Col de l'Iseran (2770m)

Środa, 10 sierpnia 2011 · Komentarze(7)
Kategoria <150km, Alpy 2011, runner
0. Alpy 2011
1. Alpy dzień 1 - Monte Zoncolan (1730m) i Forcella di Lavardet (1542m) IT
2. Alpy dzień 2 - Passo di Stelvio (2758m) IT
3. Alpy dzień 3 - Lago Lugano IT / CH
4. Alpy dzień 4 - Lago D'Orta IT
5. Alpy dzień 5 - Col de l'Iseran (2770m) FR
6. Alpy dzień 6 - Col de la Madeleine (2000m) przez Col du Chaussy (1533m) FR
7. Alpy dzień 7 - L'Alpe d'Huez (1815m) - Col du Glandon (1924m) - Col de la Croix de Fer (2067m) FR
8. Alpy dzień 8 - Col du Galibier (2645m) przez Col du Lautaret (2058m) FR
9. Alpy dzień 9 - Cime de la Bonette (2802m) FR
10. Alpy dzień 10 - Nicea i Monte Carlo FR / MC
11. Alpy dzień 11 - Plażowanie FR
12. Alpy - Podsumowanie


Na dzisiaj przygotowaliśmy sobie ambitny cel Col de l'Iseran (2770m). Najwyżej położoną przełęcz z nawierzchnią bitumiczną w Europie, 12m wyższą od Passo di Stelvio. Nocowaliśmy pod Seez co oznaczało najkrótszą drogą 45km wspinaczkę z 890m na 2770m. Dla nas było to jednak mało i postanowiliśmy po drodze zaliczyć dwa inne wzniesieni... m.in. szlakami pieszymi :D Le Miroir (1398m) oraz Le Monal (1874m).

W drodze na Le Miroir.




Najpierw szybkie zakupy w Seez i szukanie dogodnego parkingu na auto. Początek naszej trasy pokrywa się z wznoszącą się drogą na Col du Petit Saint Bernard, z której zjeżdżamy po 3.5km. Tym samym zaczynamy ostrą wspinaczkę zostawiając D902 prowadzącą na Iseran w dole. Wybór wyśmienity bo ruch samochodowy żaden, a widoki cudne. W końcu musimy zaliczyć szybki zjazd do Sainte-Foy Tarentaise na D902 jednak po chwili odbijamy na 12 serpentyn prowadzących do stacji narciarsko-wypoczynkowej tej miejscowości.

Na jej końcu asfalt znika i zaczynamy offroad :) Wypada nam tego 10km, spotykamy samych pieszych wędrowców, od wszystkich słyszymy "Bonjour!" widząc lekkie zdziwienie na nasz widok :D

Serpentynowy offroad.


Cudne widoki na szlaku pieszym



Jedyny odcinek całej wyprawy gdzie musiałem podprowadzić jakieś 50m. Mimo mocnego dociśnięcia ciałem siodełka było tak stromo, że tylne koło boksowało w miejscu uniemożliwiając podjazd. Po asfalcie by się zrobiło ;)


Schronisko(?) na Le Monal.




I jeszcze co mieliśmy za plecami.


Tomek nie zasłaniaj domków ;D


Niestety co dobre się kończy i 15 serpentynami zjeżdżamy ostro w dół do D902. Stąd czeka nas już 28km wspinaczki główną drogą. W między czasie mijają nas dziesiątki motocyklistów. W Alpach jest ich najwięcej, więcej niż rowerzystów, więcej niż aut!

Ostatni widok przed w/w serpentynami.


Po drodze dojeżdżamy do zapory na jeziorze Chevrill, które omijamy 4 tunelami.



Zasilanie jeziorka.


W drodze na szczyt obracając się ukazują się nam takie widoki.


Im wyżej tym klimat bardziej się zmienia.


Droga zakrętami pnie się do góry na wprost nas.


Na szczycie jesteśmy po 60km, mimo pięknej pogody jest bardzo zimno. Od razu ubieram targany ze sobą strój zjazdowy, kręcę się jeszcze po okolicy podjeżdżając szutrówką jeszcze z 6 metrów wyżej. Poniżej krótki filmik pokazujący surowy klimat panujący na tak dużej wysokości.



Pamiątkowe zdjęcie.


I szybko wskakuję w strój zjazdowy.


Po sesjach zdjęciowych jesteśmy gotowi do powrotu. Oczywiście z wielkim bananem na twarzy bo czeka nas 45km zjazdu do auta :D Pierwsze 31km pokonałem ze średnią 51km/h, później nachylenie malało, a nawet pojawiały się kilku metrowe hopki. Ostatecznie powrót z góry do auta zajął na 1h 7m.

Zjazd malina, bije Stelvio na głowę, przy szczycie długie prostki na serpentynach gdzie bez skrępowania można się rozpędzać do woli, w niższych partiach prostki są praktycznie cały czas, należy tylko odpowiednio składać się w delikatnych zakrętach. Nawet nie pamiętam ile aut wyprzedziłem, tutaj podziękowania należą się kierowcą, którzy nas przepuszczali. Niestety niektórych trzeba było brać na pełnym gazie przy 70+ km/h. Na alpejskich zjazdach auto z rowerem nie ma szans :) Jak na razie Iseran to najlepszy zjazd naszego wyjazdu.

Po wszystkim trzeba było się zapakować i ruszać w drogę bo kolejne 100km było przed nami. Jeszcze fotka na przełęczy, która mieliśmy robić dnia następnego rowerami.


Adam nagrywał pokonywanie serpentyn, na filmie tego tak nie widać i też nie słychać, ale z tył w aucie wszystko latało :D


Profil.


Podjazdy:
Le Miroir - 9km @ 5.7%
Le Monal - 12.4km @ 7%
Col de l’Iseran - 28.8km @ 4.5%

Zjazdy:
Col de l’Iseran
Dystans: 45km
Czas: 1:07:19
Avg: 40.1km/h
Tętno: 128/166
Kad: 84


(chwilowo są jakieś problemy z climbbybyike)

Komentarze (7)

Baz noclegowych nie znam gdyż jechaliśmy tam z myślą o nocowaniu na dziko (co w większości się udało :) ). Ale ogólnie to widzieliśmy trochę znaków z kempingami. Sam podjazd na przełęcz nie jest jakiś ciężki, chyba nie ma bardzo stromych sekcji. Po prostu jest długi.

Platon 14:35 piątek, 18 listopada 2011

W przyszłym roku w Czerwcu chcemy przejechać całą tą drogę 902 oczywiście Col de l'Iseran to perełka . Jeździmy z całym ekwipunkiem na Passo dello Stelvio jechaliśmy ponad 4 h. Zastanawiamy się czy damy rade . Interesuje mnie czy są bazy noclegowe w pobliżu naszej trasy chodzi głównie o kempingi

tomekk 14:36 sobota, 12 listopada 2011

Darek, dla widoków będę tam wracał zawsze bardzo chętnie.

WuJekG klasyków jeszcze kilka będzie ;) Bagażnik obraca mi się tylko jak są jakieś wielkie dziury... czyli jeżdżąc głównie w Polsce, tam nie było żadnych problemów. Używam grubej wykładziny kuchennej do oddzielenia zacisku od sztycy. Zacisk ładnie się w to wtapia i pewnie dlatego nie obraca się bagażnik. Polecam spróbować.

klosiu jeśli jeszcze nie byłeś to koniecznie odwiedź Alpy. Ja już teraz rezerwuje przynajmniej tydzień urlopu na kolejne lata w Alpy :]

VSV83 uprzedzam, że wjedziemy jeszcze wyżej :D

Platon 10:24 sobota, 20 sierpnia 2011

No to wychodzi na to,żem niewyedukowany,można wjechać wyżej.
Fajna jest ta zapora na jeziorze Chevrill.

VSV83 23:20 piątek, 19 sierpnia 2011

No gratuluję relacji, naprawdę mnie zachęciła do eksploracji Alp w przyszłym roku :). Niektóre zdjęcia, jak te serpentyny na Passo di Stelvio, wywracają mózg na drugą stronę :). Wiele to wyszło pieniężnie tak pi razy oko?

klosiu 18:38 piątek, 19 sierpnia 2011

Rąbiecie klasyk za klasykiem:) a zjazd pewnie niesamowity.
O, i mam pytanie - używasz bagażnika montowanego zaciskiem na sztycy podsiodłowej, czy podczas balansowania na zakrętach lub balansu rowerem podczas podjazdu nie przekrzywia Ci się całość? Ja nie wiem jak bym nie docisnął to zawsze mi się poruszy... (chyba, że za mało dociskam).
pozdrowienia

WuJekG 15:16 piątek, 19 sierpnia 2011

Widoki jak z bajki ach ta zagranica:) Pozdr

DARIUSZ79 14:30 piątek, 19 sierpnia 2011
Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa amiit

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]