Tym razem spokojniej na niższych tętnach, ale za to całą trasę równiej.

Do Jelcza:

Dystans: 22.65 km
Czas: 39:32
Avg: 34.4 km/h
Tętno: 149/178
Kad: 88/111

Powrót:

Dystans: 16.15 km
Czas: 25:59
Avg: 37.3 km/h
Tętno: 155/176
Kad: 90/101