Lago D'Orta

Wtorek, 9 sierpnia 2011 · Komentarze(3)
Kategoria <100km, Alpy 2011, runner
0. Alpy 2011
1. Alpy dzień 1 - Monte Zoncolan (1730m) i Forcella di Lavardet (1542m) IT
2. Alpy dzień 2 - Passo di Stelvio (2758m) IT
3. Alpy dzień 3 - Lago Lugano IT / CH
4. Alpy dzień 4 - Lago D'Orta IT
5. Alpy dzień 5 - Col de l'Iseran (2770m) FR
6. Alpy dzień 6 - Col de la Madeleine (2000m) przez Col du Chaussy (1533m) FR
7. Alpy dzień 7 - L'Alpe d'Huez (1815m) - Col du Glandon (1924m) - Col de la Croix de Fer (2067m) FR
8. Alpy dzień 8 - Col du Galibier (2645m) przez Col du Lautaret (2058m) FR
9. Alpy dzień 9 - Cime de la Bonette (2802m) FR
10. Alpy dzień 10 - Nicea i Monte Carlo FR / MC
11. Alpy dzień 11 - Plażowanie FR
12. Alpy - Podsumowanie


Wieczorem sporo czasu poświęciliśmy na szukanie miejsca na namiot, niestety nic nie mogliśmy znaleźć. W końcu zdecydowaliśmy się na ładnie przystrzyżoną łączkę na obrzeżach miasta. Teraz czekała nas nauka rozkładania nowego namiotu po ciemku. Tutaj chciałbym podziękować Piotrkowi bo od tego momentu jego czołówka towarzyszyła nam co wieczór :)

Jeszcze nie zaczęliśmy się dobrze rozbijać, a nadjechał patrol policji, widać było że ktoś dał cynk bo jechali powoli świecąc lampami po bokach. Zatrzymali się oślepiając nas... i odjechali. Sprawdziło się co Adam wyczytał, że we Włoszech nie można się rozbijać na dziko, ale policja nie reaguje :D

Pierwsza noc w namiocie.


Rano spakowaliśmy się i pojechaliśmy na punkt widokowy w... Ameno (!) przez który przejeżdżaliśmy dzień wcześniej. Zostawiliśmy tam auto i ruszyliśmy w trasę. Jak można było się spodziewać również tutaj mnóstwo kolarzy. Postanowiliśmy objechać całe jezioro dookoła i znaleźć miejsca do kąpania się.

Krajobraz z punktu widokowego w Ameno.


Pierwsze większe miasteczko.



Dojechaliśmy na przeciwległy brzeg jeziora. Za plecami mała wysepka na środku oraz w oddali kościół na punkcie widokowym Ameno gdzie stało auto.


Po drodze chcieliśmy znaleźć drogę nad samą wodę. Ponownie przekonaliśmy się, że Włosi nie mówią po angielsku bo nie dogadaliśmy się i zajechali w ślepą drogę... szkoda, że na szczycie :D Z drugiej strony był tam oznaczony szlak dla MTB ;) Plus był taki, że Adam wypatrzył jabłonie z pysznymi jabłkami.

Kiedy już dotarliśmy do tafli wody okazało się, że jedyna plaża jest płatna. Postanowiliśmy więc skorzystać z jednej z prywatnych plaż, których było tam mnóstwo, a która akurat nie była używana. Rowery przez płot i w dół do wody na piknik.



Następnie postanowiliśmy objechać cypel wcinający się w jezioro.


Za plecami wyspa na środku jeziora.


Drogi są naprawdę wąskie.


Ostatecznie niecałe 2km objechaliśmy nabrzeżem.


A to objeżdżaliśmy.


W aucie byliśmy dość szybko bo zdecydowaliśmy się ominąć przełęcze Św. Bernarda i jechać dalej na zachód (240km). Szybko wpadliśmy w Dolinę Aosty. Tak fenomenalnego miejsca jeszcze nie widziałem. Dolina jak dolina, a po bokach wysokie Alpy, dodatkowo pełno zamków i twierdz. Wisienką na torcie była Monte Bianco, która ukazał się nam na końcu doliny. Najwyższy szczyt Europy robi wrażenie.

Próby uchwycenia tego z auta.








Adam próbował coś nagrać, ale jakość jest bardzo słaba :(


Tu już na Małej Przełęczy Św. Bernarda (2188m). Dosłownie trząsłem się tam z zimna.



Oraz widok na Séez we Francji.


Po wielu poszukiwaniach udało się nam znaleźć miejsce na namiot, bez rewelacji i lekko pochyłe, ale dało się spać. I bardzo dobrze bo od jutra miały zacząć się wielkie góry.

Profil.


Komentarze (3)

hehe widac ze sie trzasles ;p

bartek9007 13:37 sobota, 20 sierpnia 2011

Pogoda był niesamowita, cud, że przez te wszystkie dni wytrzymało.

Platon 10:21 sobota, 20 sierpnia 2011

Ła,ła,ła zarąbiste widoczki,widzę,że póki co pogoda dopisywała.
Z niecierpliwością czekam na dalszą relacyjkę.

VSV83 03:57 piątek, 19 sierpnia 2011
Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa nawym

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]